W Waszyngtonie marsz na rzecz kontroli broni
Dokładnie o 10.14 rano w poniedziałek, 11 lipca, Highland Park zatrzymało się na kilka minut. Tego dnia przy skrzyżowaniu ulic Central i 2nd, gdzie tydzień temu doszło do strzelaniny, na skwerze Port Clinton zebrali się mieszkańcy, przyjezdni goście, władze miasta, policja, sporo przedstawicieli mediów. W środę, 13 lipca przed lokalnym ratuszem odbyło się specjalne czuwanie w hołdzie ofiarom tragedii, a w stołecznym Waszyngtonie miała miejsce manifestacja na rzecz zwiększenia kontroli nad bronią palną.
W poniedziałek, 11 lipca minutą ciszy uczczono pamięć siedmiu ofiar śmiertelnych strzelaniny z 4 lipca. To była bardzo wymowna i długa cisza. W poniedziałek, 4 lipca o 10.14 rano w tym miejscu padły pierwsze strzały.
Na skwerze ustawiono 7 pustych krzeseł, a na każdym z nich portret zabitej osoby. Przed krzesłami składane są kwiaty, palą się znicze, ludzie zostawiają kartki z odręcznie wypisanymi hasłami, maskotki, figurki.
Dwa podobne do tego miejsca oddalone są zaledwie o kilka metrów. Jedno na skwerze poświęconym pamięci weteranów (Veterans Memorial Park) przy skrzyżowaniu ulic Central i St. Johns, gdzie znajdują się drewniane krzyże z tarczami w kształcie serc, a drugie po przeciwnej stronie ulicy, ze zdjęciami ofiar pod wiatą.
W sobotę, 9 lipca otwarte zostało centrum miasta, zniknęły oznakowania policyjne wskazujące na miejsce tragedii i śledztwa, a w następne dni swoje drzwi otworzyły też niektóre placówki handlowe zlokalizowane w tym rejonie.
Wzdłuż ulic rozstawiono plansze z napisem „Highland Park Strong”. Chodniki, krawężniki i słupy zapisane są kredą: „To wymaga czasu” (ang. It takes time), „To wymaga miłości” (ang. It takes love), „Nadzieja” (ang. Hope), „Powstaniemy” (ang. Rise).
Kolejne czuwanie ku czci ofiar strzelaniny odbyło się wieczorem w środę, 13 lipca przed ratuszem miasteczka. Gospodarzem wydarzenia były władze miasteczka z burmistrz Nancy Rotering.
Również w środę, 13 lipca w stołecznym Waszyngtonie miała miejsce manifestacja na rzecz zwiększenia kontroli nad bronią palną. Dr Emily Lieberman, organizatorka wydarzenia pn. „March Fourth” (w dowolnym przekładzie: maszerujmy za czwartego lipca), była obecna na świątecznej paradzie 4 lipca, gdy zamachowiec zaczął strzelać do uczestników pochodu z dachu piętrowego budynku. Wraz z rodziną udało się jej uchronić przed kulami w pobliskiej toalecie. Do zamachu przyznał się podczas przesłuchań na policji mieszkaniec pobliskiego Highwood, 21-letni Robert Crimo III, który mimo burzliwej, alarmującej przeszłości miał zezwolenie na broń i mógł ją bez przeszkód kupić.
Podczas marszu w stolicy USA demonstranci domagali się wprowadzenia federalnego zakazu broni szturmowej (ang. federal ban on assault weapons), czyli takiej, z której strzelali ostatnio zamachowcy w Highland Park i w teksańskim Uvalde. Żądali też wprowadzenia federalnych przepisów sprawdzania przeszłości nabywców broni palnej (ang. federal universal background check). Na transparentach, które nieśli uczestnicy pochodu, widniało też hasło: „Kontrola broni, a nie myśli i modlitwy” (ang. Gun control not thoughts and prayers).
Tekst: Ewa Malcher, Alicja Otap
Zdjęcia: Peter Serocki