Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 10 października 2024 07:17
Reklama KD Market

Przybyłko: przed kadrą nie zamknąłem drzwi

Z Kacprem Przybyłką rozmawia Daniel Bociąga 

Kacper Przybyłko dołączył do drużyny Chicago Fire przygotowującej się do nowego sezonu MLS w Orlando na Florydzie. Z zespołem podpisał trzyletni kontrakt. Cieszy się, że klub zaoferował mu umowę gwarantującą stabilizację, w poprzednim zespole – Philadelphia Union miał kontrakt przedłużany z roku na rok.

Daniel Bociąga: Z kilkoma zawodnikami w nowym klubie pewnie dobrze się znasz, jak choćby z Fabianem Herbersem, z którym grałeś w Filadelfii, z innymi dopiero poznajesz – jak zostałeś przyjęty?

Kacper Przybyłko:- Było mega. Zostałem przyjęty fenomenalnie. Jest mi bardzo łatwo z chłopakami rozmawiać, trenować. Poznałem tyle nowych twarzy, że ostrzegłem chłopaków, iż mogę witać się z nimi po kilka razy, bo nie jestem w stanie wszystkich zapamiętać od razu. Ale każdy mnie naprawdę przyjął bardzo ładnie. Powoli wdrażam się w drużynę, bo jestem kilka dni do tyłu. Wszystko jest na dobrej drodze.

- O Fire można teraz powiedzieć, że jest to nowy projekt. Drużyna chicagowska nie radziła sobie najlepiej, w przeciwieństwie do twojego poprzedniego klubu. Oczekiwania, wobec tego mogą być takie, że dzięki między innymi tobie zespół wejdzie na wyższy poziom. Czy rozmawiałeś już z nowym trenerem Ezrą Hendricksonem?

- Tak, jestem po kilku rozmowach. Przy czym jeszcze jest za wcześnie, żeby o tym rozmawiać, bo to były takie krótkie pogawędki. Na razie poznaję dopiero wszystkich w drużynie. Będziemy pewnie w najbliższych dniach omawiać to, w jaki sposób chcemy grać, co mamy robić na boisku. Mamy dobrą drużynę. Wiem, że dużo się zmieniło. Odeszło kilku zawodników, którzy grali w tamtym roku w pierwszej jedenastce. Widziałem na treningu wielu młodych, naprawdę utalentowanych chłopaków. Talentu nam nie brakuje, trzeba stworzyć drużynę, która będzie zgrana. Mamy jeszcze na to czas, przygotowania dopiero się rozpoczęły. Za nami jeden mecz testowy, poszło nam dobrze. Graliśmy z drużyną uniwersytecką, strzeliliśmy im siedem albo osiem bramek, nawet już nie pamiętam (śmiech). Dla każdego teraz liczy się to, żeby trochę postrzelać, być skutecznym, bo to podbudowuje. Ja wszedłem na 15, 20 minut, od razu strzeliłem bramkę i z tego się bardzo cieszę. Zobaczymy, co będzie w następnych dniach. Trener jest bardzo fajny i jako osoba i jako fachowiec – patrząc na to co mówi przed treningiem, po treningu to widać jego filozofię gry, która chce nam narzucić. Podoba mi się wszystko to, co mówi. Wciąż wiele się mogę z tego nauczyć. Sam jestem ciekaw, jak to się wszystko już ułoży.

- O tym, że Chicago Fire jest zainteresowane tobą, słyszeliśmy od kilku dni – sam zresztą zdradziłeś, że Chicago jest zainteresowane i otrzymałeś ofertę trzyletniego kontraktu. Czy to, że klub był gotowy zatrudnić cię na dłuższy okres czasu i związać się z tobą na taki okres miało wpływ na to, że chciałeś tutaj trafić?

- To jest ta wartość, która mi pokazuje, że klub poważnie do tego podszedł. Już nie jestem najmłodszym zawodnikiem, ale dostałem do zrozumienia, że we mnie wierzą i to pokazuje, że liczą na mnie. To było dla mnie bardzo ważne. W piłkę nie grasz całe życie, to raczej krótki biznes. Nie myślałem o tym, żeby wynegocjować więcej pieniędzy, ale ucieszyłem się, że mam gwarantowany kontrakt na 3 lata. Mam rodzinę, muszę patrzeć w przyszłość. Miałem dobrą rozmowę z przedstawicielami klubu, poczułem się doceniony, a to dobre uczucie dla zawodnika. Z tego się najbardziej ucieszyłem.

- Życie piłkarza już takie jest, że często trzeba zmieniać miejsce zamieszkania, w twoim przypadku pewnie nie była to gwałtowna zmiana, bo z Filadelfii do Chicago to pewnie dwie godziny lotu. To też miejsce, w którym pojawią się polscy kibice, by cię wspierać. Czy to ważne dla piłkarza, że będąc gdzieś w odległym kraju, może liczyć na takie wsparcie?

