Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 19:51
Reklama KD Market

Zbrodnie hipnotyzera

Czy jeden człowiek jest w stanie zawładnąć umysłem drugiego człowieka? Czy poprzez hipnozę można sprawić, że ten drugi człowiek popełni zbrodnię? Większość psychiatrów temu zaprzecza. Mimo to sąd duński orzekł, że do pewnego morderstwa doprowadzono przy pomocy hipnozy...

Opiekun za kratami

Schouw Nielsen i Pall Hardrup poznali się w więzieniu niedługo po zakończeniu II wojny światowej. 35-letni Nielsen był o osiem lat starszy od Hardrupa. Przystojny, pewny siebie, inteligentny i o barwnej przeszłości. Gdy jako dwudziestoparolatek stracił pracę marynarza, ojciec wygnał go z domu. Kapitan statku w notatce o wyrzuceniu Nielsena z pracy napisał, że ten sprzedał służbowy mundur marynarski homoseksualiście, aby mieć pieniądze na zabawy z prostytutką.

Nielsen żył z drobnych kradzieży, aż zaciągnął się do hitlerowskiej formacji SS, złożonej z duńskich ochotników. W książce, którą później napisał, twierdzi, że do SS trafił przypadkiem i że nawiązał tam kontakt z ruchem oporu. Z tego prawdą jest tylko to, że go z SS wyrzucono. Po wyzwoleniu Danii został skazany na 12 lat ciężkiego więzienia za przynależność do SS i denuncjacje duńskich patriotów.

Pall Hardrup nie miał kryminalnej przeszłości. Został skazany na więzienie za przynależność do młodzieżowej organizacji faszystowskiej. Miał wtedy 19 lat. Był nieśmiały, trudno nawiązywał znajomości. Widywał „ducha opiekuńczego”, który mu doradzał w życiu.

Nielsen od razu wypatrzył sobie Hardrupa do doświadczeń hipnotyzerskich jako swego rodzaju medium. Hardrup był mu całkowicie uległy. Na oczach współwięźniów Nielsen dawał dowody, dla żartu, jak wielką władzę ma nad Hardrupem. Były to często upokarzające „żarty”, jak na przykład zmuszanie do rozbierania się do naga, z czego Hardrup nie zdawał sobie sprawy. Nie wiadomo, skąd się wzięły hipnotyzerskie zdolności Nielsena. Być może już się z nimi urodził i w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że może je wykorzystywać do różnych celów.

Obaj przed czasem wyszli z więzienia. Nie rozstawali się. Nielsen nawet wybrał swemu przyjacielowi żonę, podobnie jak on nieśmiałą. Manipulował obydwojgiem. Raz udało mu się nakłonić Hardrupa, w hipnozie, do okradzenia sklepu jubilerskiego. Poszło gładko. Hardrup w masce na twarzy spokojnie wszedł do sklepu, na ślepo wybrał z gabloty kilka wyrobów ze złota i równie spokojnie wyszedł.

Pracownice sklepu opowiadały później, że najbardziej były przerażone spokojem czy też opanowaniem złodzieja. Policja nie trafiła na jego trop. Nielsen tłumaczył Hardrupowi, że potrzebuje pieniędzy na walkę z komunizmem. A „duch opiekuńczy” Hardrupa akurat go przestrzegał przed komunistami.

Napad i zabójstwa

29 marca 1951 roku do jednego z niewielkich banków w Kopenhadze wszedł młody mężczyzna z teczką w ręku. Podszedł do najbliższego okienka kasowego. Kasjer spojrzał na niego z uśmiechem, który nagle zamarł mu na ustach. Mężczyzna wyjął z kieszeni pistolet, wymierzył przez szybę w twarz kasjera i dwa razy strzelił. Kasjer padł martwy. Następnie napastnik nachylił się nad kontuarem i zabrał pieniądze, jakie znajdowały się w zasięgu jego ręki.

Pracownicy banku rzucili się na podłogę. Klienci wybiegali, przepychając się w drzwiach. Tylko dyrektor banku ośmielił się podejść na kilka metrów do uzbrojonego bandyty. Swą odwagę przypłacił życiem, padając z kulą w mózgu. Bandyta chwilę wpatrywał się tępo w swoją ofiarę, jakby dziwiąc się temu, co się stało, po czym zabrał resztę pieniędzy z okienka, włożył pistolet do kieszeni i wyszedł.

Wszystkich obecnych zdumiewała, mimo przerażenia, niesłychana naturalność bandyty. Strzelał i wkładał do teczki pieniądze z taką swobodą, jakby niczego innego w życiu nie robił. Jego ruchy były spokojne, ale jakby zautomatyzowane.

