W Kalifornii pada niemal bez przerwy od pięciu dni. W Los Angeles strażacy ewakuowali mieszkańców 230 podtopionych domów, 25 tysięcy kierowców z południowej części stanu potrzebowało pomocy drogowej. Burze, ulewy i silny wiatr, które nawiedziły słoneczny zazwyczaj stan spowodowały, że gubernator Arnold Schwarzenegger ogłosił alarm powodziowy. Padać ma bowiem dalej…
Alarm dotyczy powiatów Kern, Orange, Riverside, San Bernardino, San Luis Obispo i Tulare, gdzie spadło najwięcej deszczu, nawet do pół metra (21 cali). Amerykańskie Stowarzyszenie Motoryzacyjne (AAA) po raz pierwszy w swojej historii odnotowało największą w ciągu doby liczbę telefonów od kierowców z prośbą o pomoc. – Nie mamy zbyt dużego doświadczenie w prowadzeniu samochodów w deszczu i wielu kierowców wjeżdża w głębokie kałuże nie zdając sobie sprawy z konsekwencji – mówił rzecznik prasowy AAA Jeffrey Spring.
W najbardziej zagrożonych podtopieniami powiatach straż pożarna wydawała mieszkańcom worki z piaskiem mające zabezpieczy domy przed powodzią. Bardzo wiele dróg w południowej części stanu jest nieprzejezdnych. Meteorolodzy ostrzegają przed kolejną falą opadów, która może spowodować nasilenie niebezpieczeństwa lawin błota.
Trudna sytuacja atmosferyczna spowodowała nie tylko paraliż komunikacyjny, a także przerwy w dostawie prądu do tysięcy mieszkań. Ulewny deszcz przesuwa się dalej na południowy zachód „Słonecznego Stanu”.
Podobnej sytuacji pogodowej doświadcza Utah, którego gubernator Gary Herbert w poniedziałek rozważał ogłoszenie alarmu powodziowego w południowo-zachodniej części stanu, jednak na razie sytuacja w rejonach, które najbardziej ucierpiały na skutek powodzi, nie pogarsza się. Ponad 800 rodzinom z miast Virgin i Rockville mogło powrócić do swoich domów.
MB (CNN)
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.