Mimo że większość Amerykanów rozlicza się już drogą elektroniczną, co roku przed 15 kwietnia powtarza się ten sam rytuał. W dużych miastach urzędy pocztowe wydłużają godziny pracy, aby spóźnialscy podatnicy mogli w terminie rozliczyć się z fiskusem. Za nimi podążają lokalne media i wysłuchują skarg na „krwiożerczy” IRS.
To, że nie lubimy swojej skarbówki, to w końcu nic dziwnego. Poborca podatkowy już w Biblii nie cieszył się szczególną popularnością. Ani Polska, ani Stany Zjednoczone nie są tu więc wyjątkiem. A do tego strach przed Internal Revenue Service (IRS) jest ogromny, mimo że – o czym pisaliśmy przed tygodniem – szanse na dokładne prześwietlenie są coraz mniejsze.
– Więcej przeczytasz w drukowanej wersji “Dziennika Związkowego”. Wydanie weekendowe dostępne już w sklepach. Zapraszamy do lektury.