REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaKultura i RozrywkaStrachy na wróble i korzenie ze stali

Strachy na wróble i korzenie ze stali

-

W taką jesień to tylko iść przed siebie. Może niekoniecznie tam gdzie nogi poniosą, bo można zabrnąć w ciemną uliczkę. A my chcemy do słońca, do kolorów, do szeleszczących liści pod stopami. Do natury, ale takiej ze śladami człowieka.

 

REKLAMA

Jednym z wymarzonych miejsc na taką wędrówkę jest Morton Arboretum w Lisle.

 

Właśnie do tego parku zwanego Muzeum Natury warto się wybrać, planując krótką wycieczkę za miasto. Czeka nas tam jeszcze prawdziwy spektakl światła i koloru. O tym, jaka jest aktualna paleta barw, można się dowiedzieć z cotygodniowych raportów, które przygotowuje Ed Hedborn, botanik z Arboretum.

 

Na terenie parku rośnie około 4 tysięcy odmian drzew, krzewów i roślin z całego świata. Wśród tej bogatej kolekcji można zobaczyć okazy z Japonii, Chin, Korei czy Azerbejdżanu; gaj oliwny; a także charakterystyczne dla polskiego pejzażu wierzby, buki i brzozy. Są ogrody róż, rododendronów, astrów i rozległe łąki z wysokimi trawami preriowymi. Wszystkie, najmniejsze nawet rośliny, zostały skrupulatnie opisane na tabliczkach, które nie tylko służą informacją, ale również przypominają, że ten naturalny ekosystem jest pielęgnowany i badany przez człowieka.

 

Ale nawet wtedy, kiedy nie jesteśmy szczególnie zainteresowani kształtami liści, fakturą kory czy identyfikacją roślin bagnistych, tylko chcemy po prostu iść przed siebie, chłonąc zapachy ziemi i barwne impresje, to i tak dobrze wybrać się do Morton Arboretum. W większości lesisty, rozciągający się na obszarze 1700 akrów park (podzielony na część wschodnią i zachodnią), urozmaicają jeziorka, sadzawki, łąki i mokradła. Przecina go ponad 16 mil oznakowanych ścieżek, po których można relaksowo spacerować lub przemierzyć je szybkim marszem. Natomiast z myślą o rowerzystach i zmotoryzowanych przygotowano 9 mil wijącej się asfaltowej drogi. Wprawdzie widok samochodów bywa irytujący, wiadomo jednak, że dla wielu osób starszych bądź chorych, jest to jedyny sposób poruszania się po parku. Ale można też skorzystać z kołowego tramwaju, który zdobią zielone liście dębu z żołędziami.

 

Żeby dzieci się nie nudziły, spacerując grzecznie wśród natury, urządzono dla nich specjalne ogrody – jeden w formie zielonego labiryntu – gdzie mogą hasać do woli, ucząc się przy tym poznawać florę wszystkimi zmysłami. Bardziej zaawansowanym szkoleniem zajmuje się Centrum Edukacyjne, które służy fachowym poradnictwem, organizuje kursy ogrodnictwa i rozmaite prelekcje.

 

Do dodatkowych atrakcji należą zmieniające się sezonowo wystawy w plenerze i w Pawilonie.

 

Tradycyjną ekspozycją jesienną jest tu tzw. „Scarecrow Trail”. Trudno nawet nazwać ją wystawą, bowiem pokazywane nad jeziorem Łąka prace tak świetnie komponują się z pejzażem, jakby stanowiły nieodłączny jego element. Oczywiście „element” przekorny, zabawny, niekiedy pobudzający do myślenia. Autorami tych kreacji są skauci ze szkół chicagowskiej metropolii. Do ich wykonania użyto wielu naturalnych materiałów, jak gałęzie drzew, łodygi roślin, liście i pióra. A także akcesoria garderoby, maskotki i świecidełka.

 

Większość tych prac to pomysłowe wariacje na temat. Spotkamy tam więc stracha „dziecko kwiat” ze słonecznikami w kształcie znaku pokoju na piersi i stracha bibliotekarza przyrody, który uprawia Ogród Wiedzy. Są finezyjne boginki pól i lasów, Alicja w Krainie Zieleni i księżniczka Pokanoka. W paradzie barwnych strachów występują również Snoopy, Schrek i Ninja. Natomiast przy wejściu do Centrum Turystycznego straszą Dr. Jekyll i Mr. Hyde. Wszystkie prace biorą udział w plebiscycie publiczności – każdy odwiedzający park może głosować na swego ulubieńca.

 

Dobrze, że nie ma strachów ze świata polityki, choć niektóre postacie aż się proszą o taki portret.

 

Ptaków zresztą by pewnie nie wystraszyły. Bo dlaczego te wolne stworzenia miałyby czuć respekt przed jakimś Pajacem… Co innego kawałek worka na patyku. A my też przecież przychodzimy do oazy przyrody, żeby zapomnieć o prawdziwych strachach.

 

Lepiej podziwiać konary drzew lub korzenie. Z korzeniami sprawa trudna, bo są schowane głęboko pod ziemią. Ale tu można zobaczyć zarówno korzenie naturalne, jak i korzenie artystyczne.

 

Te ostatnie są bardziej widoczne, bo to monumentalne rzeźby ze spawanych rur stalowych. Autorem prac jest Steve Tobin, artysta z Filadelfii, który w 2004 roku zdobył światowy rozgłos rzeźbą korzeni olbrzymiej sykomory, znalezionej w gruzowisku World Trade Center. Wystawiane przez cały rok w Arboretum ( „strefa” drzew iglastych) rzeźby pochodzą z serii Steelroots. Mimo potężnych rozmiarów – niektóre sięgają 40 stóp wysokości – nie przytłaczają otoczenia, raczej z nim harmonizują czy korespondują. Jedne są minimalistyczne w formie, inne bardziej wybujałe, powyginane i poplątane.

 

Pełne ekspresji i dynamizmu. Można w nich dostrzec kształty fantazyjnych stworów lub postaci w tanecznych pozach.

 

Jesień w Morton Arboretum jeszcze w pełni. Ale nawet jeśli straci swe kolory, to w brązach i szarościach też tu będzie pięknie, może nawet bardziej tajemniczo. Bramy parku są otwarte przez cały rok, codziennie od godz. 7 rano do 7 wieczór (lub do zmierzchu). Znajdziemy je przy 4100 Illinois Route 53 w Lisle. Dodatkowe informacje można uzyskać w internecie na stronie: www.mortonarb.org lub przez telefon (630) 968-0074.

 

Tekst i zdjęcia:

Danuta Peszyńska

REKLAMA

2091101066 views

REKLAMA

2091101365 views

REKLAMA

2092897824 views

REKLAMA

2091101646 views

Umysł rozszerzony

Wielkanocny napad

Mieszkanie dla Phila

Dzieci tyranów

Kanał śmierci

REKLAMA

2091101793 views

REKLAMA

2091101937 views