Prezydent Joe Biden ogłosił w czwartek, że osiągnięto wstępne porozumienie, dzięki któremu oddalono groźbę strajku na kolei towarowej. Planowana na piątek akcja strajkowa groziła także paraliżem ruchu osobowego, przed czym ostrzegały koleje pasażerskie Amtrak i podmiejska Metra. Strajk mógłby sparaliżować dużą część amerykańskiej gospodarki.
Grupy biznesowe i Biały Dom naciskały na koleje i związki zawodowe, aby sfinalizować spór o warunki zatrudnienia kolejarzy z powodu obaw o gospodarcze skutki wstrzymania dostaw towarów, na których polega tak wiele firm i o zakłócenia w transporcie pasażerskim. Grupa handlowa Association of American Railroads opublikowała w zeszłym tygodniu raport, w którym oszacowała, że strajk i zamknięcie kolei kosztowałoby gospodarkę 2 miliardy dolarów dziennie.
Jak podał „New York Times”, strajk groził paraliżem znacznej części amerykańskiej gospodarki, blokując dostawy podstawowych produktów i surowców, od ropy naftowej po zboże.
Kolejna sesja negocjacji po 20 godzinach zakończyła się nad ranem w czwartek 15 września i prezydent Biden ogłosił, że strony osiągnęły wstępne porozumienie w celu uniknięcia „shutdownu”.
Porozumienie ma zostać jeszcze poddane pod głosowanie szeregowych członków związków zawodowych.
W negocjacjach brali udział przedstawiciele związków zawodowych reprezentujących około 115 tysięcy pracowników kolei oraz zarządy największych krajowych kolei towarowych, w tym Union Pacific, BNSF, Norfolk Southern, Kansas City Southern i CSX, a także prezydencka Rada ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Negocjatorzy ugodzili się w kwestii wprowadzenia w trybie natychmiastowym 14-procentowej podwyżki płac z wyrównaniem retroaktywnym od 2020 roku.
Łączny wzrost płac w ciągu pięcioletniego okresu obowiązywania zbiorowej umowy pracowniczej ma wynieść 24 proc. Kolejarze mają także otrzymać 1000 dolarów premii w każdym z pięciu lat obowiązywania kontraktu. Łącznie z zaległymi podwyżkami i premiami przeciętny pracownik po ratyfikacji kontraktu otrzymać ma wypłatę w wysokości 11 tys. dol.
Pracownicy otrzymają też jeden dodatkowy dzień chorobowego. Ta ostatnia kwestia była jednym z punktów spornych, przez który związkowcy grozili strajkiem.
Dwa największe związki reprezentujące maszynistów domagały się zmiany surowej polityki kadrowej, która – ich zdaniem – utrudnia obecnie wzięcie wolnego przy rosnącym obciążeniu pracą po tym, jak koleje towarowe zredukowały prawie o jedną trzecią swoich pracowników w ostatnich latach.
Prezydent Biden podkreślił, że pracownicy kolei otrzymają lepszą płacę, lepsze warunki pracy i lepszą opiekę zdrowotną. Dodał, że porozumienie jest także korzystne dla firm kolejowych, bo będą mogły zatrzymać i zatrudnić więcej pracowników w sektorze, który „przez kolejne dekady będzie częścią kręgosłupa amerykańskiej gospodarki”.
Z obawy przed strajkiem i przed tym, że do piątku nie uda się osiągnąć porozumienia – między związkami zawodowymi kolejarzy towarowych a pracodawcą, czyli przewoźnikami – już w poniedziałek zaczęto ograniczać transport niebezpiecznych materiałów i chemikaliów, aby upewnić się, że wagony z tymi produktami nie utkną na torach, jeśli pociągi przestaną jeździć.
Przewoźnicy kolejowi, w tym Amtrak i podmiejska Metra, ostrzegały podróżnych przed możliwymi odwołaniami kursów pociągów osobowych. Amtrak już we wtorek odwołał kilka połączeń swoich pociągów długodystansowych z Chicago.
Chociaż pracownicy sieci Amtrak nie byli zaangażowani w trwające negocjacje kontraktowe, prawie wszystkie trasy przewozów pasażerskich, poza północno-wschodnimi stanami, przebiegają po torach należących do kolei towarowych.
Dziewięć linii Metry, z wyjątkiem Metra Electric i Rock Island, współdziała w jakiś sposób z kolejami towarowymi. Cztery linie: BNSF i Union Pacific North, Northwest i West stanowią własność i obsługiwane są przez koleje towarowe. Metra informowała, że jeżeli doszłoby do strajku pracowników kolei towarowej, to w piątek byłaby zmuszona odwołać kursy swoich pociągów na tych czterech liniach.
Joanna Trzos[email protected]