REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaUncategorizedWakacyjne marzenia o tęsknocie za ’’szkołą’’...

Wakacyjne marzenia o tęsknocie za ’’szkołą’’…

-

JAK się uczyć uczyć się

REKLAMA

Ach, żeby się tak stęsknić za szkołą… nie móc się doczekać szkolnego dzwonka… żeby coś ciekawego się dowiedzieć… żeby coś fajnego zadali… wywołali do odpowiedzi… żeby można było się popisać, że coś nieźle umiem…

 

Gdybym miał namalować obraz pod tytułem „Radość” – to namalował- bym twarz dziecka, które ‘zakradło się’ do szafki albo buszuje w maminej torebce. Ten specyficzny filuterny uśmiech i radosne zaciekawienie na dziecięcej twarzy, jakie towarzyszą poznawaniu czegoś nowego… Kto nam je zabiera – tak że już w pewnym wieku przy poznawaniu czegoś nowego (czyli przy nauce) to samo figlarne dziecko ma taką minę, jakby mu wmuszali jeszcze jedną łyżkę znienawidzonej zupki: „Za mamusię, za tatusia, za wujcia Władzia …”

 

A potem – idź dziecko do polskiej szkoły – „za tatusia, za nieznaną ojczyznę…” – idź do amerykańskiej – „za lepsze jutro, za wujcia Waltera, żeby ci się kiedyś udało, tak jak jemu…” – ucz się na pianinie… ” za mamusię, bo jej się nie udało…” – ucz się języka obcego, „bo ci się kiedyś… w przyszłości…” A tu tymczasem nasz dzieciak smutnieje, bo pojęcie czasu u dzieci się w pełni krystalizuje ok. 12–13 roku życia, a do tego czasu, jeśli ma wyrosnąć na mądrego, wartościowego człowieka, to buduje, realizuje przede wszystkim siebie – a nie cudze potrzeby, których tak naprawdę wcale nie rozumie. „Kiedyś mi podziękujesz!” Ale jakoś nie słychać dookoła zbyt wielu podzięk nas, dorosłych, wobec tych, którzy nas kiedyś przekarmiali niesmaczną zupką.

 

Kiedy myślimy o motywacji – staramy się, żeby ona była silna. Ale która? Zewnętrzna – czy wewnętrzna? Muszę – czy chcę? Wzmacniając przymus – czy to wobec innych, czy wobec samych siebie – wcale nie pobudzamy apetytu! A więc co innego apetyt, czyli ‘to na co mamy ochotę’, a co innego przymus, czy też to co nam ‘się ponoć kiedyś przyda’. Jakże wiele osób oczekuje, że nauczyciel będzie ‘gonił do roboty’. A on przecież powinien motywować do roboty! Pobudzać apetyt!

 

No właśnie, jakże wielu z nas jest tak ‘przekarmionych’, że nie ma faktycznie apetytu na nową wiedzę czy umiejętności. I wtedy nie ma chęci, nie chce się, nie ma wytrwałości. Często słyszę od moich podopiecznych: „Kiedy wrócę z pracy i widzę książkę do angielskiego, to wcale mi się nie chce brać do nauki. A nawet jak się zabiorę, to albo oczy mi się kleją, albo wszystkie inne sprawy stają się nagle ważne i pilne – i nic z uczenia nie wychodzi”. „I słusznie” – odpowiadam, „bo kładzie pan książkę nie na tej półce co trzeba”. „Jak to?” – dziwi się mój rozmówca. Wyjaśniam wtedy: „Widzi pan, każdy z nas ma takie dwie półki: jedna to ‘coś fajnego’ – po angielsku ‘fun’, a druga – ‘obowiązek’ – po angielsku ‘duty’. Kiedy wraca pan zmęczony po wielu godzinach pracy i widzi, że na półce ‘obowiązek’ leży książka, to zupełnie normalne, że nie ma pan ochoty jej otwierać. Jeżeli jednak zobaczy pan, że książka leży na półeczce ‘fun’ – to będzie pan uczył się z taką ochotą, jak ogląda pan ciekawy mecz albo pasjonujący film – i zmęczenie panu nie będzie przeszkadzać”.

 

Pytanie jednak – jak ‘przełożyć’ tę książkę na półkę ‘fun’. Jak polubić uczenie się? Przede wszystkim – nie obrzydzać sobie! Jakże wiele osób mówi sobie: „Jakie to trudne!” „Te głupie słówka”, „Nigdy nie mogę zapamiętać”. „To dziwaczne”. „Ta okropna pisownia”. „To jakieś takie pokręcone”. „Ja się nigdy nie nauczę”. Gdybyśmy tak negatywnie mówili o czymś co jemy – z pewnością nie dokończylibyśmy posiłku. A ja autentycznie widziałem zupełnie niesamowity postęp u osób, które zmieniły swoje nastawienie do uczenia się – z negatywnego na pozytywne.

 

Pamiętajmy, że chętniej uczymy się tego, co łatwe. Dlatego poszukajmy łatwego podręcznika, łatwego kursu. Jeśli to przedmiot teoretyczny – to zanim zaczniemy się ‘wgryzać’ w zawiłości nieco przytrudnego podręcznika – zajrzyjmy do encyklopedii albo popularnej informacji internetowej, prezentującej zagadnienie w sposób bardziej uproszczony albo przystępniejszym językiem. Przecież głównie temu służą popularne ‘korki’ – więc i zaoszczędzić można – i nauczyć się szybciej. Po zapoznaniu z łatwiejszym ujęciem tematu – materiał wyda się zdecydowanie przystępniejszy.

