42-letnia Martha Nicholas, matka dwojga dzieci, od dawna utrzymywała, że cierpi na raka jajników. Mając dwadzieścia kilka lat dowiedziała się, że choroba jest już bardzo zaawansowana. To, że od diagnozy do dziś żyje, przypisywała znakomitym lekarzom i sile wyższej.
Jej przeżycia budziły współczucie. Zainteresowanie chorą rosło. Na spotkaniach z ludźmi, którzy udzielali jej pomocy, mówiła, że kładąc się spać nigdy nie jest pewna, czy rano się obudzi.
W ub. tygodniu okazało się, że Nicholas, mieszkanka Wirginii, nigdy nie miała raka. W czwartek aresztowano ją za oszustwo.
Po wielu publicznych wystąpieniach „chorej” biuro szeryfa w powiecie Hanover przeprowadziło dochodzenie. Ustalono, że chociaż przyjmowała od ludzi pieniądze na leczenie, to jej nazwisko nie figuruje w rejestrze pacjentów w żadnym spitalu.
Tak umiejętnie udawała, że nawet jej dzieci (10 i 13 lat) były przekonane o chorobie matki. W oświadczenie policji nie wierzą przypadkowe opiekunki Nicholas, które organizowały dla niej dochodowe imprezy. „Przecież nikt nie udaje tak potwornej choroby po to tylko, by nie pracować”, mówią.
Adwokat Marthy Nicholas, Sam Simpson, twierdzi, że jego klientka nikogo nie oszukała, ponieważ faktycznie jest chora, tyle że… psychicznie.
(HP – eg)