Remisem 6:6 zakończył się w niedzielę finałowy mecz pierwszego w Polsce międzynarodowego turnieju futbolu amerykańskiego. Na boisku rugby stołecznej AWF zmierzyły się w finale zespoły Warsaw Eagles i Soellerod Gold Diggers (Dania). Puchar za zwycięstwo odebrał warszawski zespół.
Organizatorzy przez kilka minut zastanawiali się komu przyznać zwycięstwo po rezygnacji Duńczyków z udziału w planowanej dogrywce. Gracze zespołu Soellerod Gold Diggers po spotkaniu biegiem ruszyli do szatni i czekającego już autokaru.
Jak wyjaśnili, aby zdążyć do swych codziennych zajęć w poniedziałek rano musieli ruszyć w drogę tuż po zakończeniu meczu. Okazało się bowiem, że planując 18-godzinną podróż do Polski nie wzięli pod uwagę, że kilkaset kilometrów przyjdzie im pokonać nie autostradami, lecz zwykłymi i to zniszczonymi po zimie drogami.
Puchar za zwycięstwo przypadł graczom Warsaw Eagles, którzy byli gotowi przystąpić do dogrywki z Duńczykami. „Nie przewidzieliśmy takiej sytuacji. Przygotowaliśmy puchary dla pierwszej i drugiej drużyny i komuś trzeba je było wręczyć” – przyznał prezes stowarzyszenia Polski Związek Futbolu Amerykańskiego, Piotr Gorzkowski, który zresztą występował w granatowo-czarnych barwach zwycięskiej drużyny.
Prezes odniósł podwójny sukces – jego zespół wygrał turniej, impreza nabrała wysokiej rangi dzięki patronatowi ambasady USA, a nagrody wręczał marszałek Sejmu Marek Jurek, który zresztą z duży zainteresowaniem oglądał mecze w półfinałowe i finałowe.
„Cieszymy się, że mogliśmy zagrać dla naszej wiernej publiczności – skomentował quarterback (rozgrywający) warszawskich Orłów Jędrzej Stęszewski, który na stałe zapisał się w historii futbolu w Polsce zaliczając w sobotę pierwsze przyłożenie w międzynarodowym turnieju w kraju – Wspaniale, że mogliśmy rozegrać ten turniej. Dziękujemy naszym rywalom, że mimo trudnych, zimowych warunków przyjechali i wzięli udział w naszej imprezie.”
Stęszewski wyjaśnił, że zespół Warsaw Eagles powstał już w 1999 roku, ale regularne treningi rozpoczął dopiero w 2002 roku. „Od półtora roku gramy już w profesjonalnym sprzęcie” – pochwalił się rozgrywający Orłów.
Pomimo niezbyt sprzyjającej pogody w niedzielne przedpołudnie przez błotniste ścieżki wokół boiska przedarła się w kierunku placu gry spora grupka fanów, w której przeważali znajomi, przyjaciele i rodziny zawodników oraz mieszkający w Warszawie cudzoziemcy, szczególnie Amerykanie, dla których turniej był rzadką okazją obejrzenia „na żywo” meczu ulubionej dyscypliny sportu.
Po zakończeniu turnieju wszyscy gracze zwycięskiej drużyny, ku zdziwieniu części widowni, wykonali na błotnistej murawie po dziesięć „pompek”. „W naszym zespole jest taki obyczaj, że gdy na treningu ktoś posłuży się +nieparlamentarnym” słowem, za karę wykonuje dziesięć pompek – wyjaśnili gracze Warsaw Eagles. – Ponieważ w trakcie turnieju, w ferworze walki, każdemu mogło się wymknąć przekleństwo, zrobiliśmy dla zasady po dziesięć pompek.”
