Łukasz Wiercioch został oskarżony o morderstwo pierwszego stopnia w związku z pobiciem na śmierć rurą mężczyzny w domu na północnym zachodzie Chicago. 29-letni Wiercioch znał ofiarę, a w domu, w którym doszło do śmiertelnego ataku, mieli zażywać narkotyki – wynika z dokumentów sądowych. Wiercioch przebywa w areszcie, bo sędzia nie zgodziła się na kaucję. Przed sądem odpowiadać będzie także w innej sprawie dotyczącej pobicia na przedmieściach.
Policja znalazła 2 września 46-letniego Marcosa Castro, nieprzytomnego, krwawiącego, leżącego na podłodze w piwnicy w domu w okolicy 3300 North Panama na północnym zachodzie Chicago.
Kilku świadków początkowo twierdziło, że Castro upadł i uderzył się w głowę. Mężczyzna później zmarł z powodu obrażeń w szpitalu. Koroner powiatu Cook orzekł jednak, że przyczyną jego śmierci było morderstwo.
W trakcie śledztwa policja zgromadziła dowody, które doprowadziły do aresztowania 3 września 29-letniego Łukasza Wierciocha zamieszkałego w River Grove.
Z ustaleń w śledztwie wynikało, że Wiercioch, Castro i trzy inne osoby były w okolicy 3300 North Panama Ave., gdzie od czasu do czasu zażywali narkotyki.
Castro miał się zdenerwować, ponieważ jego dziewczyna chciała zacząć się spotykać z jednym z pozostałych mężczyzn będących wtedy w domu.
Wiercioch, który był znajomym jednego z mieszkańców domu, wdał się w kłótnię z Castro. Następnie wydarzenia przeniosły się do piwnicy, gdzie miało dojść do śmiertelnego pobicia Castro przez Wierciocha.
Inny mężczyzna, który również był w piwnicy, znajdował się za prześcieradłem rozciągniętym jako ekran do projektora – poinformowała asystent prokuratora stanowego powiatu Cook Leonore Carlson. Mężczyzna zeznał, że usłyszał, jak Castro krzyczał, by Wiercioch „przestał” i usłyszał „grzmot”.
Świadek miał wyjrzeć zza zasłony i zobaczyć Castro nieprzytomnego na podłodze. Z jego relacji wynikało, że Wiercioch miał uderzyć Castro w głowę metalowym przedmiotem. Jak ustalono, była to rura.
Wiercioch i mężczyzna uciekli jednak z miejsca zdarzenia przed przybyciem policji.
Na podstawie nagrania z prywatnej kamery zlokalizowanej w okolicy, policja ustaliła, że Wiercioch i świadek znajdowali się po incydencie na zewnątrz domu w bocznej uliczce. Wiercioch miał mieć na sobie niebieską koszulę, białe skarpetki i nie miał butów.
Świadek zdarzenia później doprowadził policję do śmietnika, gdzie Wiercioch miał wyrzucić swoją koszulę i skarpetki.
Policja wykonała nakaz przeszukania domu, gdzie znalazła metalowe rury w piwnicy i garażu. Pobrano z nich odciski palców i materiał biologiczny.
Wiercioch został aresztowany 3 września. Miał zeznać, że był w domu w okolicy 3300 North Panama Ave, widział Castro leżącego na podłodze i wyszedł z domu w skarpetkach – wynika z dokumentów sądowych.
Postawiono mu zarzut morderstwa pierwszego stopnia, a sędzia Mary Mariubo nie zgodziła się na kaucję. Wyznaczyła datę kolejnego przesłuchania sądowego na piątek 23 września.
Według obrońcy z urzędu, Wiercioch mieszka w River Grove z rodzicami i pracuje przy budowach.
Z dokumentów sądowych wynika, że miał już wcześniej problemy z prawem. 14 maja postawiono trzy zarzuty pobicia i trzy stawiania oporu funkcjonariuszowi po incydencie na północno-zachodnich przedmieściach. Wiercioch był na wolności po wpłaceniu kaucji. Kolejne posiedzenie sądu w tej sprawie ustalono na 13 października.
Joanna Trzos[email protected]