REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaSportAwans Legii do fazy grupowej Ligi Mistrzów

Awans Legii do fazy grupowej Ligi Mistrzów

-

fot.Facebook
Po 20 latach przerwy polski zespół ponownie w fazie grupowej Ligi Mistrzów fot.Facebook

Piłkarze Legii Warszawa zremisowali na własnym boisku z Dundalk FC 1:1 w rewanżowym meczu czwartej, ostatniej rundy eliminacji Ligi Mistrzów i awansowali do fazy grupowej tych rozgrywek. Awans zapewniło im zwycięstwo w pierwszym meczu 2:0.

Polski klub awansował do fazy grupowej Ligi Mistrzów po 20 latach przerwy.

REKLAMA

Legia Warszawa przystępowała do wtorkowego rewanżu z Dundalk FC w kiepskiej atmosferze. Słaba postawa na krajowym podwórku spowodowała, że na stołeczny zespół spadło ostatnio dużo krytyki. Czarę goryczy przelała sobotnia porażka ligowa z Arką Gdynia 1:3. Za ten wynik obwinieni zostali Jakub Rzeźniczak, Tomasz Brzyski i Stojan Vranjes. Cała trójka nie znalazła się w kadrze na spotkanie z mistrzem Irlandii.

W obliczu dwubramkowej straty z pierwszego meczu w Dublinie, zespół Dundalk FC od początku starali się zagrozić bramce gospodarzy. Pierwsze ostrzeżenie „Wojskowi” dostali w siódmej minucie, kiedy z rzutu wolnego strzelał Daryl Horgan. Jednak skierował piłkę w środek bramki i Arkadiusz Malarz nie miał problemu z obroną.

Pięć minut później doskonałej okazji na szybki kontratak nie wykorzystał Michał Kucharczyk. Skrzydłowy dosyć przypadkowo odzyskał piłkę po ataku pozycyjnym irlandzkiego zespołu, ale niedokładnie podał do Nemanji Nikolica.

W 19. minucie to jednak goście objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska David McMillan zgrał piłkę głową na wolne pole. Dopadł do niej Robert Benson (ukończył studia związane z ubezpieczeniami) i bardzo mocnym strzałem pokonał bramkarza mistrzów Polski.

„Wojskowi” po stracie bramki rzucili się do ataków. Strzałami z dystansu do wyrównania próbowali doprowadzić Adam Hlousek i Kucharczyk. Szczególnie uderzenie Czecha było efektowne, bo zewnętrzną częścią stopy w dalszy róg bramki. Gary Rogers z trudem obronił to uderzenie.

Mimo przewagi podopieczni Besnika Hasiego nie potrafili doprowadzić do wyrównania. W efekcie schodzącym na przerwę legionistom towarzyszyły gwizdy kibiców.

Sześć minut po przerwie Steeven Langil przeprowadził efektowną akcję lewą stroną boiska, ale do jego podania nie doszedł Nikolic. Napastnik reprezentacji Węgier był w tym spotkaniu niemal zupełnie niewidoczny. Po tej akcji Hasi nerwowo rzucił butelką wody o murawę.

W 63. minucie szansę na drugiego gola w tym meczu miał Benson. Po dośrodkowaniu próbował pokonać Malarza strzałem przewrotką, ale piłka poszybowała wysoko nad bramką.

Cztery minuty później sytuacja stołecznego zespołu stała się trudniejsza, bo drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Hlousek. Hasi zdecydował się zdjąć z boiska Nikolica (jedynego napastnika), którego zmienił powracający po kontuzji Bartosz Bereszyński.

W drugiej minucie doliczonego czasu gry indywidualną akcję przeprowadził Kucharczyk. Po kontrataku uporał się z dwójką obrońców i strzałem z okolic linii pola karnego doprowadził do wyrównania.

Po meczu powiedzieli:

Besnik Hasi (trener Legii Warszawa): „Zaczęliśmy to spotkanie słabo i mieliśmy problemy pomiędzy poszczególnymi formacjami. Rywale natomiast nie mieli dużo klarowanych sytuacji, ale zdobyli bramkę. W drugiej połowie zostaliśmy w dziesięciu po głupim błędzie. Apelowałem w przerwie, aby do tego nie doprowadzić. Jeżeli chodzi o mecz, musimy o nim zapomnieć, bo teraz liczy się tylko awans i kolejne wyzwania. Jestem bardzo szczęśliwy, ale pozostaję realistą. Wiemy, że nie wszystko było perfekcyjne. Możemy się cieszyć i świętować, ale nie możemy zapominać, że wracamy do pracy. Nie słyszałem co śpiewali kibice po meczu, bo w tym momencie cieszyłem się awansem. Na krytykę mogę tylko odpowiedzieć, że Legia awansowała do Ligi Mistrzów po 21 latach przerwy”.

