Więcej niż jeden na trzech Amerykanów mieszka z rodziną, w której ktoś korzysta z federalnego programu, jak Medicaid, kupony żywnościowe lub inne formy pomocy. Jeśli do tego dołączymy Social Security, Medicare i świadczenia dla bezrobotnych, to okaże się, że blisko połowa wszystkich amerykańskich rodzin w 2010 roku dostała rządowy czek. Dane te opracowano na podstawie analizy informacji z 3 kwartału tego roku, przeprowadzonej przez Marctus Center z George Mason University.
Powyższe liczby idą w górę z powodu recesji i jej konsekwencji, które popchnęły rekordowo dużą liczbę ludzi do korzystania z pomocy społecznej, głównie zaś z powodu wysokiego poziomu bezrobocia.
W roku fiskalnym 2010 pomoc dla indywidualnych Amerykanów kosztowała rząd federalny $2 biliony, o 75% więcej niż 10 lat wcześniej.
Powyższe dane stały się przedmiotem zarzutów republikańskich kandydatów pod adresem prezydenta Obamy. Partia Republikańska ma Obamie za złe, że zmienia USA na kraj ludzi uzależnionych od pomocy państwa.
W ubiegłym tygodniu Mitt Romney powiedział, że nie martwi się o ludzi biednych, ponieważ ci mają wystarczająco rozbudowaną ochronę społeczną. Newt Gingrich, który wcześniej nazwał Obamę „prezydentem kuponów żywnościowych”, radził rządowi, by stworzył „trampolinę do pomocy Amerykanom o niskich dochodach w ucieczce przed ubóstwem”.
Największe wydatki rząd ponosi na program Medicaid. 26% Amerykanów mieszka z osobą korzystającą z tego programu, kolejne 15% mieszka z odbiorcą Medicare. Wydatki rosną wraz ze starzeniem się społeczeństwa. Pokolenie powojenne już przechodzi na emeryturę. Liczba „baby boomers” powiększa się z każdym rokiem.
Zjawisko to niepokoi republikanów i demokratów. Wiadomo, że im liczba emerytów większa, tym mniejsze szanse na wprowadzenie zmian ograniczających świadczenia z tych programów.
(CNN – eg)
