Petycja o polski konsulat na Florydzie
Floryda to region, do którego wręcz masowo przenoszą się nasi rodacy zamieszkali w innych częściach Stanów Zjednoczonych. W tym stanie nie ma polskiej placówki konsularnej. Dlatego ambasada w Waszyngtonie wychodzi naprzeciw potrzebom Polaków tam mieszkających, cyklicznie organizując dyżury konsularne, gdzie można załatwić wszystkie najpilniejsze sprawy. Na takim dyżurze, w miejscowości Naples na południowo-zachodniej Florydzie był reporter „Dziennika Związkowego”.
Takie dyżury konsularne cieszą się olbrzymim zainteresowaniem wśród Polonii z Florydy. Nasi rodacy wyrabiają na nich przede wszystkim polskie paszporty, ale też inne dokumenty. Dzięki spotkaniom z przedstawicielami konsularnymi nie muszą jechać do oddalonej o kilkaset mil ambasady w Waszyngtonie. Wszystko cieszy się olbrzymim zainteresowaniem. Chętnych na rozmowę z pracownikiem ambasady było tak dużo, że terminy spotkań, na które trzeba dokonać rezerwacji, wyczerpały się dosłownie w kilka godzin. W miejscowości Naples zainteresowanie było tak duże, że zrobiono dodatkowy dzień przyjęć interesantów. Przyjeżdżali oni nie tylko z najbliższych okolic, ale też z dalszych zakątków. Niektórzy z Miami, inni z okolic Orlando, a to już ponad cztery godziny drogi. Rekordzista, pan Wiesław z rodziną, przybył z Georgii. Dyżur konsularny prowadziła Aleksandra Krystek, która przez 4 lata do 2012 roku pracowała w konsulacie w Chicago. Obecnie zajmuje się sprawami konsularnymi w naszej placówce w Waszyngtonie. – Obserwujemy bardzo duże zainteresowanie Polonii na Florydzie. Ambasada już od wielu lat widzi masową emigrację Polaków do tego stanu z innych części USA jak Nowy Jork czy Wietrzne Miasto. Floryda rośnie w siłę, jeżeli chodzi o liczbę naszych rodaków mieszkających już na stałe tutaj.
Aleksandra Krystek dodaje, że takie dyżury konsularne należą do jednych z najważniejszych zadań polskich placówek dyplomatycznych w Stanach Zjednoczonych. – Wszystko to organizujemy po to, aby ułatwić obywatelom polskim mieszkającym poza ojczyzną składanie wniosków o paszporty. W tym roku Ambasada w Waszyngtonie zorganizowała już na samej Florydzie pięć takich dyżurów. Byliśmy także w Georgii. W miarę posiadanych możliwości i środków spotykamy się też z Polonią na przykład w Tennessee – podkreśla Aleksandra Krzystek.
Jednym z interesantów była Anna Pustkowska, która złożyła w sumie trzy wnioski paszportowe. Na siebie, męża i 5-letniego syna Juliana. – Przeniosłam się na Florydę z Chicago 7 lat temu. W Wietrznym Mieście bez problemu załatwiałam wszystko, bo konsulat był na miejscu. Teraz to stało się problemem, a w Polsce jest na załatwienie tych spraw zbyt mało czasu. Wszystko utrudniła również pandemia. Dlatego tym bardziej się cieszę, że odwiedziła nas pani konsul. Mój syn w końcu doczeka się też swojego pierwszego polskiego paszportu. Będziemy mieli teraz spokój na kilka lat – mówi Anna Pustkowska w rozmowie z „Dziennikiem Związkowym”.
Na dyżur, co ciekawe, przyjechały również osoby niemówiące po polsku, ale posiadające nasze obywatelstwo. Podkreślały one zgodnie, że wyrabiają paszporty dla swoich dzieci, gdyż chcą, by w przyszłości skorzystały one na członkostwie Polski w Unii Europejskiej i swobodnie bez żadnych limitów i dodatkowych pozwoleń mogły pracować czy poruszać się po Europie.
Przy okazji dyżuru Polonusi podpisywali petycje, aby na Florydzie Ministerstwo Spraw Zagranicznych otworzyło stałą polską placówkę dyplomatyczną w Miami. Były już takie przymiarki pod koniec 2017 roku, gdy szefem Ministerstwa Spraw Zagranicznych był Witold Waszczykowski. To miała być kolejna nowa polska placówka dyplomatyczna po otwartej 5 lat temu w Houston. O potrzebie polskiego konsulatu w Miami mówił również podczas lutowej wizyty w tym mieście Marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
Z Naples,
Jan Pachlowski