Ukraiński milioner Andrij Stawnicer, który uciekł przed wojną do Lublina, przekazał, że poprosił ukraińskie wojsko o zbombardowanie jego wilii, gdy okazało się, że na początku marca zajęły ją rosyjskie wojska.
Stawnicer, prezes przedsiębiorstwa z branży IT TransInvestService, powiedział w wywiadzie dla brytyjskiej stacji ITV, że zobaczył przez jedną z kamer, która nie została zniszczona przez Rosjan, że okupanci zajęli pozycje na terenie jego posiadłości. Przywieźli ze sobą sprzęt wojskowy.
Milioner skontaktował się z ukraińskim wojskiem i podał współrzędne willi, prosząc o jej zbombardowanie. Jak zapewnił, uznał to za "oczywistą decyzję". Dodał, że czuł obrzydzenie, obserwując rosyjskich żołnierzy w swoim domu.
Na swojej posiadłości naliczył 12 pojazdów wojskowych, w tym wyrzutnie rakietowe BM-21 Grad i Tornado.
"Ten sprzęt ma zasięg 40 km, więc w zasadzie zaczęli ostrzeliwać Kijów z mojego domu" - powiedział Stawnicer.
Jak wyjaśnił, gdy uciekł do Lublina, część jego ochroniarzy została w willi. Zostali oni później wzięci do niewoli przez Rosjan, rozebrani, przesłuchani, odebrano im telefony, a następnie odesłano do lasu.
"Rosyjscy żołnierze poszukiwali nazistowskich wiadomości czy czegoś takiego, których oczywiście nie mogli znaleźć" - wyjaśnił Stawnicer.
Jak dodał, widział, jak Rosjanie okradali inne domy i przynosili do jego willi skradzione przedmioty, takie jak telefony, iPady, komputery czy rzeczy osobiste.
Gdy ukraińska armia zbombardowała na prośbę biznesmena jego willę, podzielił się on na Facebooku zdjęciem, które według niego ukazuje zniszczony rosyjski sprzęt wojskowy.(PAP)