REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaSportKrzysztof Głowacki: nie chcę walczyć z Polakami

Krzysztof Głowacki: nie chcę walczyć z Polakami

-

fot.Facebook
Jest szansa, że walka Krzysztofa Głowackiego z Ołeksandrem Usykiem odbędzie się w Polsce fot.Facebook

Krzysztof Głowacki, który w drugiej obronie tytułu mistrza świata WBO w wadze junior ciężkiej zmierzy się z Ukraińcem Ołeksandrem Usykiem zdradził, że nie zamierza walczyć z polskimi pięściarzami. – Takie pojedynki nikomu nic nie dają – wyjaśnił.

14 sierpnia 2015 roku Głowacki znokautował w Newark w 11. rundzie broniącego tytułu Marco Hucka i został mistrzem świata federacji WBO w kategorii junior ciężkiej. 16 kwietnia po raz pierwszy przyszło mu bronić pasa – pretendent Amerykanin Steve Cunningham wyraźnie przegrał w Nowym Jorku na punkty. Kolejnym zawodnikiem, który planuje zdetronizować Polaka, jest Ukrainiec Ołeksandr Usyk.

REKLAMA

– Jeszcze nie wiadomo, kiedy i gdzie odbędzie się nasza walka. Być może w sierpniu albo we wrześniu, ale wszystko rozstrzygnie się w środę, bo tego dnia okaże się, kto wygra przetarg na ten pojedynek. Bardzo chciałbym wystąpić w Polsce. Obrona tytułu przed rodzimą publicznością to byłoby coś niesamowitego – przyznał.

Mieszkający w Wałczu pięściarz miał natomiast okazję spotkać się z uczniami klas integracyjnych Zespołu Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego nr 2 w Gdańsku Jasieniu – doszło do niej w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 2.

– W Gdańsku odwiedziłem jednego ze sponsorów i z przyjemnością przystałem na propozycję Fundacji Wielkie Serca, która organizuje projekt Sport, Edukacja, Integracja. Uwielbiam spotkania z dziećmi, którzy mają nietypowe pytania i podejmują ciekawe tematy. Robimy sobie zdjęcia, daję im autografy. Ja się cieszę z takich imprez i mam nadzieję, że oni też – zapewnił.

Mistrz świata powoli zaczyna przygotowywać się do konfrontacji z Usykiem. „Po walce z Cunninghamem miałem trzy tygodnie wolnego, ale to nie był czas totalnej laby. Trochę się ruszałem. Biegałem krótkie dystanse po 6-8 kilometrów, bawiłem się też z ciężarami. Teraz już normalnie trenuję. Co drugi dzień pokonuję 15 kilometrów, zwiększyłem też obciążenia na siłowni” – dodał.

„Główka” przekonuje, że zajęcia przed pojedynkiem z Ukraińcem różnić się trochę będą od przygotowań do wcześniejszych walk. Niespełna 30-letni pięściarz sam walczy co prawda z odwrotnej pozycji, ale tym razem przyjdzie mu zmierzyć się z mańkutem.

– Pewne elementy pozostają oczywiście bez zmian. Chcę pojechać do Zakopanego, gdzie biegając po górach zrobię wydolność. W treningach bokserskich musimy oczywiście uwzględnić to, że Usyk jest leworęczny. Takich muszę też mieć sparingpartnerów, ale w ich doborze całkowicie zdaję się na trenera Fiodora Łapina, który jest znakomitym fachowcem i mam do niego pełne zaufanie. Pozostało jeszcze trochę czasu, bo te walki rozpocznę sześć tygodni przed głównym pojedynkiem – stwierdził.

Czempion jest dobrej myśli przed drugą konfrontacją w obronie mistrzowskiego pasa, ale zdaje sobie sprawę, że Ukrainiec będzie wymagającym przeciwnikiem. Pretendent jest tylko pół roku młodszy, ale także siedem centymetrów od niego wyższy.

– Nie znam go osobiście i nie oglądałem na żywo żadnej z jego walk. Usyk jest jednak dobrze wyszkolony technicznie, a jako mistrz olimpijski pewien poziom musi prezentować. Na pewno nie lekceważę go i nastawiam się na ciężki pojedynek, ale to ja jestem przecież mistrzem świata i pozostanę nim – powiedział.

Głowacki zapewnia, że w przyszłości nie zamierza krzyżować rękawic z rodakami, tylko całkowicie poświęcić się profesjonalnej karierze.

– Jestem przeciwnikiem rywalizacji polsko-polskiej. Optuję za walkami rankingowymi, bo interesuje mnie tylko zawodowa ścieżka. Lepiej walczyć z zawodnikami z pierwszej +10+, bo dzięki wygranej można wskoczyć na ich miejsce i tylko takie pojedynki przybliżają do tytułu mistrza świata. Oczywiście, jeśli na drodze stanie Polak, to trzeba będzie z nim się zmierzyć. Ringowe zmagania pomiędzy naszymi rodakami budzą spore emocje, także ze względu na różne podteksty, ale to jest tylko show i takie walki nikomu nic nie dają. Przegranym blokują bowiem karierę, a wygrani i tak stoją w miejscu – zauważył.

W trakcie kariery amatorskiej Polak rywalizował co prawda w kategorii superciężkiej, czyli powyżej 91 kg, ale podkreśla, że większe apanaże nie skuszą go do przejścia w zawodowstwie do wagi ciężkiej.

– Tam gaże za niektóre walki są przeogromne, ale pieniądze to nie wszystko. Kasa jest oczywiście ważna, bo mam rodzinę i muszę z czegoś żyć, ale w kategorii junior ciężkiej też można zarobić dobre pieniądze. Poza aspektem finansowym ważny jest również wymiar sportowy – skomentował.

Niepokonany w 26 zawodowych walkach zawodnik mierzy 183 cm wzrostu i zdaje sobie sprawę z fizycznych braków. Z drugiej strony w kategorii ciężkiej zawodowców, czyli ponad 90,719 kg, znakomicie radził sobie niższy od niego o 5 cm Mike Tyson, którego podobiznę Polak wytatuował sobie na lewym ramieniu.

– Tyson to fenomen. Taki ewenement, który sieje spustoszenie w tej wadze, pojawia się raz na 100 lat. Bestia był dynamiczny, szybki, silny i przewracał kolosy w ciężkiej. Pamiętam, że na amatorskich międzynarodowych turniejach do wagi stawało się według kategorii i +konie+ w superciężkiej śmiali się, że pomyliłem kolejki, bo wyglądałem jak chłopak z półciężkiej. W ciężkiej chłopy mają ponad dwa metry, ogromny zasięg ramion i zdecydowanie mocniej biją niż w junior ciężkiej. Mógłbym przytyć i też bym mocniej bił, ale wtedy zapewne straciłbym na szybkości. Wagę mogę zmienić, ale na pewno już nie urosnę – zaznaczył Głowacki.

(PAP)

REKLAMA

2091101863 views

REKLAMA

2091102162 views

REKLAMA

2092898621 views

REKLAMA

2091102443 views

Umysł rozszerzony

Wielkanocny napad

Mieszkanie dla Phila

Dzieci tyranów

Kanał śmierci

REKLAMA

2091102589 views

REKLAMA

2091102733 views