REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaArchiwumCzas się zatrzymał

Czas się zatrzymał

-

2 października 2011

Są jeszcze miejsca na świecie, gdzie czas się zatrzymał. Do takich osobliwych przybytków zaliczyć można między innymi polonijne restauracyjki w Stanach. Uroczy folklor tryskający od progu. Pyszne jedzenie, chociaż być może często przygotowywane w pozostawiających wiele do życzenia warunkach. Cóż, od czasu do czasu, każdy Polak na obczyźnie bywa w takich miejscach; z wyboru lub z przypadku. I dobrze. Bo cóż może zastąpić ruskie pierogi mamy czy babci, jak nie garmażeryjna restauracja na przykład w Nowym Jorku…

REKLAMA

Kilka dni temu odwiedziłam takie miejsce. Wchodząc, od razu miałam wrażenie, jakbym przeniosła się trzydzieści lat wstecz. Choć wówczas w Polsce królowały bary mlecze, które dziś wracają w kraju do łask.

Tęsknotę za rodzinnym krajem koimy jedzeniem, to pewne. Pomimo, że zajadamy się kuchniami świata, nic nie zastąpi swojskiej kaszanki czy galarety z nóżek chociaż trochę  smakującej jak babcine jadło.

Sama nie wiem, co tworzy wyjątkowy nastrój swojskości w owych „z polska” nazywanych lokalach. Nie są to na pewno stoły pokryte politurą na wysoki połysk, bo są przykryte czystymi obrusami. Nie są to także kelnerki, które już od dawna nie mają fioletowych płukanek i nie noszą plastikowych opasek na włosach, wyglądają zwyczajnie, jak w każdej innej restauracji ( no może poza paroma wyjątkami). Mimo to, miałam dziwne wrażenie, że znalazłam się „gdzieś” Polsce. W powietrzu czuć było klimatem minionej epoki, choć nie serwowano kawy z fusami (a swoją drogą: czy ktoś jeszcze taką pije?). Powroty do przeszłości są dziś w modzie, więc z lubością rozsiadłam się za stolikiem.

Otoczona ludźmi, którzy przyszli delektować się polską kuchnią, pod nosem uśmiechałam się sama do siebie . Zaskoczona byłam także ilością Amerykanów, którzy z apetytem wcinali gołąbki i, podobnie jak ja, obserwowali ludzi. Wyraźnie im się podobało, wcale nie byli zakłopotani, że dookoła wszyscy, łącznie z kelnerką, mówili po polsku. Nie brakowało zadowolonych z życia pań i panów, w słusznym wieku, szukających rozbieganym wzrokiem potencjalnych sympatii. Pomimo, że byłam prawdopodobnie najmłodsza na sali, miło było popatrzeć na flirt wiszący w powietrzu. Radość ludzi, którzy mają gdzie przyjść, z kim wyjść i po co pójść do domu.

I pomyśleć, że w Polsce prawdopodobnie ci sami ludzie siedzieliby w domu, przed telewizorem, oglądali seriale, narzekali na swoje choroby, a jedyną rozrywką byłoby niedzielne wyjście do kościoła.

Tutaj wprost przeciwnie, tryskają energią jedząc gołąbki.

Tłem całej restauracyjnej scenerii, była pusta scena z mikrofonem, która jest zapewne używana kilka razy w tygodniu przez człowieka-orkiestrę, przygrywającego na dancingach, staromodnych potańcówkach, na których nikomu nie przeszkadza, że muzyka nie jest najwyższych lotów.

I tak sobie myślałam, siedząc nad moimi pierogami, że czasy minionej epoki są w Polsce w modzie, że lokale specjalnie stylizuje się na lata 70-siąte, podczasy gdy tutaj w NYC czy Chicago, nikt nie sili się na stylizację, tutaj po prostu od 40-tu lat nic się nie zmieniło. Czas się zatrzymał, zmieniają się tylko goście…

Karolina

REKLAMA

2090762984 views

REKLAMA

2090763284 views

REKLAMA

2092559744 views

REKLAMA

2090763567 views

REKLAMA

2090763713 views

REKLAMA

2090763857 views