Hardrup z banku poszedł prosto do domu, nawet się nie oglądając. Gdyby to zrobił, dostrzegłby chłopca, który jechał za nim na rowerze. Chłopiec wówczas jeszcze nie słyszał o napadzie na bank w swojej dzielnicy. Coś go zaintrygowało w młodym mężczyźnie i pojechał za nim aż do domu. Kilka godzin później, widząc pełno policji pod bankiem, powiedział policjantom o dziwnym mężczyźnie i zaprowadził ich do jego domu. Pracownicy banku od razu rozpoznali bandytę.

Niezwykła historia

Wydawało się, że to będzie dla sądu sprawa prosta do rozstrzygnięcia. I tak się na początku zapowiadało. Były ofiary, byli świadkowie przestępstwa, był rozpoznany bandyta i narzędzie zabójstwa z odciskami jego palców. Początkowo rozprawa przebiegała gładko. Aż do czasu, kiedy Hardrup zaczął opowiadać ławie przysięgłych niezwykłą historię.

Jego przyjaciel, Schouw Nielsen, przez kilka miesięcy, kilka razy w tygodniu, wmawiał mu, że musi okraść bank. I chodziło o konkretny bank. Ale Hardrup nie chciał obrabować tego ani żadnego innego banku. Nielsen mówił mu, że musi zastrzelić kasjera, gdyby ten nie chciał mu dać pieniędzy. Chociaż on – Pall Hardrup – nie zamierzał zastrzelić nikogo, z żadnego powodu.

Jego żona twierdziła w sądzie, że mąż nie byłby zdolny do zastrzelenia choćby zwierzęcia. Że w ogóle nie był zdolny do żadnych samodzielnych czynów. Że cały czas był narzędziem dla Nielsena. Tymczasem Nielsen pozostawał w ogóle poza podejrzeniami. W dniu napadu na bank znajdował się kilkadziesiąt kilometrów od Kopenhagi, miał na to wielu świadków.

Sędzia nie dawał wiary słowom Hardrupa i jego żony. Lekceważył je. Uznał, że to ich naiwny rodzaj obrony. Ale był uczciwym człowiekiem i dla spokoju sumienia polecił policji zebrać wiadomości o owym Nielsenie.

Kiedy sędzia dowiedział się o hipnotyzerskich zdolnościach Nielsena, potwierdzonych przez świadków, nastąpił sensacyjny zwrot w sprawie. Sąd uwierzył Hardrupowi i jego żonie, że był on tylko robotem kierowanym hipnozą, czyli praktycznie siłą woli Nielsena. I prokurator oskarżył go o współudział, a nawet kierownictwo w zbrodni.

Było to bezprecedensowe oskarżenie. Tylko aby dowieść winę Nielsenowi, prokurator musiał udowodnić, że Nielsen rozmyślnie zmusił Hardrupa do popełnienia zbrodni sprzecznej z jego wolą. Bo że go wielokrotnie hipnotyzował, zostało już potwierdzone.

Nieświadomy szaleniec?

Wśród większości psychiatrów istniała opinia – i istnieje do dzisiaj – że hipnozą nie można się posłużyć w celu zmuszenia kogoś do popełnienia czynu, którego osoba ta nie popełniłaby z własnej, nieprzymuszonej woli.

Żeby doprowadzić do skazania Nielsena, potrzebne były opinie biegłych i przekonujące dowody. Głównym biegłym powołanym przez prokuratora był dr Paul Reiter – były dyrektor zakładu dla obłąkanych i ordynator oddziału Szpitala Miejskiego w Kopenhadze. Lekarz, który jak mało kto znał różne odchylenia psychiczne ludzi. I on przeciwstawił się powszechnej opinii o skutkach, jakie może wywołać hipnoza.

Po obserwacji Hardrupa dr Reiter stwierdził, że działał on jak nie w pełni świadomy swych czynów szaleniec, ubezwłasnowolniony przez sugestywny wpływ hipnotyczny. Został nakłoniony do zbrodniczego czynu przez impuls z zewnątrz. Ponadto, zdaniem doktora Reitera, każdy hipnotyzer może namówić większość ludzi do zbrodni, przez wielokrotne przedstawianie tej zbrodni jako godnego i uczciwego czynu. W przypadku Hardrupa, jak wykazał prokurator, Nielsen sprytnie wmówił ofierze swego podstępu, że pieniądze zrabowane z banku będą użyte do walki z komunizmem.

Schouw Nielsen dostał wyrok dożywotniego więzienia za popełnione morderstwa przy pomocy hipnozy. To jedyny taki wyrok w dziejach sądownictwa. Hardrup został uznany winnym morderstw i obrabowania banku. Skazano go na pobyt w zakładzie dla psychicznie chorych, z możliwością opuszczenia go po dwóch latach, jeśli wróci do zdrowia. Wrócił. Dożył w miarę spokojnie do 2012 roku.

Ryszard Sadaj

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama