Dzisiaj w Nowym Jorku miał wejść w życie zakaz sprzedaży dużych słodzonych napojów gazowanych. Jednak dzień wcześniej sąd zablokował nowe przepisy.
Sędzia Milton Tingling orzekł, że nowe prawo jest „przypadkowe” i zawiera luki prawne, bo dotyczy tylko niektórych napojów i miejsc ich sprzedaży. Nie uwzględnia na przykład napojów alkoholowych czy z dodatkiem mleka oraz wyłącza sklepy i supermarkety.
Zakaz miał obejmować sprzedaż napojów w rozmiarach powyżej 16 uncji (ok. 470 ml) i obowiązywać w restauracjach, kinach, na stadionach, budkach z jedzeniem. Kary za niedostosowanie się do przepisów miały sięgać 200 dolarów.
Przedstawiciele przemysłu napojów gazowanych odetchnęli z ulgą, w tym stojąca na ich czele American Beverage Association. Nie zmienia to jednak faktu, że część restauracji zainwestowała już w zakup nowych, mniejszych szklanek i zmianę menu.
Burmistrz Michael Bloomberg zapowiedział odwołanie się od orzeczenia sędziego, stwierdzając że ten jest „w całkowitym błędzie”. Zdaniem Bloomberga zakaz pomoże walczyć z otyłością. – To nie są żarty. Pięć tysięcy ludzi umiera codziennie z powodu otyłości w Ameryce – bronił swojego zdania na konferencji prasowej burmistrz Nowego Jorku.
Bloomberg łatwo nie da za wygraną; zmusił już lokalne restauracje sieciowe do podawania wartości kalorycznej swoich posiłków oraz zakazał im używania tłuszczów trans.
Według władz miasta 24 procent dorosłych mieszkańców Nowego Jorku ma nadwagę; w 2002 roku odsetek ten był o 6 pkt. procentowych niższy.
as