Stephen Kenny (trener Dundalk FC): „Byliśmy optymistami przed rewanżem i teraz jesteśmy rozczarowani. Uważaliśmy, że mamy szanse na wywalczenie awansu. Straciliśmy je, ale nasza sytuacja była trudna po pierwszym meczu, który przegraliśmy 0:2. Jednak po tej porażce udało nam się podnieść. W pierwszej połowie zagraliśmy dobrze i strzeliliśmy gola. Słyszeliśmy, że kibice Legii w przerwie gwizdali na swój zespół. W przerwie skupialiśmy się na sobie. Normalnie zdobywamy więcej goli i chcieliśmy to pokazać w Warszawie. Myślę, że teraz moi piłkarze są rozczarowani, bo byliśmy bardzo blisko sukcesu. Widzę pewne pozytywy, bo zdobyliśmy doświadczenie na arenie międzynarodowej. Wszyscy nasi piłkarze są profesjonalnymi piłkarzami”.

Michał Pazdan (obrońca Legii): „Od samego początku nie układało się za dobrze. Ciężko weszliśmy w ten mecz i nasza gra w ataku pozycyjnym pozostawiała wiele do życzenia. Najważniejsze jest to, że jest awans, choć w bólach. I my, i kibice chcieliby, żeby Legia grała przyjemniej dla oka, ale drużynę zaczyna się budować od obrony. Straciliśmy tylko dwa gole w sześciu meczach w pucharach, to jest dobry wynik. Wiemy, że to pójdzie do przodu. Przyszło trzech, czterech nowych zawodników, wskoczyli do składu od razu. My też nie trenowaliśmy w okresie przygotowawczym. A teraz nie mamy kiedy trenować, bo gramy mecze co trzy, cztery dni. Nie funkcjonuje to tak jak należy, ale w gruncie rzeczy – nieważne jak, ważne że awansowaliśmy”.

Tomasz Jodłowiec (pomocnik Legii): „Mecz nie układał się po naszej myśli, byliśmy dobrze nastawieni, ale pierwsza połowa pokazała co innego. Musieliśmy się wziąć w garść. Trzeba przyznać, że jak graliśmy w dziesięciu to wyglądało to lepiej niż w jedenastu. Po straconym golu najważniejszy był spokój i dalsza koncentracja. Nie można było się denerwować. Nerwy na pewno nie pozwoliłyby spokojnie dalej grać. Później nie pozwoliliśmy rywalowi na wiele. Czym dłużej, tym lepiej to wyglądało, pokazaliśmy charakter, choć nie było łatwo. Cieszymy się, że awansowaliśmy. Wiadomo, czego jeszcze brakuje, ale na razie trzeba spokoju. Jako drużyna musimy być razem”.

Igor Lewczuk (obrońca Legii): „Sami nie wiemy, czemu to tak wyglądało. Też się nad tym zastanawiam i może dlatego ta radość nie jest tak wielka, jak powinna być. Każdy chciał wygrać u siebie przekonująco przy pełnym stadionie, pokazać naszą złość po ostatnich wydarzeniach. Gdy straciliśmy bramkę, to był szok. Wcześniej nie traciliśmy wiele goli, a tu nagle 0:1… To normalne, że gdy gra się w roli faworyta, to zwykle jest trudniej. W fazie grupowej może być wręcz przeciwnie. Przy zawodnikach najwyższej klasy każdy błąd, każde złe przesunięcie może się źle skończyć”.

Robert Benson (strzelec gola dla Dundalk): „Dla każdego piłkarza zdobycie bramki w ważnym meczu to istotne wydarzenie. Piłka fajnie spadła mi na nogę, myślałem tylko o tym, żeby dobrze w nią trafić, no i wpadła… Zrobimy wszystko, żeby wrócić do miejsca, w którym jesteśmy. Teraz naszym celem jest zdobycie punktów w Lidze Europejskiej. Nikt nie byłby zaskoczony, gdyby Legia albo BATE Borysów wyszło z grupy w LE, więc może i nam się to uda. Czerpiemy dużo pewności siebie z naszych występów w ostatnich tygodniach”.

Gary Rodgers (bramkarz Dundalk): „Gol stracony z karnego w pierwszym meczu dużo nas kosztował. Szybko udało nam się zdobyć bramkę w rewanżu, co było naszym głównym celem, potem była ta czerwona kartka dla rywala, ale niestety nie wywarliśmy wystarczającej presji. Zostaliśmy za to ukarani w drugiej doliczonej minucie. To wielkie rozczarowanie. Ale zdobyliśmy ładnego gola i możemy być dumni z naszej postawy”.

(PAP)

REKLAMA

2091110665 views

REKLAMA

2091110965 views

REKLAMA

2092907424 views

REKLAMA

2091111246 views

Wielkanocny napad

Mieszkanie dla Phila

Dzieci tyranów

Kanał śmierci

Powrót na szczyt

REKLAMA

2091111397 views

REKLAMA

2091111542 views