REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaReportaże Obama modli się za Pietrzaka... (Korespondencja z Nowego Jorku)

Obama modli się za Pietrzaka… (Korespondencja z Nowego Jorku)

-

Temat ten poruszaliśmy jako pierwsi w amerykańskich mediach polonijnych. Towarzyszymy mu od początku i zamierzamy do finału. Zbrodnia na polskim sierżancie US Marines Janie Pawle Pietrzaku i jego afroamerykańskiej żonie Quianie Jenkins-Pietrzak dokonana 15 października ubiegłego roku poruszyła Amerykę i Polskę, pisano o niej na całym świecie.

Oboje po godzinach tortur, w ktorych nie zabrakło m.in. gwałcenie żony na oczach męża, zostali zastrzeleni. Zbrodni dokonali… czarnoskórzy żołnierze sierżanta Pietrzaka. Na ścianach ich domu pozostawili rasistowskie napisy.
Ujęci przed wyborami

REKLAMA

Policja zatrzymała sprawców tydzień przed wyborami prezydenckimi, 4 listopada ubiegłego roku, ale informacja o tym dotarła do mediów dopiero, jak znany był ich wynik. Spekuluje się, że fakt bestialskiego mordu dokonanego przez czarnych na białym i jego czarnej żonie mógłby wywołać w gorącym okresie kampanii prezydenckiej burzę medialną o trudnych do przewidzenia skutkach.

Brack Obama wygrał, stając się pierwszym afroamerykańskim prezydentem Stanów Zjednoczonych. Na dwa dni przed śmiercią zagłosowali na niego korespondencyjnie także sierżant Jan Paweł Pietrzak i jego żona.
11 listopada ub.r. w Dniu Niepodległości Polski i amerykańskim Dniu Weterana Henryka Pietrzak napisała dramatyczny list do prezydenta-elekta Baracka Obamy, który publikowaliśmy jako pierwsi. Brzmiał:
Nowy Jork, 11 listopada 2008 roku
BARACK OBAMA
Prezydent-Elekt
Stanów Zjednoczonych
Ameryki
Szanowny Panie Prezydencie,
Zabili mi syna. Miał 24 lata. Był sierżantem US Marines. Nazywał się Jan Paweł Pietrzak. Jan Paweł to polskie imiona odpowiadające angielskim John Paul. Syn dostał je dla uczczenia Jana Pawła II, polskiego papieża Kościoła Rzymskokatolickiego, który odmienił oblicze świata i zmienił bieg jego historii doprowadzając do upadku komunizmu.
W 1994 roku, wraz z mężem, synem i córką wyemigrowaliśmy do Stanów Zjednoczonych. Zamieszkaliśmy na Brooklynie w Nowym Jorku. Oboje z mężem ciężko pracowaliśmy, aby wychować nasze dzieci na dobrych Amerykanów i patriotów ich nowej ojczyzny.
Po zbrodniczym ataku terrorystycznym 11 września 2001 roku, kiedy syn miał 17 lat, zdecydował, że pójdzie do US Marines. Chciał bronić Ameryki. Chciał to robić w legendarnej formacji amerykańskich sił zbrojnych, znanej z waleczności, wierności i poświęcenia. Strzegącej prezydentów Stanów Zjednoczonych i najważniejszych osób w państwie. Chciał iść drogą ciężkiej, ale zaszczytnej służby.
Wstąpił do Marines w 2003 roku. Walczył w Iraku. Po powrocie służył w bazie Camp Pendleton w Kalifornii. Awansował i robil karierę w jednostce helikopterowej, jako sierżant dowódca zespołu obsługi technicznej maszyn bojowych. W maju tego roku kupił dom w Winchester. 8 sierpnia b.r. poślubił Quianę Jenkins, amerykańską Afroamerykankę z Kalifornii. Zaczęli budować swoje własne życie.
To życie odebrane im zostało w bestialski sposób 15 października tego roku. Oboje zostali napadnięci we własnym domu. Zostali związani i zakneblowani. Następnie poddani nieludzkim torturom. Żonę syna w bestialski sposób gwałcono. Najprawdopodobniej na jego oczach. Potem, z zimną krwią, dokonano egzekucji.
Sprawcami okazali się… czterej żołnierze US Marines, tak jak mój syn. Jego bracia w służbie. Z tej samej jednostki, co syn. Dwóch z nich było jego podkomendnymi.Sprawcami okazali się czterej Afroamerykanie, tak jak moja synowa. Jej bracia z tej samej grupy etnicznej. Bracia zabili brata i siostrę.
Pytam: Dlaczego się tak stało? Skąd znaleźli w sobie tyle dzikiej, bezwzględnej siły i okrucieństwa? Co ich motywowało? Co sprawiało, że mój syn i moja synowa stali się dla nich nie do zniesienia? Czy tylko chęć okradzenia ich domu? Jeżeli tak, to dlaczego nie przyszli, kiedy nikogo w nim nie było, a w środku nocy, po zęby uzbrojeni?
Pytam: Jak to się stało? Jak w US Marines mogli się znaleźć ludzie o skłonnościach morderców, z których co najmniej jeden – jak czytam w prasie – był członkiem gangu? Czy to prawda, że w ostatnich latach kryteria naboru do sił zbrojnych zostały tak obniżone, że mogą w nich służyć ludzie z przeszłością kryminalną i wyrokami, bowiem brakuje chętnych do wojennej służby? Czy, gdyby nie mogli, mój syn i moja synowa, żyliby dziś?
Śmierć na wojnie z ręki wroga jest dla żołnierza honorem patriotycznym. Ten fakt pozwala przezwyciężyć rodzinie tragedię rozstania. Śmierć żołnierza we własnej ojczyźnie z ręki drugiego żołnierza odbiera sens służbie wojskowej. Dla rodziny staje się wiecznym cierpieniem. Moje cierpienie nie ustanie, póki żyję.
Chcę jednak, aby nigdy żadna matka żołnierza nie musiała cierpieć z tego samego powodu, co ja. Dlatego chcę, aby sprawa śmierci mego syna została wyjaśniona do samego końca. Należy się to wszystkim matkom wszystkich żołnierzy pozostających w służbie.
Ta sama wiedza należy się także rodzicom mojej synowej. Muszą wiedzieć, dlaczego zginęła, jako żona żołnierza. Dlaczego została wybrana na cel wrogiego i bestialskiego ataku we własnej ojczyźnie i w czasie pokoju. Należy się to także wszystkim rodzicom wszystkich żołnierskich żon.
Poprzez śmierć Quiany i Jana Pawła dokonało się zło śmiertelne. Zginęli z rąk braci. Najwyższa pora, aby w Ameryce nikt więcej już nigdy tak nie ginął.
Time for Change. Zwracam się do Pana, aby pomógł mi Pan w możliwość tej zmiany uwierzyć.
Niech Bóg ma Pana w swej opiece. Z wyrazami szacunku i nadziei,
Henryka Pietrzak-Varga

