Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 26 listopada 2024 09:29
Reklama KD Market

Reporter PAP z Charkowa: 80 proc. mieszkańców już wyjechało; trwa bombardowanie miasta

Wszyscy, którzy chcieli wyjechać z Charkowa, już to zrobili; 80 proc. mieszkańców opuściło miasto - relacjonował w niedzielę przebywający w Charkowie reporter PAP Andrzej Lange. Rosjanie nie są w stanie przełamać ukraińskiej obrony i wejść do miasta, dlatego nieustannie ostrzeliwują je rakietami - mówił.

"W mieście jest zupełnie pusto, ulice są zniszczone, a wiele budynków administracyjnych i wojskowych zbombardowanych" - przekazał rozmówca PAP. "Zginęło tu naprawdę wielu ludzi" - kontynuował.

Na pytanie, jak wygląda życie pozostałej w Charkowie ludności, Lange odpowiedział, że wciąż działa część sklepów, choć jest ich niewiele. "Można tam płacić jedynie gotówką, żadne karty płatnicze nie działają, banki są zamknięte" - opowiadał.

"Prężnie działa pomoc humanitarna, między innymi Czerwony Krzyż. Wolontariusze zaopatrują pozostałych w mieście mieszkańców w żywność i wodę. Z tą ostatnią jest trudno, gdyż w części dzielnic nie ma jej już w kranach" - opisywał.

Reporter PAP pytany o możliwość ewakuacji z miasta, powiedział, że do Charkowa wciąż można bez problemu wjechać, lub z niego wyjechać, ponieważ miasto nie jest jeszcze całkowicie oblężone. "Rosjanie okupują jedynie północną część miasta, skąd przybyli. Od południa wciąż działa komunikacja, np. wjeżdża pomoc humanitarna" - mówił.

"Jeszcze kilka dni temu z miejskiego dworca odjeżdżały pociągi w kierunku Kijowa, czy Lwowa. Wydaje mi się, że z miasta kursuje teraz jedno połącznie dziennie" - powiedział Lange, tłumacząc, że mieszkańcy w dużej mierze udają się na zachód kraju oraz za granicę, głównie do Polski.

"Od 18 do 6 rano w mieście obowiązuje godzina policyjna. Jest ona surowo przestrzegana, a ci, którzy się do niej nie stosują, muszą liczyć się z poważnymi konsekwencjami. W najgorszym wypadku można zostać uznany za wrogiego dywersanta, a ukraiński patrol może wówczas użyć broni" - ostrzegał. "Nie można się im dziwić, wszak dywersantów jest ponoć dużo w Charkowie" - dodał.

Od początku ataku Rosji na Ukrainę, 24 lutego, położony na północnym wschodzie Charków, drugie pod względem wielkości miasto Ukrainy, znajduje się pod nieustannym ostrzałem wroga. (PAP)

Rozmawiał: Stanisław Ajewski

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama