Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 13:12
Reklama KD Market

Szlachetne serce w miejsce zimnego egoizmu

Wielkimi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Kto korzysta z adwentowego kalendarza, łatwo zobaczy, jak szybko otwierają się kolejne okienka. Tradycja takich kalendarzy przypomina mi lata dzieciństwa, kiedy to członkowie mojej rodziny, którzy wyjechali poza Polskę, przysyłali nam każdego roku takowe. Była to wielka frajda, zwłaszcza że w każdym „okienku” znajdował się kawałek mlecznej czekolady. „Małe, a cieszy”, bez wątpienia tak było i z dnia na dzień uczyło cierpliwego czekania. Każdego roku bliskość Bożego Narodzenia przypominała o tym, żeby nie tylko być dobrym w sensie ogólnym, ale by pamiętać o innych, zwłaszcza tych, którym nie wiedzie się najlepiej w życiu albo są samotni. To była wielka szkoła wrażliwości i szlachetności zarazem, aby nie myśleć tylko o sobie, ale dostrzegać także innych. Z czasem można dostrzec, jak te tradycje ewoluują, niestety, wcale nie w dobrym kierunku. Gdzie tylko się da, wykreśla się chrześcijański charakter Bożego Narodzenia. W Ameryce na przykład jeszcze niedawno było „Merry Christmas”. Jeszcze w ubiegłym roku w moim mieście świeciły napisy: „Happy Holidays”. W tym roku kolejna nowość: „Season Greetings”. Najwyraźniej obecność Jezusa Chrystusa w Bożym Narodzeniu kole i gryzie coraz bardziej. Cóż, komercja bynajmniej nie zwalnia, „sezonowe” upominki muszą się sprzedać. Choinki, dekoracje, wszystko od jakiegoś czasu upiększa domy.

Nie chciałbym jednak wytaczać kolejny raz działa przeciwko dechrystianizacji Świąt. Byłem zbulwersowany faktem sprzed kilkunastu dni, że jedna z komisji Unii Europejskiej w imię planu „Unii Równości” chciała się dobrać do Bożego Narodzenia, uważając, że takie określenie świąt może być dzisiaj zbyt stresujące. Cóż za absurd! Pomysł wpisania Bożego Narodzenia na listę słów zakazanych w Europie na szczęście nie przeszedł. Przed tak daleko zakreśloną laicyzacją oraz brakiem szacunku dla różnorodności krajów i tradycji, przestrzegł papież Franciszek, mówiąc wprost, że „Unia musi powrócić do ideałów ojców założycieli. Były to ideały jedności, wielkości. Unia musi uważać, by nie otwierać się na kolonizacje ideologiczne. Bo może to doprowadzić do podziałów między krajami i upadku Unii Europejskiej. Unia Europejska musi respektować każdy kraj, jego wewnętrzną strukturę. [Musi respektować] różnorodność krajów, a nie je ujednolicać”. Stąd warto mieć to na uwadze i także tutaj, gdzie żyjemy, szanować i respektować tradycje innych kultur i wyznań. Taka postawa niewątpliwie buduje, a nie dzieli.

Wróćmy jednak na nasz grunt. Gdy byłem ostatnio w Polsce, dotarło do mnie, jak wiele dobra dzieje się wciąż na gruncie kościelnym. W pierwszą niedzielę adwentu kilka punktów w ogłoszeniach parafialnych dotyczyło różnych apeli o hojność serc w organizowaniu świątecznej i zimowej pomocy dla najbardziej potrzebujących. „Kosze dobroci”, „Mikołajki”, „Szlachetna Paczka” i wiele innych. Także coroczna sprzedaż świec Caritas, „Wigilijna Pomoc Dzieciom”. To wszystko pokazuje, jak niewielka zachęta do zrobienia dobra, wywołać może wciąż i na szczęście całą falę bezinteresownej miłości dla innych. Ludzie nie pytają zbytnio o to, czy się to opłaca i czy warto. Po prostu się dzielą tym, co mają i na ile ich stać. Przeczytałem ostatnio, że wciąż „wielu z nas żyje poniżej granicy skrajnego ubóstwa, czyli w warunkach stałego zagrożenia dla zdrowia fizycznego i psychicznego. Za mniej niż dwadzieścia złotych dziennie”, to o warunkach w Polsce. A przecież także tutaj, gdzie żyjemy, w „bogatej Ameryce”, jak wielu z zewnątrz mogłoby się wydawać, jest wiele, naprawdę wiele namacalnej biedy i ubóstwa. Stąd takie chwile jak Boże Narodzenie mogą i powinny być wezwaniem do szlachetnej pomocy.

Jednym ze sposobów jest także porządek w domu i w szafach. Może się okazać, że jest tak wiele rzeczy, których zupełnie się nie używa, a które zalegają od dawna i powodują bałagan. Zamiast trzymać je w domu, może warto przekazać dla biednych? Kiedyś popularne było wysyłanie wielu rzeczy, zwłaszcza ubrań, do Polski. Podobnie ma się rzecz z żywnością. Zamiast kupować ponad to, co jest się w stanie skonsumować, może warto zainteresować się miejscami, w których przygotowuje się posiłki dla ubogich, dla samotnych. Oni na pewno skorzystają! A takich miejsc jest w naszych miastach sporo, także przy niektórych parafiach i kościołach.

Człowiek, który ma szlachetne serce i umie się dzielić, na pewno jest szczęśliwy i nigdy mu nie braknie. Pomagając zupełnie anonimowo albo też włączając się do grup wolontaryjnie organizujących pomoc, można zrobić wiele i być szczęśliwym. Inaczej jest, kiedy człowiek zamknie się w zimnym egoizmie. Myśląc ciągle o sobie, mówiąc o sobie i swoich potrzebach, nigdy szczęśliwym nie będzie, a jeszcze zamęczy taką postawą i pustym gadaniem innych. Egoista wciąż liczy i przelicza, czy i na ile mu wystarczy. I w miarę jedzenia, staje się coraz bardziej głodny, aby mieć więcej. To fakt, że stać go na wiele, ale czy na tym polega życie? Czy serce nie domaga się tego, aby dzielić się dobrem, jeśli ono jeszcze w nim jest?

Bardzo potrzeba wszystkim zrobić sobie taki rachunek sumienia. Z człowieczeństwa! Bez względu na wyznawaną religię i wartości. Czy potrafię być człowiekiem dla innych? Po pierwsze jednak trzeba umieć być dobrym, tak, być człowiekiem dla samego siebie. Wtedy dostrzega się innych. Zły stosunek do siebie rodzi lęki, a te z kolei, zamykają na innych, wmawiając, że nie warto się dzielić, gdyż samemu ci nie wystarczy.

Wezwanie do „szlachetności serca” to najlepsze życzenie nie tylko na ten czas, choć przecież można od niego zacząć. Wychodzenie poza granice chorego, zimnego egoizmu to także jedno z imion nawracania się, a na nie podobno zawsze jest dobry czas!

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama