Szanse na zwycięstwo w loterii wizowej są statystycznie niewielkie – o 50 tysięcy wiz ubiega się co roku kilkanaście milionów osób. W ostatnich dwóch latach okazało się, że nawet w przypadku szczęśliwego losowania wjechać do USA jest jeszcze trudniej niż dawniej. Paradoksalne jest to, że mimo zmiany imigracyjnego kursu administracja prezydenta Joe Bidena broni w sądach rozporządzeń wykonawczych Donalda Trumpa.
Poprzedni prezydent nigdy nie ukrywał swojej niechęci dla programów loterii wizowej – DV. Mówił otwarcie, że loterie wizowe należałoby zlikwidować. Co się nie powiodło w Kongresie, udało się w czasie pandemii. Trump najpierw całkowicie zablokował wjazd do USA osób uprawnionych do otrzymania tzw. Diversity Visas, DV, czyli zielonych kart dla zwycięzców loterii wizowej. Powodem było niewpuszczanie osób „stanowiących ryzyko dla rynku pracy Stanów Zjednoczonych” oraz oczywiście względy pandemiczne. Gdy konsulaty zaczęły funkcjonować, otrzymały instrukcje, aby sprawy loteryjne rozpatrywać w dalszej kolejności.
Po przejęciu Białego Domu Joe Biden skrytykował swojego poprzednika i odwołał jego decyzje. Jednak musiał jakoś uporać się z problemem osób, które wizy wylosowały, a które nie mogły dopełnić formalności i wjechać w ustawowym terminie. I tu doszło do paradoksu, bo prawnicy Departamentu Stanu zaczęli w sądach bronić polityki Donalda Trumpa.
Reżim roku budżetowego
Aby zrozumieć, w czym problem, trzeba zacząć od stwierdzenia, że loterie wizowe muszą być „skonsumowane” w ściśle określonych ramach czasowych. Zwycięzcy powinni zakończyć procedury związane z otrzymaniem wizy przed zakończeniem roku budżetowego w edycji programu, w której zostali wybrani. Rok fiskalny (budżetowy) zaczyna się w USA 1 października roku poprzedzającego, a kończy 30 września roku właściwego. I tak uczestnicy programu DV-2020 powinni byli dopełnić wszystkich formalności przed 30 września 2020 r., bo wtedy kończył się rok fiskalny, a DV-2021 do 30 września 2021 r.
Zwycięzcy loterii DV-2020 dowiedzieli się o wygranej w maju 2019 r., a DV-2021 – rok później – wtedy komputery wylosowały nazwiska szczęśliwców. Nadszedł jednak COVID-19 i tysiącom uczestników loterii nie starczyło czasu na sfinalizowanie spraw przed zamknięciem ambasad. Zarządzenia (proclamations) prezydenta Trumpa oraz paraliż placówek konsularnych w czasie pandemii, a później opóźnienia w rozpatrywaniu wniosków praktycznie zablokowały możliwość wjazdu do USA.
W rezultacie w roku finansowym 2020 wydano 19 125 wiz DV, a w roku 2021 – 17 843 wizy. Przypomnijmy, że roczny limit wiz wynosi 50 tysięcy (formalnie 55 tys. ale 5 tys. wiz przeznaczono dla uczestników programu NACARA, głównie dla Nikaraguańczyków). Dla porównania – w ostatnim przedpandemijnym roku 2019 wydano 45 889 loteryjnych wiz. I tak mniej niż wynosił dopuszczalny limit (50 000), ale poprzednia administracja robiła wszystko, aby sparaliżować uchwalony przez Kongres program.
Sprzedane mieszkania, porzucone prace
Zawiedzeni kandydaci na imigrantów zaczęli dochodzić swoich praw w sądach. Mieli konkretne argumenty. Osoby powiadomione o wygranej i myślące poważnie o przeprowadzce do USA musiały nie tylko załatwiać formalności w konsulatach. Trzeba było podejmować kluczowe decyzje życiowe związane z przeprowadzką do lepszego świata.„Ludzie musieli zwolnić się z pracy, sprzedać swoje domy, zrywać relacje, bo myśleli, że sprawy idą w dobrym kierunku” – mówi Curtis Morrison, szef kalifornijskiej firmy prawniczej Morrison Urena, która w ciągu ostatnich dwóch lat wniosła sześć pozwów przeciwko rządowi w obronie „loteryjnych”. Nie ona jedna – spraw sądowych było dużo więcej. Media pełne są opisów losów ludzi, którzy poważnie potraktowali fakt wygranej w loterii i po złożeniu dokumentów w konsulatach zaczęli zamykać sprawy w kraju, który zamierzali opuścić.
