Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 09:09
Reklama KD Market

Nie poświęcajmy Ukrainy

W każdej chwili jedno ze światowych mocarstw może zaatakować swojego ponad 50-milionowego sąsiada. Byłby to konflikt katastrofalny, nie tylko dla jego uczestników. Zajęcie Ukrainy przez Rosję naruszy równowagę sił w Europie. A to nie jedyny czarny scenariusz, bo ewentualne ustępstwa wobec Moskwy mogą też mieć poważne konsekwencje. 

Sytuacja przypomina tę z 1938 roku i kompromis Zachodu z Adolfem Hitlerem w sprawie Czechosłowacji w imię obrony „pokoju”. Jak pamiętamy, nie uchronił on świata od kolejnej wojny, a historia nie przyznała racji nieostrożnym i przestraszonym premierom Wielkiej Brytanii – Neville’owi Chamberlainowi oraz Francji – Édouardowi Daladierowi, ale zwolennikom twardej linii wobec agresora – Winstonowi Churchillowi oraz Charlesowi de Gaulle. 

Rosja od wielu tygodni mobilizuje swoje siły, przeprowadza ćwiczenia i manewry, a przede wszystkim prowadzi ofensywę propagandowo-dyplomatyczną. Dla wielu analityków i ekspertów otwarty konflikt wydaje się nieunikniony, inni widzą jeszcze szansę na jego uniknięcie. Jakby nie patrzeć, mamy jednak do czynienia z bezprecedensowymi w ostatnich czasach groźbami wysuwanymi przez jedno państwo wobec drugiego. Ukraina nie zrobiła niczego, co mogłoby sprowokować większego sąsiada. Nie pojawiły się także nowe propozycje włączenia Kijowa w struktury NATO – o co oskarża Ukrainę i pakt północnoatlantycki Władimir Putin. Mamy więc do czynienia z narracyjnym odwracaniem kota ogonem. Oto potencjalny agresor, który już zaanektował część terytorium sąsiada, (Krym) a na innych obszarach od lat wspiera działania dywersyjne (Donbas), oskarża swoją ofiarę o wszystko, co najgorsze. Przy okazji przedstawia się Ukrainę jako kraj skorumpowany, upadły, czy wręcz faszystowski, który ma zagrażać bezpieczeństwu Rosji.  Przedstawia się przy tym żądania, których spełnienie jest po prostu niemożliwe. Dotyczą one nie tylko Ukrainy, ale także państw NATO, w tym Polski. 

W tej chwili wciąż trudno powiedzieć, czy mamy do czynienia z kolejnym wielkim blefem Kremla, czy rzeczywiście dojdzie do ataku na Ukrainę, a jeśli tak, to w jakiej skali. Doświadczenia historyczne wyraźnie pokazują, że polityka appeasementu wobec Rosji prowadzi prostą drogą do katastrofy. Ten sąsiad Polski zawsze ustępował jedynie wobec argumentów siły, a wszelkie próby kompromisów czy prowadzenia polityki powstrzymywania albo „resetu” w stosunkach z Moskwą kończyły się katastrofalnie. Nie inaczej jest i teraz. Rosja w ostatnich latach skutecznie umocniła swoje wpływy na Kaukazie i w azjatyckich republikach byłego ZSRR. Konsekwentnie uzależniała też Europę od swojego gazu, za przyzwoleniem zachodnich elit korumpowanych przez Gazprom i inne podmioty realizujące neoimperialne cele Rosji. 

Kilkanaście lat temu Rosja skutecznie zablokowała marzenia Gruzji o wejściu do NATO, odrywając od tego kraju dwie zbuntowane prowincje. Potem nadeszła kolej na Ukrainę. Po Krymie i Donbasie uznała, że nadeszła pora na dalsze podboje. Już teraz w rosyjskich, rządowych mediach pojawiają się postulaty powrotu do granic ZSRR z 1990 roku, co może oznaczać próbę sięgnięcia po państwa bałtyckie i przesmyk suwalski. Na Ukrainie się nie skończy, prędzej czy później putinowska Rosja będzie chciała poszerzać swoją strefę wpływów o kolejne państwa przestrzeni postsowieckiej. Historia pokazuje, że ulegnięcie, aby ułożyć się z rosyjskim niedźwiedziem może jedynie doprowadzić do dalszego rozzuchwalenia agresora. Putin doskonale wybrał moment szantażu, zakładając, że pozbawiona gazu i pogrążona w pandemii Europa nie będzie chciała umierać za Kijów. Rosja przekonana o słabości USA  – niesławna ewakuacja z Afganistanu mocno nadszarpnęła autorytet Stanów Zjednoczonych – będzie naciskała dalej, szantażując zachodnich partnerów perspektywą zakręcenia gazowego kurka. Reakcje poszczególnych krajów, zwłaszcza Niemiec, mogą świadczyć o tym, że może osiągnąć zakładane cele. Brak stanowczości można było także wyczuć podczas wypowiedzi prezydenta Joe Bidena na konferencji prasowej w rocznicę objęcia prezydentury. Biały Dom musiał potem wzmacniać ten przekaz, dając do zrozumienia, że ustępstw nie będzie. 

W tych dniach trzeba robić wszystko, aby Ukraina nie pozostała osamotniona. Ukraińcy powinni dostać narzędzia do własnej obrony. Trzeba na każdym kroku dawać Putinowi do zrozumienia, że cena za ewentualną agresję powinna okazać się tak dotkliwa, aby nie mogła się opłacić. Bo po Ukrainie przyjdzie kolej na państwa bałtyckie. A potem na Polskę. 

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.


Sunday Angelus Prayer, Vatican City, Vatican City State Holy See - 23 Jan 2022

Sunday Angelus Prayer, Vatican City, Vatican City State Holy See - 23 Jan 2022

Ukrainians mark the 'Day of defender of Motherland' and the 78th anniversary of the Ukrainian Insurgent Army (UPA) creation., Kiev, Ukraine - 14 Oct 2020

Ukrainians mark the 'Day of defender of Motherland' and the 78th anniversary of the Ukrainian Insurgent Army (UPA) creation., Kiev, Ukraine - 14 Oct 2020

Ukrainians prepare to mark the National Flag Day, Kiev, Ukraine - 22 Aug 2020

Ukrainians prepare to mark the National Flag Day, Kiev, Ukraine - 22 Aug 2020

Presidential elections in Ukraine, Kiev - 22 Apr 2019

Presidential elections in Ukraine, Kiev - 22 Apr 2019

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama