Według najnowszych doniesień, w ciągu ostatnich trzech dni, tornada na południu USA pozbawiły życia co najmniej 44 osoby. Pojawiają się także doniesienia o 47 ofiarach. Tragiczny bilans gwałtownej pogody nie jest ostateczny i liczba ofiar śmiertelnych najprawdopodobniej wzrośnie. Kilkaset osób zostało rannych. Mieszkańcy zdewastowanych stanów przyznają, że nie spodziewali się takiej siły żywiołu.
Najwięcej osób – 23 – zginęło w Północnej Karolinie, z czego aż 14 w powiecie Bertie. Siedem osób ludzi straciło życie w Alabamie i Arkansas, cztery w Wirginii, dwie w Oklahomie, a jedna osoba w Mississippi. Jednak lokalne władze ostrzegają, że nie jest to ostateczna liczba ofiar. trwa bowiem przeszukiwanie zniszczonych budynków, w gruzach których mogą być kolejne ciała.
Największe straty materialne zanotowano w Karolinie Północnej. Nie wiadomo ile osób zostało rannych, ale według komunikatu prasowego jedno dziecko w poważnym stanie trafiło do pobliskiego szpitala. Szacuje się, że liczba rannych będzie wysoka. W miejscowości Camp Lejeune, około 30 domów zostało doszczętnie zniszczonych. Zerwane zostały także linie wysokiego napięcia i setki tysięcy domów pozbawionych jest prądu. Lokalne władze utworzyły tymczasowy schron w budynku szkoły. Gubernator Karoliny Północnej, Bev Perdue ogłosił stan klęski żywiołowej.
W innych stanach dotkniętych przez tornado sytuacja wygląda podobnie. Zerwane dachy, połamane drzewa na ulicach i zniszczone słupy elektryczne. W Karolinie Południowej żywioł uderzył w kościół i ranił sześć osób, a w Wirginii ranne zostały aż 64 osoby. Służby ratownicze szacują straty.
Tornada o takiej sile są rzadkością w południowej części kraju. Według meteorologa, Jacqui’ego Jerasa zazwyczaj są one mniejsze i słabsze. „Nie są to takie ‘superkomórki’ burzowe, jakich jesteśmy świadkami obecnie” – powiedział.
MK