Początek nowego roku akademickiego to zawsze dobry pretekst do dyskusji o amerykańskim systemie edukacji. Tym razem jednak, nie chodzi o jego jakość, ale wycenę. Jak się okazuje, opłaty za czesne na amerykańskich uczelniach są jednymi z najwyższych na świecie. Co więcej, wysokie czesne nie zawsze idzie w parze z renomą uniwersytetu. Princeton i Harvard nie cenią się aż tak wysoko jak Connecticut College.
Średnia opłata za czesne na amerykańskich uczelniach wyższych to koszt rzędu 26 tys. dolarów w skali roku. To jednak niepełna kwota. Czesne za studia nie obejmuje bowiem opłat za podręczniki, lektury, wynajem mieszkania, ani kosztów życia.
Badania wskazują, że w roku akademickim 2010/11 za możliwość nauki na 10 najdroższych uczelniach wyższych w USA każdy uczeń musiał zapłacić niemal 43 tys. dol. w skali roku. Najdroższą obecnie uczelnią wyższą w USA pozostaje Connecticut College, gdzie za rok nauki trzeba uiścić opłatę w wysokości niemal 44 tys. dolarów.
Trudno zatem wyobrazić sobie, aby koszty edukacji wyższej studenci byli w stanie ponieść bez jakiegokolwiek wsparcia rodziców.
Patrick Callan z Higher Education Policy Institute przekonuje, że astronomicznie wysokie opłaty za studia w połączeniu z kryzysem gospodarczym prowadzą do tego, że wielu absolwentów opuszcza mury uczelni z ogromnym długiem w banku.
Zaciągnięte podczas studiów długi bardzo niekorzystnie wpływają na pierwsze decyzje zawodowe podejmowane przez świeżych absolwentów – przekonuje Callan. Wielu z nich na później odkłada zakładanie rodziny, kupowanie domu.
Rozwiązanie problemu? Callan twierdzi, że aby zmniejszyć wysokość opłat za czesne nie ma potrzeby ograniczać wydatków na programy naukowe. Wystarczy zredukować dotacje dla sportu akademickiego, przenieść część usług oferowanych przez uczelnie online i skorzystać z dóbr outsourcingu w dziedzinie IT.
Biorąc pod uwagę, że bezrobocie utrzymuje się na poziomie 9,1 proc., a 70 proc. amerykańskiego społeczeństwa uważa zdobycie solidnego wykształcenia za podstawę do znalezienia dobrej pracy, rozwiązania Callana mogą okazać się zbawienne.
Anna Siarkiewicz