REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Bush wini husajna

-

(AP)  Administracja Busha ma trudności z ustaleniem przyczyn swoich działań i zrozumieniem ich konsekwencji. Powody ataku na Irak zmieniała trzykrotnie. Teraz zmienia przyczyny wewnętrznych walk.

Winiono terrorystów, dżihadystów z sąsiadujących państw, podziały religijne i etniczne pomijając oczywiście najważniejszy powód… amerykańską okupację. Dwa dni temu, w trzecim z kolei przemówieniu obliczonym na odzyskanie poparcia społeczeństwa dla wojny, prezydent oświadczył, że nie amerykańska obecność, lecz Saddam Husajn jest odpowiedzialny za krwawe rozruchy.
„Saddam był tyranem. Przemocą jątrzył i pogłębiał podziały, by utrzymać się u władzy. W rezultacie napięcia i wzajemna niechęć trwają do dziś”.

Administracja znów znalazła sposób na wykręcenie kota ogonem. Argument Busha brzmi tak samo absurdalnie, jak żądania stawiane Husajnowi przed wojną, by zniszczył broń, której jak wiemy, nie posiadał.
Dziś administracja ma trudności z ustaleniem, kto w Iraku jest naszym wrogiem, a kto nam sprzyja. Wobec czego prezydent dalej straszy „katastrofalnymi konsekwencjami dla bezpieczeństwa Ameryki” w razie wycofania wojsk z Iraku i obróceniem tego kraju w „bezpieczne miejsce dla terrorystów, którzy uzbroją się w broń masowego rażenia i zaatakują umiarkowane rządy na Bliskim Wschodzie”.

Jednym słowem nie wyjdziemy z Iraku. Nie po to weszliśmy, by wyjść z gołymi rękami. Budowa baz militarnych na terenie całego Iraku świadczy o tym, że przygotowujemy stałe miejsce do pilnowania ładu i czerpania korzyści z tamtejszych bogactw poprzez podporządkowanie sobie nowych, na razie raczej krnąbrnych, „demokratów”.

Błyskawiczna zmiana politycznego systemu z pomocą konstytucji narzuconej przez Amerykanów z zapewnieniem swobód obywatelskich i tolerancji religijnej, graniczyłaby z cudem. Niewykluczone, że w administracji kierowanej przez nowo narodzonego chrześcijanina, za jakiego podaje się Bush, istnieje wiara w cuda.

Cud jednak nie nastąpił. Afgańczycy nadal żądają kary śmierci za przejście muzułmanina na wiarę chrześcijańską, natomiast w Iraku islamiści różnych denominacji wyrzynają się między sobą. Ponieważ w najbliższym czasie na radykalne zmiany nie można liczyć, to może warto posłuchać ekspertów.
W toczącej się debacie na temat reform w krajach arabskich podkreśla się konieczność uwzględnienia warunków kulturowych, specyficznych dla danego regionu. Na Bliskim Wschodzie umocniła się opozycja przeciw zachodnim modelom demokracji.

Członek waszyngtońskiego Carnegie Endowment for International Peace, Omro Hamzawi, za nonsens uważa przenoszenie amerykańskiego modelu demokracji do innych państw. Podkreśla, że katastrofa, jaką jest misja USA w Iraku, jeszcze bardziej usztywniła Arabów przeciw pomysłom Waszyngtonu.
Generalnie, „demokratyzacja” Iraku zepsuła apetyt Arabów na korzystanie z obcej pomocy przy rozwiązywaniu regionalnych problemów.

Mówiąc, że wojna w Iraku i amerykańskie naciski na kraje bliskowschodnie mają odwrotny skutek od zamierzonego, Bourhan Ghalioun z Sorbony stwierdził: „Od czasu kiedy USA wystąpiły z planem promowania demokracji na Bliskim Wschodzie, by zmierzyć się z „kulturą”, która rodzi terroryzm, administracja Busha popełniła szereg niewybaczalnych błędów, ponieważ powiązała ten projekt z ochroną izraelskich interesów”.

„Wojna w Iraku może być odczytywana jako proces demokratyzacji przez Amerykanów. Kraje arabskie widzą w niej wyłącznie próbę zabezpieczenia sobie dostępu do złóż naftowych z tego regionu i niszczenie kraju arabskiego w interesie Izraela. (eg)

REKLAMA

2091101655 views

REKLAMA

2091101954 views

REKLAMA

2092898413 views

REKLAMA

2091102235 views

Umysł rozszerzony

Wielkanocny napad

Mieszkanie dla Phila

Dzieci tyranów

Kanał śmierci

REKLAMA

2091102381 views

REKLAMA

2091102525 views