Prezydent Barack Obama przyjął Arlena Spectera z otwartymi ramionami. Republikańscy liderzy potępili jego ucieczkę z GOP-u, sugerując, że dla partii odejście senatora nie ma większego znaczenia, choć kraj na tym ucierpi. Konserwatywne media rozpętały burzę nienawiści, by dojść do wniosku, że Partia Republikańska więcej skorzysta niż straci po odejściu człowieka, który republikaninem „był tylko częściowo i tylko czasami”.
Lider republikańskiej mniejszości w Senacie, Mitch McConnell, zaniepokojony potencjalnym uzyskaniem przez demokratów 60-osobowej przewagi (jeśli w wyniku kolejnej rozprawy sądowej Al Franken okaże się zwycięzcą nierozstrzygniętych do tej pory wyborów w Minnesocie) ostrzegł, że absolutna większość prowadzi do jednopartyjnych rządów.
Niewiele ponad miesiąc temu Specter, krytykowany przez partyjnych kolegów za poparcie pakietu bodźców gospodarczych prez. Obamy, wyraził podobne obawy: „Zostaję w Partii Republikańskiej, bo mam tu do odegrania ważną rolę. Stany Zjednoczone desperacko potrzebują dwupartyjnego systemu. Jest to podstawa amerykańskiej polityki. Obawiam się, że przemieniamy się w system jednopartyjny”.
W obliczu dużej popularności republikańskiego rywala i prawie pewnej porażki w przyszłorocznych prawyborach senackich Arlen Specter radykalnie zmienił zdanie. Nie ze względów ideologicznych, lecz powodowany oportunizmem. Zmiana partii zobowiązuje demokratów do znacznych uprzejmości wobec nowego członka. Z kolei Specter będzie zobowiązany do głosowania zgodnie z linią partyjną, przynajmniej do wyborów, na które potrzebuje pieniędzy i poparcia. Nawet jeśli senator nie budzi większego zaufania, to jego głos może przyczynić się do zatwierdzenia tak ważnej dla demokratów i prez. Obamy propozycji, jak reforma systemu opieki zdrowotnej.
Zapewniając sobie już teraz przychylność prezydenta, Specter zadał cios ambicjom byłego admirała marynarki wojennej USA, a obecnie demokratycznego kongresmana z Pensylwanii, Josepha Sestaka, który rozważał możliwość ubiegania się o miejsce w Senacie.
Jeśli się komuś wydaje, że Specter przegra demokratyczne prawybory, a tym samym odejdzie z Senatu, to proszę sobie przypomnieć przypadek demokraty, sen. Joe Liebermana. Po prawyborczej porażce, głównie z powodu popierania wojny w Iraku, Lieberman ogłosił się kandydatem niezależnym. Szczodre datki elektoratu wystraszonego odejściem gorącego sprzymierzeńca Izraela pomogły mu w pokonaniu rywali z obu partii. (eg)
