O Polonii i Ameryce
Po zaciętych bojach w Senacie, który ostatecznie minimalną liczbą głosów zatwierdził nominację Chucka Hagla na sekretarza obrony USA, nowy szef Pentagonu zapowiedział, że będzie działał na rzecz odnowienia współpracy z dotychczasowymi sojusznikami Stanów Zjednoczonych i zyskania nowych sprzymierzeńców – ale bez prób dyktowania światu czegokolwiek. W opinii Hagla Ameryka musi zaangażować świat i przewodzić jej sojusznikom.
Żaden kraj tak duży jak Stany Zjednoczone nie może wykonać któregokolwiek z tych zadań samemu – oświadczył Hagel swym najbliższym współpracownikom po kameralnej uroczystości zaprzysiężenia w Pentagonie.
Nowy sekretarz obrony wyraził zaniepokojenie automatycznymi cięciami budżetowymi, które szczególnie ugodzą w kierowany przez niego resort. „To rzeczywistość. Musimy ustalić rozmiary cięć. Musimy uporać się z tą rzeczywistością” – powiedział. Sekwestracja, która weszła w życie z dniem 1 marca, oznacza redukcję wydatków Pentagonu o 46 mld dolarów.
Nominację prezydenta Baracka Obamy dla Hagla Senat zaakceptował stosunkiem głosów 58 do 41 – czyli najmniej korzystnym, jaki zaistniał kiedykolwiek przy zatwierdzaniu sekretarza obrony. Opozycyjni republikanie zarzucali mu, że sprzeciwiał się zbrojnej interwencji USA w Iraku i wyrażali wątpliwości, czy Hagel będzie wystarczająco zdecydowany w popieraniu Izraela, przeciwstawianiu się Iranowi i utrzymywaniu nuklearnego potencjału odstraszania.
Nowy szef resortu obrony, który za odniesione w wojnie wietnamskiej rany otrzymał dwa medale Purpurowego Serca, zaznaczył, że USA muszą zachować dużą ostrożność przy podejmowaniu decyzji w sprawie swego zaangażowania militarnego za granicą. Powiedział, że Ameryka dysponuje dużą siłą militarną. To jak wykorzystuje tę siłę jest szczególnie ważne. Zaangażowanie Stanów w świecie powinno być realizowane mądrze. A zasoby używane na rzecz kraju i sojuszników, powinny być również wykorzystywane mądrze – powiedział Hagel.
Sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych jest członkiem gabinetu prezydenckiego. Jest mianowany i odwoływany z urzędu przez prezydenta, podobnie jak każdy inny członek gabinetu. Sekretarz obrony musi uzyskać aprobatę Senatu. Z tym Hagel miał spore kłopoty. Sekretarz Departamentu Obrony USA jest na szóstym miejscu w linii sukcesji prezydenckiej. Sekretarz i prezydent mają wyłączne prawo użycia strategicznej broni jądrowej, przy czym sekretarz nie może zrobić nic bez autoryzacji szefa państwa.
W komentarzu z 1 lutego “Wnuk babci Konkolewskiej szefem Pentagonu” pisałem o polskich korzeniach Chucka Hagla. Polityk, który z ramienia prezydenta, będzie rządził siłami zbrojnymi światowego supermocarstwa miał, jak się okazuje, babcię Polkę – „Katie” Konkolewski. Urodziła się ona już w Stanach Zjednoczonych. Jej rodzice przypłynęli do Ameryki z Dąbrówki Kościelnej pod Gnieznem.
Chuck Hagel z dumą mówi dziś o swych polskich korzeniach. Wydawany na Kapitolu magazyn „The Hill” określił go nawet mianem „senator Hagelski”. Jest on częstym gościem polskiej ambasady w Waszyngtonie. Sekretarz obrony USA, zanim jeszcze objął ten urząd, został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Zasługi Rzeczpospolitej.
Wojciech Minicz