Piast Gliwice, w pierwszym meczu pod wodzą Dariusza Wdowczyka, przegrał na własnym boisku z Wisłą Kraków 1:2 w 24. kolejce piłkarskiej ekstraklasy. „Biała Gwiazda” na wyjazdowe zwycięstwo czekała od 1 października. W dwóch pozostałych sobotnich spotkaniach – remisy.
To szósta z rzędu, a czwarta w rundzie rewanżowej porażka Piasta. Tym samym nieudanie wypadł debiut na ławce trenerskiej gliwiczan Wdowczyka, który rozpoczął pracę w piątek, zastępując zwolnionego w czwartek Radoslava Latala, a do 10 listopada ubiegłego roku prowadził Wisłę.
Goście objęli prowadzenie w 69. minucie po trafieniu czeskiego rezerwowego Zdenka Ondraska. 12 minut później wyrównał Hiszpan Gerard Badia. Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się podziałem punktów, Chorwat Petar Brlek strzelił głową zwycięską bramkę dla zespołu „Białej Gwiazdy”.
Wisła, która na wiosnę zdobyła już dziewięć punktów, z 34 wróciła na siódmą pozycję w tabeli.
Piast z dorobkiem 22 pkt zajmuje przedostatnie miejsce i traci punkt do Ruchu Chorzów, który bezbramkowo zremisował na wyjeździe z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. To trzeci z rzędu remis podopiecznych trenera Czesława Michniewicza, którzy z 36 pkt są na piątym miejscu.
Remis padł także w trzecim sobotnim spotkaniu pomiędzy Cracovią a Arką Gdynia 1:1. Goście objęli prowadzenie w 42. minucie po trafieniu Przemysława Trytki. 10 minut po przerwie strzałem głową wyrównał Jaroslav Mihalik. To pierwsze trafienie Słowaka na polskich boiskach.
– Mecz ten miał przedłużyć nasze szanse na wywalczenia awansu do pierwszej ósemki, która była naszym celem. Nie udało nam się wygrać, a ten punkt nic nie daje – powiedział trener „Pasów” Jacek Zieliński, którego piłkarze wiosną po trzy punkty sięgnęli tylko na inaugurację.
Kolejka rozpoczęła się od piątkowego zwycięstwa Korony Kielce z ostatnim w tabeli Górnikiem Łęczna. Podopieczni trenera Franciszka Smudy byli bliscy drugiego zwycięstwa z rzędu, ponieważ od 50. minuty prowadzili po bramce Bartosza Śpiączki. Trzech punktów gości pozbawił jednak Jacek Kiełb w końcówce spotkania. 29-letni skrzydłowy wyrównał w 88. minucie, a w doliczonym czasie gry z rzutu karnego zapewnił miejscowym sukces.
– Przegraliśmy wygrany mecz – ocenił Smuda.
Tym samym Górnik z dorobkiem 21 punktów pozostał na ostatnim miejscu w tabeli, ale ma do rozegrania zaległy mecz z KGHM Zagłębiem Lubin.
„Miedziowi” w drugim piątkowym spotkaniu przegrali na własnym boisku z Legią Warszawa 1:3. Mistrzowie Polski objęli prowadzenie w 56. minucie po trafieniu Francuz Thibaulta Moulina. Jednak bramkę wypracował Belg Vadis Odjidja-Ofoe. 11 minut po przerwie dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał Arkadiusz Woźniak, który głową skierował piłkę do bramki i doprowadził do remisu.
Goście wyszli na prowadzenie ponownie w 82. minucie za sprawą byłego gracza Zagłębia Macieja Dąbrowskiego. Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry wynik spotkania na 3:1 ustalił 17-letni Sebastian Szymański, który strzelił swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie, po podaniu Odjidji-Ofoe.
„Ten sezon jeszcze potrwa długo i walka dopiero się zaczyna. Pokazaliśmy, że możemy być groźni dla każdego i z optymizmem patrzę w przyszłość” – ocenił trener Zagłębia Piotr Stokowiec.
244. mecz w ekstraklasie rozegrał Miroslav Radovic. Pochodzący z Serbii piłkarz został rekordzistą pod względem występów obcokrajowców w najwyższej klasie w Polsce.
W niedzielę dojdzie do najciekawiej zapowiadającego się spotkania w tej kolejce, bo prowadząca w Lechia Gdańsk podejmie Lecha Poznań, który wygrał cztery ostatnie mecze po 3:0 (w tym w półfinale Pucharu Polski z Pogonią Szczecin).
Wcześniej Jagiellonia Białystok podejmie Śląsk Wrocław. Gospodarze, podobnie jak zajmująca obecnie drugie miejsce, Legia mają 42 punkty. W poniedziałek Pogoni Szczecin zmierzy się z Wisłą Płock.
(PAP)
