Chcemy wykorzystać pozycję monopolisty i wynegocjować dla klubów jak największe kwoty – w ten sposób uzasadnił brak rozstrzygnięcia przetargu na prawa telewizyjne do piłkarskiej pierwszej ligi prezes prowadzącej rozgrywki spółki Ekstraklasa SA Andrzej Rusko.
W środę przedstawiciele klubów piłkarskiej Orange Ekstraklasy (z wyjątkiem Zagłębia Sosnowiec, którego władze podały się ostatnio do dymisji, a klub w przyszłym sezonie na pewno nie zagra w najwyższej klasie) poznali oferty stacji telewizyjnych w przetargu na prawa do relacjonowania rozgrywek w sezonach 2008/09, 2009/10 i 2010/11. Żadna z ofert na kilka pakietów nie była dla akcjonariuszy spółki na tyle satysfakcjonująca, by przetarg rozstrzygnąć. W dwóch przypadkach – tym najważniejszego pakietu dającego prawo transmisji na żywo wszystkich meczów – został on unieważniony.
„Dziś tak naprawdę zakończyliśmy dopiero fazę wstępną przetargu i zrobiliśmy pierwszy krok, by sprzedać prawa telewizyjne na najbliższe trzy sezony” – powiedział po dwugodzinnym spotkaniu prezes Ekstraklasy SA Andrzej Rusko, nie podając żadnych kwot, liczb, czy innych danych, które mogłyby wyjaśnić przyczyny nierozstrzygnięcia przetargu.
„Musimy zachować poufność informacji, które pomogą nam w dalszej fazie negocjacji. Zakończony etap pomógł nam jednak w urealnieniu wartości naszych praw i zorientowaniu się na rynku” – dodał Rusko, ale dyrektor ds. marketingu Ekstraklasy SA Wojciech Dobrzyński przyznał, że do przetargu przystąpili „wszyscy najwięksi gracze na rynku telewizyjnym”.
„Jeżeli chodzi o pakiet tzw. głównego nadawcy i prawo transmisji wszystkich meczów „na żywo” oraz pakiet umożliwiający pokazanie w telewizji otwartej czterech meczów w sezonie – po jednym z pierwszej i ostatniej kolejki każdej rundy rozgrywek – nie podjęliśmy żadnej decyzji, czyli de facto przetarg został unieważniony” – powiedział Andrzej Rusko.
Wyjaśniając przyczyny unieważnienia stwierdził, że złożone oferty nie spełniły oczekiwań spółki, zaznaczając jednak, że nie w każdym przypadku chodziło o sprawy finansowe.
„Zaraz po Nowym Roku zdecydujemy o dalszym postępowaniu. Mamy kilka możliwości. Możemy powtórzyć przetarg, możemy rozpocząć negocjacje z wybranymi podmiotami bądź nieco zmodyfikować pakiety, a istnieje także możliwość samodzielnej produkcji sygnału i zaoferowanie go potencjalnym odbiorcom” – dodał.
Skorzystanie z tej ostatniej możliwości byłoby bardzo nowatorskim rozwiązaniem, dotąd nie praktykowanym w Europie. Od 2009 roku w ten sposób będzie pokazywana liga niemiecka. Tamtejsza spółka prowadząca rozgrywki Bundesligi sprzedała prawa nie konkretnej stacji, a firmie, która przygotuje gotowy produkt (zapowiedź meczu, jego transmisję, komentarze, analizy, itp) i będzie go oferować telewizjom.
„W naszym przypadku realizacja tego pomysłu polegałaby raczej na stworzeniu kanału, który pokazywałby rozgrywki ligowe. Choć to rozwiązanie nowatorskie i myśleliśmy o nim raczej w kontekście następnego przetargu w roku 2011, to jednak możliwa jest jego realizacja już teraz. Kwestie techniczne i logistyczne nie stanowiłyby problemu, ale o wszystkim zadecyduje ekonomia” – dodał Rusko, przyznając że spółka ma już wstępne rozeznanie na jakie sumy mogłaby liczyć w wypadku oferowania telewizjom gotowego produktu.
Negocjacje z oferentami będą kontynuowane w przypadku praw do pokazywania magazynu ligowego (przez jedną stację telewizyjną), relacji w internecie (także jeden nadawca) oraz tzw. pakietu newsowego, umożliwiającego pokazywanie bramek z meczów ligowych w programach informacyjnych (możliwość jego nabycia ma kilka podmiotów).
„Jeśli chodzi o te pakiety, to mamy już swoich faworytów. Na początku stycznia rozpoczniemy szczegółowe negocjacje i do końca stycznia powinniśmy je zakończyć” – wyjaśnił Rusko.
Podsumowując podjęte decyzje, a raczej ich brak, Rusko powiedział, że Ekstraklasa SA próbuje wykorzystać swoją pozycję monopolisty na rynku piłkarskim i wynegocjować dla klubów jak największe kwoty. „Chcemy ze sprzedaży praw uzyskać jak najwięcej pieniędzy i to nie jest tajemnica. Aby polska piłka, także ligowa, mogła się rozwijać i iść do przodu, potrzebuje sporego zastrzyku finansowego. A korzystna sprzedaż praw telewizyjnych stwarza takie warunki” – podkreślił.
Według niego, spółka chce wykorzystać rywalizację między kilkoma dużymi nadawcami telewizyjnymi i sytuację, w której polski sport cieszy się większym zainteresowaniem niż relacje z zagranicy.
„Nowy kontrakt będzie obowiązywał do roku 2011, więc skończy się rok przed mistrzostwami Europy, których Polska będzie współgospodarzem. Wówczas mecze ligowe będą odbywać się na nowych stadionach, a zainteresowanie nimi będzie na pewno większe niż obecnie. Co za tym idzie wartość produktu, który sprzedajemy, będzie wówczas większa. Musimy to wykorzystać podczas negocjacji” – zaznaczył Nikolaus von Doetinchem z firmy Sportfive, która pośredniczy w przetargu i ma zagwarantowaną pięcioprocentową prowizję od głównego kontraktu.