Pisanie ne Berdyczów?
Przez wiele miesięcy nic się nie działo. Na początku b.r. okazało się, że list został zagubiony i Henryka Pietrzak poproszona została o ponowne wysłanie go do adresata. Trafił do Białego Domu także egzemplarz „Dziennika Związkowego” z reportażem o zbrodni i publikacja listu do prezydenta.
Zapadła wielomiesięczna cisza. Wydawało się, że jest to przysłowiowe… pisanie na Berdyczów. Wreszcie odpowiedź nadeszła. Nosi datę 19 czerwca br.
Czytamy w liście:
Droga Pani Pietrzak-Varga:
Dziekuję za skontaktowanie się z Prezydentem Obamą. Prezydent ceni sobie, że poświęcilaś swój czas na wyrażenie swoich trosk i opinii.
Przepraszamy za opóźnienie w odpowiedzi i mamy nadzieję, że sprawa przekazana uwadze Prezydenta została rozwiązana. Jakkolwiek jednak, jeżeli czujesz, że nadal potrzebujesz pomocy ze strony agencji federalnej, z przyjemnością ci pomożemy. Prosimy zapoznaj nasze biuro z krótkim zaktualizowanym opisem swej sprawy.
Możesz wysłać swój nowy list Prezydentowi pocztą, ale dostaniemy go dużo szybciej, jak zrobisz to poprzez stronę internetową Białego Domu: www.whitehouse.gov/contact. […]
Jeszcze raz dziekuję za korespondencję,
z poważaniem,
F. Michael Kelleher
Specjalny Asystent
Prezydenta Dyrektor
d/s Korespondencji
Prezydenckiej

