Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 2 października 2024 07:33
Reklama KD Market
Reklama

Warto patrzeć w górę

Rzadko zwracam uwagę na obecne produkcje filmowe. „Don’t Look Up”, wyprodukowany przez jedną z wiodących platform internetowego streamingu, warty jest jednak kilku słów refleksji.

Film może nie jest ani artystycznie wybitny, ani oryginalny. Hollywoodzkich produkcji o kometach/planetoidach/meteorytach (niepotrzebne skreślić) zmierzających nieuchronnie w kierunku Ziemi oglądaliśmy już wiele. Dużo droższych, efektowniejszych, a nawet z bardziej gwiazdorską obsadą, mimo że „Don’t Look Up” nic pod tym względem zarzucić nie można (Leonardo Di Caprio, Meryl Streep, Jennifer Lopez, Ariana Grande). Ale „Nie patrz w górę” należało w okresie świątecznym do najczęściej oglądanych na całym świecie i już jest megahitem. Być może swoją popularność zawdzięcza właśnie artystycznym niedociągnięciom, wręcz łopatologicznej dosłowności i „viralowemu” przekazowi. 

Dla tych, co nie oglądali, ale bez zdradzania szczegółów – w kierunku Ziemi zmierza niszczycielska kometa, a ludzkość (w zasadzie Stany Zjednoczone) ma pół roku czasu, aby się uratować. Dwójka naukowców z dość prowincjonalnej uczelni, która jako pierwsza odkrywa prawdę i próbuje ją przekazać, wpada w polityczno-medialno-technologiczną otchłań tego świata. I w tej otchłani tonie. 

Nie namawiam do szukania bezpośrednich odniesień do rzeczywistości, dopatrywania się w postaciach odgrywanych przez bohaterów filmu konkretnych postaci polityków, biurokratów, dziennikarzy, naukowców, influencerów czy celebrytów. Analogii jest rzeczywiście mnóstwo, ale chyba nie o to chodzi. W filmie nie ma też miejsca na głębokie analizy psychologiczne postaw bohaterów i kierujących nimi motywów. Najistotniejszym osiągnięciem twórców jest zebranie w jedną całość i pokazanie mechanizmów kierujących dzisiejszym światem. Niby o wszystkich wiemy od dawna – sam wielokrotnie pisałem o nich w tej rubryce – ale tak naprawdę mało kto zrobił wysiłek, aby pokazać nam, do czego to wszystko może doprowadzić. 

Mamy więc polityków, którzy żyją jedynie perspektywą najbliższych wyborów i chęcią PR-owego zapisywania sukcesów na własne konto. Lekko wycofanych szefów spółek high-tech, którzy kierując się własnymi interesami, są gotowi doprowadzić do zagłady, ratując jednocześnie własne głowy. Naukowców rezygnujących z przekazywania prawdy na rzecz wspierania polityki rządzących. Mamy też bipolarny podział społeczeństwa, który w filmie symbolizują dwa obozy – zwolenników patrzenia w górę i przeciwników. I wreszcie media – te tradycyjne i te społecznościowe – niezdolne do przekazania rzetelnych informacji. Dziennikarzy, dla których ważniejsze są „kliki”, zasięgi i reakcje komentujących internautów od wzięcia na siebie odpowiedzialności i poświęcenia plotek o celebrytach na rzecz przekazu niewygodnych i niezabawnych faktów.

Kometa oczywiście jest tu jedynie przenośnią. Równie dobrze mógłby być to film o kolejnej pandemii, katastrofie klimatycznej czy konflikcie zbrojnym w jakiejś części świata, który rozprzestrzeni się na całą planetę, doprowadzając do jej zagłady. W każdej podobnej sprawie problemy, na jakie napotkaliby ostrzegający przed katastrofą, byłyby podobne. Warto więc na film spojrzeć bez żadnego podłoża ideologicznego. To nie jest film o Demokratach i Republikanach, szczepionkowcach i antyszczepionkowcach, ekologach i klimatycznych denialistach. To zwierciadło (wcale nie krzywe), w którym możemy największą przywarę dzisiejszej ludzkości – nasz własny narcyzm. 

„Don’t Look Up” można potraktować jako dwie godziny mniej lub bardziej dobrej zabawy. Obejrzeć i zapomnieć jako kolejny katastroficzny obrazek nakręcony dla ludzi, którym – jak mówi jeden z bohaterów filmu – „nic w zasadzie w życiu nie brakowało”. Można jednak – na przekór tytułowi filmu – popatrzeć trochę w górę. Choćby tylko po to, aby następnym razem sprawdzić podawane w mediach fakty, nie wierzyć w globalne spiski i choć trochę zaufać rzetelnym naukowcom. Pamiętać o patrzeniu politykom na ręce i kierujących nimi motywacjach. Warto też zrozumieć, że celem spółek technologicznych nie jest powszechne szczęście ludzkości, ale sprzedanie nam swoich usług. I to za grube miliardy dolarów. Prawda – wbrew temu, w jakim kierunku biegnie nasz świat –  też ma swoje znaczenie. 

Film reklamowany jest jako komedia. Z pewnością gorzka. Siłą faktu trzeba go traktować jako satyrę na obecny świat. Problem w tym, że oglądając ten film, miałem wrażenie, że obraz nie jest ani trochę przesadzony. 

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama