Baseballiści Chicago Cubs rozpoczeli swoje zmagania w play-off od dwóch zwycięstw. W piątek pokonali San Francisco Giants 1:0, a dzień później 5:2 i już tylko jedna wygrana dzieli ich od awansu do finału National League. Trzeci mecz zostanie rozegrany na AT&T Park w San Francisco w poniedziałek o godz. 20. 30.
W obydwu meczach miotacze należeli do tych, którzy mieli największy udział w ostatecznych rozstrzygnięciach. W piątek nieosiągalny dla Giants był Jon Lester. W ośmiu odsłonach tylko pięć razy pozwolił przeciwnikom odbić piłkę, za każdym razem bez punktowych konsekwencji. Równie dobrze spisał się Aroldis Chapman. Kończący miotacz zmienił Lestera w dziewiątej odsłonie, wtedy, kiedy ważyły się losy meczu. Imponował nie tylko siłą rzutu piłki, również precyzją, która ostatecznie odebrała gościom resztki nadziei na wyrównanie strat.
Nadspodziewanie dobry występ zanotował także Johnny Gueto. Miotacz Giants zastąpił Madisona Bumgarnera, który w środę wyrzucił z play-off wyżej notowanych New York Mets. Pomylił się jednak raz, ale jak się później okazało bardzo boleśnie. W ósmej odsłonie Javier Baez wyczuł jego intencję, celnie trafił wyrzucając piłkę w trybuny. Baseballowy as, zwany home run, przesądził o wyniku pierwszej potyczki.
Dzień później również miotacze byli w rolach głównych. Starterem Giants był Jeff Samardzija. Przez osiem lat był rzucającym Cubs, którego decyzją Theo Epsteina oddano do Oakland. Później miał epizod w White Sox, by trafić do San Francisco. W ciągu swojej kariery w Chicago wystąpił na Wrigley Field ponad sto razy. Zna ten obiekt i atmosferę na nim panującą doskonale i wydawało się, że będzie to jego atutem. Nic z tego, nie dość, że sam nie zaistniał, to dał zaistnieć miotaczom Cubs w roli odbijających piłkę. Najpierw starter Kyle Hendricks w drugiej odsłonie posłał ją w głąb pola umożliwiając Jasonowi Heywardowi oraz Javierowi Baezowi zdobycie punktów. Gdy Hendricks z powodu kontuzji musiał opuścić boisko, jego zmiennik Travis Wood asem nie tylko podwyższył prowadzenie na 5:2, również decyzją trenera Giants, odesłał Samardziję do szatni.
W odróżnieniu od piątkowego meczu, trzymającego w napięciu do ostatniej rzuconej piłki, spotkanie sobotnie rozstrzygnęło się znacznie wcześniej. Po dwóch odsłonach Cubs prowadzili już 4:0. Wprawdzie w trzeciej Giants zmniejszyli stratę do dwóch punktów, ale odpowiedź gospodarzy w czwartej była natychmiastowa. W kolejnych Cubs nie powiększyli już przewagi, ale też nie pozwolili jej zmniejszyć. Ostatecznie wygrali 5:2 i do awansu do finału National League dzieli ich już tylko jedno zwycięstwo.
Będą mieli na nie szansę już w poniedziałek. Miotaczem Giants tego dnia będzie Bumgarner, z którym w sezonie regularnym dwa razy wygrywali, dlaczego więc nie mieliby tego powtórzyć po raz trzeci. Nie da się jednak ukryć, że będzie to niezmiernie trudne, tym bardziej że starter Cubs Jake Arrieta w tym sezonie prezentuje zmienną dyspozycję.
Dariusz Cisowski