Potencjalni imigranci w wielu wypadkach wygrali. Sądy federalne nakazały administracji Bidena przydzielenie około 17 tysięcy wiz, które miałyby być przeznaczone dla zwycięzców z programów DV-2020 i DV-2021.
Apelacje zamiast wiz
I tu zaczął się problem. Nowa administracja, zamiast zadośćuczynić wyrokom zaczęła się od nich odwoływać. I to pomimo tego, że Joe Biden w uzasadnieniu do odwołania Proclamation 10014 swojego poprzednika stwierdził wyraźnie, że szkodziła ona Stanom Zjednoczonym, rodzinom obywateli i stałych rezydentów oraz gospodarce. „Zaszkodziła także osobom, które wylosowały prawo do ubiegania się i niemal na pewno do otrzymania wiz imigracyjnych w Diversity Visa Lottery w roku finansowym 2020. Proklamacja 10014 uniemożliwiła tym osobom wjazd do USA, co w niektórych wypadkach oznaczało utratę szansy na otrzymanie wiz w roku finansowym 2020, a tym samym zrealizowanie swoich marzeń w Stanach Zjednoczonych” – czytamy w prezydenckim oświadczeniu sprzed roku.
Mimo tych deklaracji Departament Stanu nie zrezygnował jednak z obrony w sądach praktyk poprzedniego prezydenta. Co więcej – jak skarżą się prawnicy – mimo decyzji sądu o konieczności przyznania wiz, tych wiz nie przydzielono. Tak jest w przypadku orzeczenia sądu federalnego z 30 września 2021 roku w sprawie zwycięzców loterii w edycji DV-2021, które nakazywało w tym konkretnym przypadku zarezerwowanie 481 wiz w kolejnym roku fiskalnym. „Do tej pory nie wydano ani jednej, a Departament Stanu twierdzi, że nie zacznie tego robić przed kwietniem – skarży się adwokat Aaro Hall – co więcej Departament Stanu złożył wniosek o apelację”. Rząd kwestionuje bowiem kompetencje sądu przy przyznawaniu wiz po zakończeniu roku fiskalnego, po którym wygasło prawo do ich przyznania. Prawnicy imigracyjni biją na alarm, bo w przypadku zwycięstwa w sprawie apelacyjnej ich klienci nie otrzymaliby w sumie tysięcy wiz, które sądy federalne nakazały zarezerwować. Tymczasem 28 stycznia okazało się, że do rozprawy apelacyjnej jednak dojdzie.
Huśtawka rozczarowań i nadziei
Loterie wizowe zawsze budziły emocje. Program funkcjonuje od ponad 30 lat i jeszcze kilkanaście lat temu cieszył się ogromnym zainteresowaniem wśród Polaków. Teraz zwycięzcy znad Wisły stanowią zaledwie ułamek całej puli wygranych. W programie z założenia mogą uczestniczyć mieszkańcy krajów, które uznano za niedoreprezentowane w strukturze imigracji z USA, tak więc nie biorą w niej udziału obywatele takich państw jak Meksyk, Kanada czy Chiny. Wymogiem udziału w loterii jest posiadanie średniego wykształcenia oraz spełnienie wszystkich generalnych wymogów imigracji do USA, takich jak dobry stan zdrowia czy niekaralność.
W przypadku osób, które wylosował komputer Departamentu Stanu w ostatnich dwóch latach, trudno mówić o szczęściu. Ich huśtawka nadziei i rozczarowań ciągle jeszcze się mocno buja. Wygrany los do lepszego świata nie przyniósł szczęścia. Ich przyszłość zależy teraz od federalnych sędziów i dobrej woli rządu, który ponoć sprzyja legalnej imigracji.
Jolanta Telega[email protected]