- Oczywiście, bardzo się z tego cieszę. Ale też nie patrzyłem na to, by przyjść do Chicago, bo jest tylu Polaków. Natomiast skoro tu jestem, to jest to dla mnie ważne. Nie chcę stracić języka, zostać z niemieckim – bo urodziłem się w Niemczech, teraz poprawiłem swój angielski. Ale mogąc poprawić własny język – polski, to dla mnie ważne. Cała moja rodzina pochodzi z Polski i chcę swojego syna nauczyć polskiego. Jeżeli będzie miał możliwość chodzić do szkoły, to mam nadzieję, że nauczy się i polskiego, i angielskiego. Bardzo się z tego cieszę. Jest dużo polskich sklepów, będę miał okazję poznać własną kulturę. Nie mogę się tego doczekać. Na razie najważniejsze dla mnie to znaleźć dom, ale jak już znajdę – dojedzie rodzina.

- Czy widziałeś filmik, stworzony przez Chicago Fire na twoje powitanie?

- Bardzo podoba mi się kreatywność zespołów pracujących nad mediami społecznościowymi. Te filmiki, które kręcą i to wszystko, co robią, może się podobać. Ucieszyłem się, gdy usłyszałem, jak ktoś wymawia moje imię i nazwisko poprawnie po polsku. Fajny filmik. Widziałem go wcześniej, zanim opublikowali go na Instagramie.

- Nie mieliście okazji jeszcze razem trenować, bo Gabriel Slonina przebywa na zgrupowaniu dorosłej reprezentacji USA. Nie miałeś okazji też przeciwko niemu zagrać, od momentu, w którym on zadebiutował w MLS. Jak oceniasz taki błyskawiczny rozwój talentu tego 17-latka?

- Cieszę się z tego bardzo. Życzę tak naprawdę wszystkim sukcesów. Widząc, że mamy młodego Polaka, który się dobrze rozwija, to jest naprawdę super. Tak jak kiedyś dopingowałem kolegów z Filadelfii, tak teraz trzymam kciuki za chłopaków z Chicago. Jest tu dużo utalentowanych, młodych chłopaków. Fajnie, że mogą się wybić. Jestem ciekawy, jak to będzie, jak on pojawi się w amerykańskiej reprezentacji – no szkoda, trochę, że nie do polskiej…

- Ale jeszcze może zmienić zdanie…

- Tak, tak. Ja pamiętam, byłem w podobnej sytuacji w Niemczech. Ale chciałem grać dla Polski. Ale fajnie, zobaczymy, jak jemu pójdzie. Będę się mu przyglądał, jak już przyjdzie. On mówi po polsku?

- Mówi, bardzo dobrze!

- To super, to sobie pogadamy. Chociaż jest między nami różnica wieku, jak ja miałem 18, 19 lat to nie za bardzo wiedziałem, o czym rozmawiać z tymi starszymi, bo tematy są trochę inne.

- Ale jak będziecie chcieli porozmawiać, tak by reszta drużyny nie wiedziała, o czym mówicie – to będziecie mogli bez przeszkód…

- Pewnie tak, coś można rzucić na boisku… (śmiech).

- Wspomniałeś sam, że grałeś w młodzieżowych reprezentacjach Polski, od U-15 po U-21 – nigdy nie pojawiło się powołanie do dorosłej kadry. Okazuje się, że dwóch poprzednich selekcjonerów zaczęło zaglądać na tę stronę oceanu. Czy jeszcze masz nadzieję, że uda się takie powołanie otrzymać?

- Temat zawsze może wrócić. Nigdy nie wiesz, co w życiu się może wydarzyć. Ale już nie patrzę na to, bo ja ostatnie 3 lata dałem z siebie wszystko. Byłem jednym z najskuteczniejszych snajperów w tej lidze i trochę szkoda, że nigdy nie dostałem szansy. Ja patrzyłem na to tylko w ten sposób, by dostać szansę i się pokazać, pomóc drużynie w odniesieniu sukcesu i z tego już bym się bardzo cieszył. Nie zamknąłem drzwi, jeżeli kiedykolwiek ktoś się zgłosi to oczywiście, bo to największe co możesz osiągnąć i marzenie każdego piłkarza. Każdemu życzę jak najlepiej, ale szkoda, że jedni tę szansę dostali, inni nie. Zobaczymy, co się wydarzy, teraz jestem w Chicago i muszę teraz na tym się skupić – to dla mnie teraz najważniejsze.

- Ale zwróciłeś pewnie uwagę, że wielu Polaków nagle zaczęło się przenosić do MLS? Chociażby…

- Świderski ma tu przyjść…?!

- Tak!

- To dla mnie większa szansa, bo może tutaj będziemy walczyć jako napastnicy o miejsce w kadrze. Może to pozwoli zwrócić uwagę na mnie (śmiech).

- Tego ci życzę, a także zdrowia i powodzenia w Chicago. Dziękuję za rozmowę.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama