We wtorek ława przysięgłych zwolniła Casey Anthony z zarzutu zamordowania swojej córki, 2-letniej Caleey.
W czwartek Anthony stanęła ponownie przed sądem, by odpowiedzieć za kłamanie policji o okolicznościach zaginięcia dziecka.
Kłamstwa młodej kobiety z Florydy dały początek kosztownym poszukiwaniom dziewczynki. Za to wykroczenie sędzia skazał kobietę na dodatkowy rok więzienia i $4 tysiące grzywny. Ponieważ spędziła za kratkami 1043 dni sędzia wziął pod uwagę możliwość wcześniejszego zwolnienia i wyznaczył dzień wyjścia na wolność na 13 lipca.
Przed ogłoszeniem werdyktu ława przysięgłych debatowała 11 godzin, by dojść do wniosku, że prokurator nie przedstawił przekonujących dowodów winy.
Proces nie wyjaśnił, czy dziewczynka została zamordowana, czy też była ofiarą nieszczęśliwego wypadku.
Casey Anthony kilkakrotnie zmieniała opowieść o zaginięciu dziecka. Twierdziła, że Caleey została uprowadzona przez swoją niańkę, po czym okazało się, że niańka w ogóle nie istniała.
W czasie procesu obrońcy Anthony utrzymywali, że dziewczynka utopiła się w rodzinnym basenie, a jej spanikowana matka kłamała ze strachu.
Prokurator przekonywał ławników, że Casey udusiła córkę, a jej ciało pochowała w pobliżu domu swoich rodziców w Orlando. Zarzucano jej udział w zabawach, m.in. konkursie na seksowne ciało, w tym samym czasie, gdy powiadomiła policję o zaginięciu dziecka.
Podobnie jak we wtorek tak i wczoraj budynek sądu był oblężony przez ciekawskich. Jedni domagali się sprawiedliwości dla nieżyjącej Caleey, nie wierząc w niewinność jej matki, inni skandowali za wypuszczeniem Casey na wolność.
(HP – eg)