Patrząc z perspektywy czasu, mogłem stwierdzić, że był parasol ochronny nad Amber Gold, ale ja o jego istnieniu w ogóle nie wiedziałem – mówił Marcin P. we wtorek przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold.
Zasiadający w komisji Tomasz Rzymkowski (Kukiz’15) pytał świadka, czy miał on zapewnioną „nietykalność, a wręcz ochronę” ze strony organów podatkowych lub konkretnych urzędników, pozwalającą mu na „kompletne ignorowanie przepisów podatkowych, karno-skarbowych, a także zapisanych w Kodeksie karnym”.
„W tamtym momencie nic mi na ten temat nie było wiadomo. Patrząc z perspektywy czasu mogłem stwierdzić, że taki parasol był, ale ja o jego istnieniu w ogóle nie wiedziałem” – odpowiedział Marcin P. Zaznaczył, że nie ma wiedzy, że taki „parasol” istniał, ale patrząc z perspektywy czasu widzi, że ze strony m.in. pomorskiego urzędu skarbowego było dla niego „wiele szczęśliwych zbiegów okoliczności”, a on w takie nie wierzy.
„Patrząc na to, jakie osoby były wysyłane do kontroli, zarówno z pomorskiego urzędu skarbowego, jak i pierwszego urzędu skarbowego – ja nie chcę powiedzieć, że to było żałosne, ale tak to wyglądało” – powiedział Marcin P.
„Dopiero w momencie gdy została wyznaczona pani Jarmułowska – chyba tak się nazywała – można powiedzieć, że wtedy zaczęło to wyglądać jak kontrola skarbowa, ale to był lipiec czy sierpień 2012” – dodał.
Według świadka na kontrolę „panie z urzędu przychodziły kawy się napić”. „Ja bym kontroli tak nie prowadził” – zaznaczył Marcin P.
Na pytanie Małgorzaty Wassermann (PiS) o to, czy wie jak się zakończyły postępowania pomorskiego urzędu skarbowego, Marcin P odpowiedział: „Tak, wiem i moim zdaniem są śmieszne”. Jak poinformował, postępowania zostały zakończone „umorzeniem postępowania i zwrotem zapłaconego podatku”.
Wassermann dopytywała, czy „jedyne, co zrobił urząd po 5 latach kontroli, to przerżnął pół mln zł”. W odpowiedzi usłyszała, że tak, bo m.in. nie było „badania biegłego rewidenta z zakresie prawidłowości prowadzenia ksiąg”. Marcin P. zaznaczył, że należność była nałożona słusznie, ale doszło do zaniedbań ze strony urzędu. (PAP)