Tradycyjnie pierwszy weekend września obchodzony jest w USA jako Święto Pracy. Bardzo wielu Amerykanów spędza je w podróży – zwyczajowo jest to ponad 35 milionów.
Labor Day to święto federalne. Zamknięte są więc rządowe agencje, instytucje finansowe, poczta, szkoły i uniwersytety. To również dzień wolny dla większości pracowników władz stanowych i miejskich.
Tradycyjnie długi weekend oznacza świąteczne wyjazdy za miasto. Ci, którzy pozostali w swych domach oddali się grillowaniu i piknikom. Czasu na rozrywki na wolnym powietrzu pozostało już bowiem niewiele. Weekend Labor Day jest uważany za koniec wakacyjno-urlopowego sezonu – koniec lata.
Pierwsze obchody Święta Pracy w USA sięgają roku 1882. Ale dopiero w 1894 roku Kongres dość szybko i anonimowo przegłosował ustawę stanowiącą, że pierwszy poniedziałek września jest dniem honorującym pracę. Do tej uchwały doprowadziła fala strajków w fabryce Pullmana w czerwcu i lipcu tego roku zdławiona przez wojsko. W wyniku protestów zginęło 13 robotników, a 56 zostało rannych.
Prezydent Grover Cleveland po niefortunnej decyzji o interwencji wojskowej (która otworzyła dyskusje na temat konstytucyjnych uprawnień prezydenta) w pośpiechu przepuścił ustawę przez Kongres obawiając się rozszerzenia robotniczych akcji protestacyjnych. Wybór września także nie był przypadkowy. Nie chciano skojarzeń z wydarzeniami z Haymarket w Chicago z 1886 roku oraz łączenia amerykańskiego święta z Międzynarodowym Dniem Pracy uchwalonym przez Międzynarodówkę zaledwie rok wcześniej.
(mp)