Henryka Pietrzak przekazując nam to pismo z trudem opanowywała emocje. „Przecież to jest standardowa odpowiedź, jaką można wysłać każdemu w każdej sprawie. Jak mam dopasować zwrot, że oni mają nadzieję, że moją sprawa została rozwiązana. Co to znaczy? Że ktoś mi zwróci syna?!” – pytała.
Zrozpaczona matka nie wierzyła, aby Barack Obama jej list widział. Była przekonana, że jakby widział, nigdy nie pozwoliłby na odpowiedź, jaką dostała. Przecież prowadził swą kampanię pod hasłem: „Czas na zmianę”. I tyle ludzi mu uwierzyło…
Biały Dom reaguje
Zdumienie Polki opisał w największej gazecie miejskiej na świecie, „New York Daily News”, znany dziennikarz, pochodzący z nie mniej znanej polonijnej rodziny chicagowskiej Corky Siemaszko. Wcześniej zrobił to lubelski „Dziennik Wschodni”, krajowy tytuł monitorujący zbrod
nię i to co po niej od początku i najdokładniej. Krytyczny artykuł Siemaszki, który dzięki internetowi przeczytało 15 milionów ludzi (!), a na internetowym forum gazety wywołał on prawdziwą burzę komentarzy, spotkał się z natychmiastową reakcją Białego Domu.
Na telefon domowy Henryki Pietrzak odezwał się… F. Michael Kelleher autor skierowanego do niej niefortunnego listu. Zaczął od słów: „Pragnę gorąco przeprosić za to, co się stało…”. Polka nie dała mu kontynuować tylko od serca wygarnęła, co myśli o odpowiedzi, która mogłaby zostać wysłana każdemu i w każdej sprawie. Określiła ją jako nieludzką (unhuman). Kelleher zapewnił, że zaraz prezydent Obama wyśle swoją odpowiedź.
Istotnie, po godzinie faksem przyszedł list podpisany przez prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Oto on:
„Droga Henryko,
Jestem głęboko zasmucony śmiercią twego syna sierżanta US Marines Corps Jana Pawła Pietrzaka i jego żony Quiany. Nie ma słów mogących złagodzić ból takiej tragedii, ale proszę wiedz, iż każdego dnia nasz Naród pochyla się nad życiem i spuścizną twego syna i wyraża wdzięczność jemu i wszystkim, którzy służą i poświęcają się dla swej ojczyzny.
Żołnierze, marynarze, marines, piloci i strażnicy Wybrzeża oddają życie w aktach odwagi, która inspiruje, wolności, której chronią i bezinteresownych wartości, które uosabiają. Dla ich pamięci musimy wypełniać nasze solenne zobowiązanie kontynuowania ich dzieła, zabezpieczenia bardziej bezpiecznego wolnego świata dla pokoleń, które nadejdą.
Cierpiąc, pamiętaj, iż twoja rodzina i rodzina Quiany pozostają w mych myślach i modlitwach.
Z poważaniem,
Barack Obama

Siła modlitwy
Przekazując list faksem, Kelleher zapewnił Henrykę Pietrzak, że wychodzi on z Białego Domu także pocztą kurierską.
“Zaakceptowałam przeprosiny urzędnika i to co napisał prezydent. Nie odnosi się bezpośrednio do zabrodni dokonanej na Janku i Quianie, ale taki sam lub podobny list otrzymują rodziny poległych żołnierzy amerykańskich, którzy polegli za amerykańską ojczyznę na wojnie. Jeżeli tak potraktowany został mój Janek, to dobrze. Jak rozumiem, zginął z ręki wrogów Stanów Zjednoczonych, za ojczyznę i wartości, które deklaruje. Tyle że… nosili oni mundury US Marines” – powiedziała nam Henryka Pietrzak.
Zadaje także pytanie, co Ameryka zamierza dalej z tym zrobić. Zbrodniarze zasiadają na ławie oskarżonych… uśmiechnięci. Ich ofiary pozostają w modlitwach prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jaką ona mają siłę?
Waldemar Piasecki, Nowy Jork

