25 stycznia legenda portugalskiego futbolu, brązowy medalista mistrzostw świata 1966 r., król strzelców tego turnieju (9 goli), Eusebio Ferreira da Silva kończy 65 lat.
Urodzony 25 stycznia 1942 r. w Lourenco Marques (dziś Maputo) w Mozambiku piłkarz grał przez lata w Benfice Lizbona (1960-1974), z którą zdobył klubowy Puchar Europy (w 1962 r.). Był 11-krotnym mistrzem Portugalii, pięciokrotnym zdobywcą Pucharu kraju. Siedem razy był najlepszym strzelcem ligi. W reprezentacji Portugalii rozegrał 64 mecze i strzelił 41 goli. W 715 oficjalnych meczach strzelił aż 723 gole.
Jego niezwykły talent nie mógł pozostać niezauważony przez „łowców głów” z Lizbony, choć pierwszy zobaczył go w klubie Lourenco Marques (1958-59) jeden z piłkarskich „socios” Sportingu i dał sygnał do stolicy Portugalii. Napisał, że to może być „nowy Pele” i niewiele się pomylił. Ale lokalnego rywala ubiegli działacze lizbońskiej Benfiki. Gdy trwała zaciekła walka o młodego, czarnoskórego piłkarza z kolonii, on sam przeczekał to przeciąganie liny w ustronnym Algarve…
„Czarna perła” lub „czarna pantera z Mozambiku”, jak go potem nazywano, znalazł się w Benfice, której barwom był wierny przez 14 lat. Niemal od razu pokazał co potrafi, strzelając trzy bramki w meczu towarzyskim w Paryżu ze słynnym brazylijskim Santosem, w którego składzie nie brakowało samego Pelego (mistrza świata z 1958 r.). Ogółem strzelił dla Benfiki 317 goli w 301 meczach.
2 maja 1962 r. Eusebio przyczynił się do zdobycia Pucharu Europy i to w meczu z Realem Madryt (z Di Stefano, Puskasem, Gento i Santamarią). Benfica wygrała 5:3 (Eusebio strzelił dwa gole).
Był znakomitym technikiem, o wrodzonym zmyśle taktycznym i umiejętnościach improwizacji. Gdy do tego dodać szybkość sprintera i bardzo silny strzał z prawej nogi, można było mówić o nim – ideał napastnika.
Dzięki tej kociej technice w ćwierćfinale mistrzostw świata 1966 r., w Anglii, Eusebio sam wygrał wydawałoby się przegrany już mecz z Koreą Północną. Gdy rywale prowadzili już 3:0, cztery gole Eusebio, strzelone w ciągu 33 minut (rekord mistrzostw świata) przesądziły o awansie Portugalii do półfinału. Wcześniej Portugalczycy wyeliminowali z turnieju Brazylię (3:1) z poturbowanym przez boiskowych brutali Pele. Następnego dnia angielskie gazety pisały. „Eusebio strącił z tronu króla futbolu Pelego!”.