REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaDziennik SportowyDuzi chłopcy chętnie kupują angielskie kluby jak drogie zabawki

Duzi chłopcy chętnie kupują angielskie kluby jak drogie zabawki

-

Zagraniczni biznesmeni chętnie kupują angielskie kluby Premier League, ponieważ gwarantują one zwrot wyłożonego kapitału, przynoszą regularne zyski i lukratywne dochody od stacji telewizyjnych. Nie bez znaczenia jest też ich marka, wartość marketingowa. Wszystko to sprawia, że „duzi” chłopcy światowego biznesu lubią kupować sobie „drogie zabawki”.


Mimo ostrzeżeń prezydenta Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA) Josepha Blattera, który uważa, że zagraniczni inwestorzy chcą, by futbol służył im, a nie oni jemu, angielskie „firmy” piłkarskie nadal stanowią atrakcję dla ludzi z dużymi pieniędzmi.


Ostatnim przykładem jest zakup większościowego pakietu akcji West Ham United przez 59-letniego islandzkiego biznesmena Eggerta Magnussona (nota bene członka Komitetu Wykonawczego UEFA), wspieranego przez konsorcjum rodaka Bjoergolfura Gudmundssona. West Ham nigdy nie był mistrzem Anglii, ale miał w swych szeregach trzech mistrzów świata z 1966 r. – Bobby’ego Moore’a, Geoffa Hunta i Martina Petersa. Dziś na Upton Park może zasiąść 35 000 widzów, ale po igrzyskach 2012 roku stadion olimpijski, na który przeniesie się klub, pomieści dwukrotnie większą liczbę fanów.


Moda na kupowanie angielskich klubów piłkarskich przez nie- brytyjskich biznesmenów zaczęła się w 1997 r., gdy Egipcjanin, właściciel znanego londyńskiego domu towarowego Harrods Mohamed Al Fayed, kupił Fulham FC za 30 milionów funtów (49 mln dol.). W 2003 r. rosyjski miliarder Roman Abramowicz wydał na kupno londyńskiej Chelsea 60 mln funtów (99,5 mln dol.). Teksaski magnat naftowy Martin Glazer zapłacił w 2004 r. 790 mln funtów (1,41 mld dol.) za Manchester United, a nowym właścicielem Aston Villa został inny Amerykanin Randy Lerner, który zapłacił za klub z Birmingham 62,6 mln funtów (119 mln dol.). W 2006 r. rosyjsko-francuski biznesmen Alexandre Gajdamak przejął Portsmouth za 32 mln funtów (58,46 mln dol.) od poprzedniego właściciela, też cudzoziemca, Milana Mandarica.


To nie koniec. Liverpool FC, którego chciał kupić były premier Tajlandii i potentat branży telekomunikacyjnej Thaksin Shinawatra, kontynuuje rozmowy handlowe z amerykańskim przedsiębiorcą Georgem Gillettem.


Anglia jest na drugim miejscu w Europie pod względem średniej liczby widzów na meczu ligowym – 33 000, za Niemcami (40 800), a przed Hiszpanią (28 500), Francją (21 700)i Włochami (21 500). Jednak to angielskie kluby generują największe zyski z opłat telewizyjnych, szacowane na sezon 2007 -2008 na sumę 564 mln funtów (1,8 mld dol).


Angielska Premier League przedstawia dla światowego biznesu wielką wartość finansową i promocyjną, przyciągającą obce kapitały. Jest też bardziej dostępna, bowiem wiele klubów jest notowanych na londyńskiej giełdzie.


Największe kluby hiszpańskie są własnością swych członków (socios), co czyni je trudniejszymi dla przejęcia. Niektóre kluby włoskie są notowane na giełdzie, ale inne są własnością ważnych osobistości lub firm, niechętnych sprzedaży.


W Anglii „duzi chłopcy” lubią swe „zabawki” i ryzykują dla nich grube miliony. Przykładem Roman Abramowicz, który wyłożył ogromne sumy na transfery najlepszych, a niekiedy tylko najdroższych piłkarzy… On i paru innych to bogacze z duszą kibica.

REKLAMA

2090401032 views

REKLAMA

REKLAMA

2090401332 views

REKLAMA

REKLAMA

2092197792 views

REKLAMA

2090401615 views

REKLAMA

2090401761 views

REKLAMA

2090401905 views