Prezydent-elekt Barack Obama spotkał się z najbardziej prominentnymi konserwatywnymi publicystami w domu Georgea Will w Chevy Chase Md. W drzwiach rezydencji powitali go również luminarze ruchu neokonserwatywnego, w tym William Kristol z Weekly Standard, David Brooks z New Yrok Times i Charles Krauthammer z Washington Post.
Jak wiadomo, Obama jest zwolennikiem pogodzenia silnie podzielonego społeczeństwa. Ma nadzieję, że Amerykanie porzucą ideologie niezgodne z interesem państwa i wspólnie skupią się nad poprawą sytuacji w kraju i za granicą. Prezydent-elekt sugerował, że gotów jest przyjąć sugestie od każdego, bez względu na jego polityczne afiliacje, jeśli pomysły te dadzą szanse na poprawę sytuacji.
Wtorkowe spotkanie nie wzbudziło w zwolennikach Obamy większego entuzjamu. Padły oskarżenia, że niepotrzebnie zbliża się do prawicy, która bezkrytycznie poparła wojnę w Iraku i nie dostrzegła błędnej polityki ekonomicznej administracji Busha.
Z drugiej strony, ci sami ludzie dopuszczają myśl, że obiad z neo- i z konserwatystami był świetnym posunięciem, obliczonym na zachęcenie ich do współpracy zamiast bezmyślnego krytykowania. Są na to spore szanse.
Krauthammer za prezydentury Cartera pisał przemówienia dla wiceprezydenta Waltera Mondale i dopiero później przesunął się na prawicę. Brooks od kilku miesięcy spuścił z tonu i robi ukłony w stronę Obamy, a George Will, tradycyjny konserwatysta, od kilku lat krytykuje politykę prez. Busha. (eg)