Departament Sprawiedliwości wspólnie z FBI rozpoczyna śledztwo w sprawie śmierci czarnego nastolatka z Florydy, zabitego w ub. miesiącu przez ochotnika pilnującego porządku w swoim osiedlu.
17-letni Trayvon Martin zginął z ręki 28-letniego George´a Zimmerman, kiedy wracał do domu przez strzeżone osiedle Sanford.
Zimmerman zawiadomił policję, że po dzielnicy kręci się podejrzany osobnik. Twierdzi, że zabił Martina w obronie własnej. Okazało się jednak, że chłopak był nieuzbrojony.
Śledztwo podjęto po protestach studentów z Florydy, którzy domagają się aresztowania Zimmermana. Uważają, że użył broni, ponieważ Martin jest czarny.
Twierdzenie, że działał w obronie własnej nie ma większego sensu, zważywszy, że wbrew poleceniu dyspozytora policji nie pozostał w samochodzie, lecz wysiadł i poszedł w stronę wracającego ze sklepu chłopaka.
Do tej pory Zimmerman nie jest o nic oskarżony. Nie ma pewności, czy w ogóle stanie przed sądem, a to z powodu wprowadzonej w 2005 roku zmiany w prawie stanowym. Według starego prawa można było użyć śmiercionośnej siły w obronie własnej jedynie w przypadku, gdy napadnięty usiłował uniknąć niebezpieczeństwa.
Nowe prawo nie stawia takiego wymogu i zezwala mieszkańcom Florydy na odpowiedzenie „siłą na siłę, łącznie z użyciem broni”.
„Prokuratorzy mogą mieć poważne trudności z udowodnieniem winy, jeśli nie znajdą świadków zajścia, którzy zeznają, że życiu Zimmermana nie groziło niebezpieczeństwo”, mówi David Hill, adwokat z Orlando.
Zwolennicy kontroli broni wskazują, że jest to typowy przykład zbyt pobłażliwego prawa. Floryda była jednym z pierwszych stanów, które zezwoliły mieszkańcom na noszenie ukrytej broni. Jako pierwsza przyjęła zasadę „strzelaj, jeśli myślisz, że zostaniesz zaatakowany”.
(FN – eg)