 

Chętnie uczymy się tego, co da się odnieść do wiedzy, którą już posiadamy. Dlatego kursy języka obcego, na których nie ma wyjaśnień po polsku, najczęściej bardziej mącą w głowie niż wyjaśniają. Potrzebne są także praktyczne przykłady – im prostsze, tym lepsze. Zamiast ‘kuć’, należy spróbować przełożyć poznawane zagadnienie na ‘chłopski rozum’ albo opowiedzieć komuś swoimi słowami. Przecież wiadomo, że znakomitym sposobem uczenia się jest wytłumaczenie komuś zagadnienia bądź nauczenie kogoś.

 

Nie zapominajmy o relaksie. Przecież wszelkie ‘przyśpieszone’ sposoby uczenia się opierają się na relaksacji. Coś w tym musi być. Znużenie może być fizyczne albo umysłowe. Dlatego odwołam się do prostego sposobu, który usłyszałem od doświadczonej nauczycielki, twierdzącej, że daje on zadziwiająco dobry efekt. Otóż przed rozpoczęciem uczenia się (w klasie – ale może to być równie dobrze praca własna) studenci wykonują proste ćwiczenie relaksacyjne (trzy powolne głębokie wdechy i wydechy ze skłonem) oraz mówią sobie głośno, jak długo będą się uczyć. Są to proste działania nastawione na zrelaksowanie się. Nawet jeśli nie odpowiada nam wprowadzanie się w stan ‘alfa’, to wszelka relaksacja z pewnością poprawi atrakcyjność uczenia się. Dzieci uczą się na luzie – a one uczą się szybciej i sprawniej. Można nastawić sobie odpowiadającą nam muzykę. Zalecana jest muzyka o wolnym rytmie.

 

Powiedzenie sobie, jak długo chcę się uczyć, ma co najmniej dwie dobre strony. Po pierwsze – decydujemy, że przez tyle a tyle czasu odstawimy na potem wszelkie problemy, telefony, inne sprawy – a skoncentrujemy się na uczeniu się. Często, kiedy widzę, że ktoś jest czymś zaaferowany, podenerwowany lub zwyczajnie zmartwiony – proponuję żartobliwie, żeby wyszedł i zostawił swoje troski i problemy na zewnątrz. „Przez najbliższą godzinę nie będą panu przecież potrzebne ani nic pan na nie poradzi. Wychodząc – zabierze je pan. A może ktoś je ‘buchnie’: mała strata, spora radość!” Ta żartobliwa uwaga bardzo większość osób ‘wyluzowuje’ i sprzyja lepszej koncentracji. Druga korzyść jest taka, że takie określenie czasu pracy natychmiast skłania, aby dokładniej określić co konkretnie chcemy w tym czasie zrobić. A więc lepiej organizujemy i wykorzystujemy ten czas. Pytam niekiedy moich podopiecznych: „Jeśli zabierasz się do nauki – kiedy ją przerywasz?” Okazuje się, że najczęściej wtedy, gdy nas już to uczenie znuży albo zachce się nam spać, albo ktoś przeszkodzi, coś się przypomni, wydarzy. Te powody są mało sprzyjające entuzjazmowi i radości uczenia się. Zastąpienie ich świadomą decyzją – z pewnością zwiększa atrakcyjność uczenia się.

 

I wreszcie – coś co dokładnie związane jest z ‘apetytem’ na wiedzę lub umiejętności: pytania. Otóż tak jak podawanie jedzenia bez zapotrzebowania nie służy żołądkowi i bywa, że powoduje niestrawność – tak podawanie wiedzy, na którą nie ma ‘apetytu’, czyli pytania, zaciekawienia, nie służy umysłowi i powoduje coś w rodzaju niestrawności umysłowej. Widać to na egzaminach, kiedy wykuta praktycznie na pamięć, nie ‘przetrawiona’, czyli nie zrozumiana, wiedza nie daje sukcesu akademickiego ani też nie jest przydatna w praktyce.

 

Prosta zasada: każdą informację powinno poprzedzać pytanie w umyśle ucznia, gwarantuje sukces dydaktyczny oraz szybkie, radosne uczenie się. Najznakomitszym dydaktykom ta zasada jest dobrze znana. Inni – zwykle narzekają na swoich studentów, goniąc ich gorliwie do roboty.

 

Zupełnie inną kwestię wspomina starożytna maksyma: „cokolwiek czynisz, czyń roztropnie i patrz końca”. Owe ‘patrzenie końca’, czyli ustalenie sobie celu końcowego i trzymanie się go, to istotny element planowania, kontrolowania i w ogóle nadawania sensu procesowi uczenia się. To także niezwykle cenny element motywacji, a w rezultacie także radości uczenia się. Przecież wizja końcowego sukcesu jest nagrodą, dla której warto ponosić trud dydaktyczny. Ileż to zupek zjedliśmy tylko dlatego, że nam coś fajnego obiecano na zakończenie. Jest to zagadnienie tak ważne, że chyba zasługuje na osobne potraktowanie.

 

***

Jeśli chcą się Państwo przekonać, jak powyższe porady wprowadzić w życie – zapraszam do mojej szkoły – EduLang. EduLang – (773) 205-1190. Doskonała szkoła dla Polaków: angielski na wszystkich poziomach, obywatelstwo, świetne samouczki oraz tłumaczenia pisemne i ustne. E-mail: [email protected]; www.edulangenglish.com.

REKLAMA

2090874028 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2090874328 views

REKLAMA

2092670788 views

REKLAMA

2090874611 views

REKLAMA

2090874757 views

REKLAMA

2090874901 views