REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaImigracjaImigracyjne obławy

Imigracyjne obławy

-

Painesville, Ohio (Reuters) – Maria de la Luz Bocanegra Velasquez wyjeżdżała właśnie do pracy, gdy jej samochód szczelnie otoczyli agenci urzędu imigracyjnego. Agenci szukali wprawdzie innej Marii, lecz ostatecznie aresztowali Velasquez, ciężarną matkę trojga dzieci, która 15 lat temu przyjechała nielegalnie z Meksyku do Painesville w Ohio.

Jeszcze tydzień później 33-letnia Velasquez była przetrzymywana w areszcie. Czekała na deportację, podczas gdy jej życiowy partner Antonio Ramos szukał schronienia dla jej urodzonych w Ameryce dzieci, w wieku 8, 10 i 12 lat.
Sprawa Velasquez to tylko fragment szeroko zakrojonej kampanii przeciwko nielegalnym imigrantom, o których debatuje niemalże cały kraj. Prezydent Bush przy poparciu niektórych republikańskich legislatorów podejmuje próby przeforsowania reformy imigracyjnej w Kongresie, gdzie przeciwnicy z obu partii wprowadzają poprawki uniemożliwiające jakąkolwiek legalizację nielegalnych.

W całym kraju w ostatnich miesiącach znacznie wzrosła liczba obław na nielegalnych imigrantów dokonywanych w miejscu pracy i w domach. Greg Palmore, rzecznik Urzędu Imigracji i Ceł podaje, iż od października 2006 r. aresztowano ok. 20 tys. obcokrajowców przebywających w Stanach Zjednoczonych nielegalnie.

„Do przeszłości należą dni, gdy nielegalni mogli sobie spokojnie mieszkać w naszym kraju” – mówi Palmore.

Rasmos przyjechał do Ohio w 1977 r. i legalnie pracuje w rolnictwie. Zaczyna jednak płakać, gdy poproszono go o ujawnienie planów, czy zamierza zabrać dzieci do Meksyku, by mieszkały razem z matką, czy raczej rozdzieli rodzinę, by dzieci mogły dalej uczyć się w amerykańskiej szkole.

„Naprawdę nie wiem, co zrobię” – mówi Ramos. „Jeśli wyjedziemy, to dzieci nie nauczą się pisać ani czytać i pewnie w przyszłości znajdą taką pracę jak moja: w błocie, na zimnie lub w upale”.

Gdy to mówił, 10-letni Luis chował się za schodami i jednocześnie słuchał z natężoną uwagą. Ojciec powiedział mu wcześniej, że matka wróci w przyszłym tygodniu, gdyż musi jeszcze wypełnić pewne dokumenty.

„Ja wiem, że ona nie przyjedzie” – dodaje Ramos wycierając łzy.
Przed kilku dniami zawiózł do więzienia torbę pełną ubrań, mając nadzieję, że Maria będzie ich potrzebować, gdy będzie deportowana. Władze więzienne pozwoliły jedynie, by przekazać aresztowanej dwie pary bielizny i skarpetki.
Rzecznik Palmore wyjaśnia, że obławy w Painesville, które rozpoczęły się 18 maja mają na celu wyłapanie nielegalnych, którzy mieli stawić się w sądzie oraz osób poszukiwanych pod zarzutem popełnienia przestępstw na tle seksualnym. Dodaje, iż podczas tej akcji schwytano tylko dwóch poszukiwanych imigrantów i zatrzymano 35 osób, które nie potrafiły potwierdzić swego statusu.

Lokalna organizacja proimigrancka podała natomiast, iż aresztowano już 42 osoby, a obławy są wciąż kontynuowane.

Uszczelnienie południowej granicy USA już spowodowało, że pracodawcy w Painesville mają w tym roku trudności ze znalezieniem rąk do pracy.
Obławy imigracyjne irytują Larry Secora, farmera od trzech pokoleń, który nie może znaleźć pracowników do swych upraw kwiatów oraz drzew ozdobnych i owocowych.

„Nasze społeczeństwo nie zdaje sobie sprawy z tego, kto je żywi” – mówi 50-letni Secor, który sam musi sortować owoce w swym przydrożnym sklepiku. „Ludzie już się skarżą, że kwarta truskawek kosztuje 4 dol. A czy chcieliby, by kosztowała 10 dol.? Jeśli tym obcokrajowcom nie pozwolimy wrócić, to będziemy żywność kupować tam gdzie ropę naftową – zagranicą. Czy chcemy, by inne kraje kontrolowały dostawy żywności dla nas?”
Sugestia, iż imigranci zabierają Amerykanom pracę i obniżają zarobki zirytowała Secora jeszcze bardziej.

„Amerykanie nie wychowują swoich dzieci do pracy na kolanach w polu. Moja córka studiuje i nie ma najmniejszego zamiaru zostać farmerem” – powiedział oburzony Secor.

Większość przeciwników nielegalnej imigracji wprawdzie przyznaje, że nie da się deportować 12 mln obcokrajowców przebywających w tym kraju nielegalnie, to jednak obławy takie jak w Painesville mogą przekonać wielu do opuszczenia Stanów Zjednoczonych dobrowolnie.

Rosario, Meksykanka z czworgiem dzieci, odmawiająca podania nazwiska, bo przebywa tu nielegalnie, mówi, iż stoi przed takim samym dylematem co Ramos – zostać z dziećmi w Ameryce czy wyjechać do Meksyku za swym deportowanym mężem.

Męża Rosario aresztowano w maju br. w kilka minut po tym, gdy dwójkę najmłodszych dzieci odwiózł do opiekunki.Wiadomość o obławie szybko rozeszła się po fabryce, gdzie pracowała Rosario i miejscowej szkole średniej, gdzie uczył się 15-letni Saul, syn zatrzymanego mężczyzny.

„To była prawdziwa panika. Wszyscy dzwonili, by dowiedzieć się, co z moimi rodzicami” – powiedział Saul, który przybył do Ohio w wieku 7 lat. Wcześniej z całą rodziną przebył pieszo przygraniczną pustynię.

Rosario pracuje nadgodziny, by móc opłacić rachunki, zaś Saul, który w przyszłości zamierza studiować medycynę grozi, że będzie musiał porzucić szkołę i znaleźć sobie pracę.

Eksperci federalni twierdzą jednak, że deportacja głównego żywiciela rodziny przypuszczalnie spowoduje, iż pozostała piątka spakuje się i wróci do Meksyku.
„Jeśli mąż nie może wrócić, to będziemy musieli wszyscy wyjechać” – mówi Rosario. „Zniszczono nas”. (ak)

REKLAMA

2090704839 views

REKLAMA

2090705139 views

REKLAMA

2092501599 views

REKLAMA

2090705422 views

REKLAMA

2090705568 views

REKLAMA

2090705712 views