Polska monitoruje sprawę tej zbrodni
– zapewnia Andrzej Czuma minister sprawiedliwości RP

– Pani Henryka Pietrzak, matka zamordowanego sierżanta US Marines Jana Pawła Pietrzaka, obywatela Polski, napisała do pana list w sprawie bestialskiego mordu popełnionego na jej synu. Prosiła m.in. o to, aby zbrodnia ta stała się przedmiotem postępowania prawnego w Polsce, aby polski wymiar sprawiedliwości zajął się zbrodnią dokonaną na Polaku w Stanach Zjednoczonych. Czy jest to możliwe?
Być może byłoby to możliwe, ale sprawa jest po pierwsze skomplikowana ze względu na podwójne obywatelstwo Jana Pawła Pietrzaka. Po drugie fakt, że zamordowano go podczas służby w formacji amerykańskich sił zbrojnych US Marines, a oskarżeni zostali o dokonanie czynu inni żołnierze tej służby.
Jestem zdania, że zbrodnia ta zostanie właściwie osądzona przez amerykański wymiar sprawiedliwości. Polska natomiast ją monitoruje, o co wystąpiłem do Minsieterstwa Spraw Zagranicznych. W kolejnych rozprawach przed sądem uczestniczy, w charakterze obserwatora, konsul prawny Wojciech Bergier z Konsulatu Generalnego RP w Los Angeles. O przebiegu sprawy jestem informowany na bieżąco.
– Jak się dowiadujemy telefonował pan minsieter do pani Henryki Pietrzak. Czy można wiedzieć, czego dotyczyła rozmowa?
Przede wszystkim chciałem jej i całej rodzinie wyrazić solidarność w nieszczęściu, jakie ich dotknęło. Ponadto, podziękować za list, jaki do mnie skierowała, i zapewnić, że Polska nie pozostawia jej samej sobie. Także, na ile potrafiłem, chciałem jej dodać otuchy i sił, potrzebnych m.in. w uczestniczeniu w postępowaniu sądowym, co na pewno nie jest dla niej łatwe.
– Jak zareagowała na pański telefon?
Na pewno była to rozmowa szczera i otwarta. Odniosłem wrażenie, że także potrzebna. Naturalnie nie mogę się wypowiadać na temat wrażeń mojej rozmówczyni.
– Już na początku swojej kadencji spotkał się pan z rodziną zamordowanego Krzysztofa Olewnika, aby zapewnić ją, że zrobi pan wszystko dla rozwikłania sprawy jego porwania, przetrzymywania i zamordowania. Czy jest to pański plan zbliżania wymiaru sprawiedliwości do ofiar przestępstw i okazywania im należnej wrażliwości i solidarności?
Jeżeli tak postrzegane są moje intencje, mogę tylko czuć satysfakcję. Uważam, że organa wymiaru sprawiedliwości, poza perfekcyjnością zawodową, czego się od nich wymaga, powinny okazywać większą solidarność z ofiarami przestępstw. W ogóle rola pokrzywdzonych w postępowaniu procesowym powinna być większa.
– Pańska rozmowa z matką zamordowanego żołnierza miała miejsce na początku lipca br. Dlaczego fakt jej odbycia nie został upubliczniony?
Motywem rozmowy było moje osobiste współczucie i chęć okazania solidarności, a nie jakiś medialny cel wizerunkowy. Dlatego o niej nie wspominałem. Skoro jednak ten fakt upubliczniła pani Henryka Pietrzak, nie będę zaprzeczał, że do niej telefonowałem.
– Jak ocenia pan fakt, że Henryka Pietrzak doczekała się także odpowiedzi prezydenta Stanów Zjednoczonych?
Jest to niewątpliwie ważne wydarzenie, zważywszy bardzo szczególną rolę i prestiż, jakim prezydent cieszy się w Ameryce.
– Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiał:
Waldemar Piasecki

REKLAMA

2091100653 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2091100952 views

REKLAMA

2092897411 views

REKLAMA

2091101233 views

Umysł rozszerzony

Wielkanocny napad

Mieszkanie dla Phila

Dzieci tyranów

Kanał śmierci

REKLAMA

2091101379 views

REKLAMA

2091101523 views