REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaUncategorizedKto wybiera prezydenta? - O Polonii i Ameryce

Kto wybiera prezydenta? – O Polonii i Ameryce

-

Co wieczór wiadomości telewizyjne podają wyniki kolejnych prezydenckich sondaży przedwyborczych i niemal każdy dzień przynosi wahania notowań: Obama zyskuje, McCain traci i vice versa. Problem w tym, że ankiety wprowadzają wyborców w błąd sugerując jakoby wszyscy Amerykanie liczyli się w wyborach prezydenta. Tak nie jest. Zwycięstwo w powszechnym głosowaniu nie zawsze gwarantuje miejsce w Białym Domu. Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej wybiera tak naprawdę 538. członków Kolegium Elektorskiego. Pojedynczy wyborca oddając swój głos na danego kandydata zleca jedynie elektorom ze swego stanu, by głosowali za tym samym kandydatem. Zwycięzca powszechnego głosowania w danym stanie bierze wszystko zapewniając sobie głosy wszystkich tamtejszych elektorów.

Dlatego w wyborach prezydenckich liczą się przede wszystkim duże, zaludnione stany obfitujące w głosy elektorskie będące sumą liczby posłów do Izby Reprezentantów z danego stanu powiększonej o dwóch senatorów. Im ludniejszy stan tym więcej ma kongresmanów w Waszyngtonie i więcej głosów elektorskich. Kandydat, który zwycięży – na przykład – w Kalifornii, Texasie, na Florydzie, w Ohio, a do tego przeciągnie na swoją stronę jeszcze kilka tzw.”swing states” czyli stanów, które niczym kurek na kościele, zmieniają swe preferencje, głosując raz na republikanina innym razem na demokratę, ma zagwarantowane zwycięstwo. W połowie grudnia Kolegium Elektorów wybiera prezydenta. Półtoramiesięczna zwłoka między dniem wyborów, a faktycznym wyborem prezydenta przez Kolegium Elektorów to rezultat archaicznego, jak samo Kolegium, systemu prawnego. W latach 1800 tyle czasu było potrzeba, by zebrać wyniki głosowania ze wszystkich stanów. I choć obecnie podliczanie wyników wyborów jest błyskawiczne Kolegium Elektorskie zbiera się – jak w XIX wieku dopiero po sześciu tygodniach. Kandydat, który zyskuje co najmniej 270 głosów wygrywa. Jeżeli żaden z kandydatów nie uzyska 270. głosów elektorskich wówczas na podstawie 2. poprawki do Konstytucji prezydenta wybiera zwykłą większością głosów Izba Reprezentantów Kongresu, a wiceprezydenta Senat. Skomplikowane, nieprawdaż?

REKLAMA

Podobnie sądzi wielu Amerykanów domagając się zmiany sposobu wyboru prezydenta. Ale to niełatwe. Wymagałoby bowiem uchwalenia specjalnej poprawki do Konstytucji. Powstała też nowa inicjatywa legislacyjna o nazwie National Popular Vote, gwarantująca prezydenturę temu kandydatowi, który uzyska większość głosów w głosowaniu powszechnym we wszystkich 50. stanach, łącznie z Dystryktem Columbii. Projekt ustawy wszedłby w życie, gdyby uchwalił go Kongres oraz – w identycznej formie – legislatury tych stanów, które łącznie posiadają wystarczającą liczbę głosów elektorskich, by wybrać prezydenta. National Popular Vote uchwaliły już cztery stany: Hawaje, Illinois New Jersey i Maryland, ale dysponują one łącznie tylko 50. głosami elektorskimi i dlatego inicjatywa ta wymaga dalszego poparcia.

Kolegium Elektorów jest osadzone w historii Stanów Zjednoczonych. Powstało w wyniku kompromisu zawartego podczas Konwencji Konstytucyjnej w 1787 roku między zwolennikami wyboru prezydenta przez Kongres, a tymi, którzy byli za głosowaniem powszechnym. Dla reszty świata nie do pojęcia jest fakt, że prezydentem Stanów Zjednoczonych może zostać kandydat, który przegrał w głosowaniu powszechnym, ale zdobył więcej głosów elektorskich. Ostatni taki przypadek miał miejsce w 2000 roku. Na 538 głosów elektorskich zwycięzca musiał zdobyć co najmniej 270. Republikański kandydat George W. Bush, za którym w głosowaniu powszechnym opowiedziało się 50,456,002 wyborców, uzyskał 271 głosów elektorskich. Jego demokratyczny oponent – Al Gore zdobył w głosowaniu powszechnym 50,999,897 głosów wyborców, ale tylko 266 głosów elektorskich. Prezydentem został George W. Bush. Część amerykańskiej opinii publicznej okrzyknęła tamte wybory „skradzionymi”, bo zwycięstwo w majestacie prawa przyznano kandydatowi, który zyskał mniej głosów wyborców. Czy tym razem historia się powtórzy? Poczekajmy do 4 listopada.
Wojciech Minicz

REKLAMA

2091055230 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2091055529 views

REKLAMA

2092851988 views

REKLAMA

2091055810 views

REKLAMA

2091055956 views

REKLAMA

2091056102 views