(Rozmowa z Włodzimierzem Sanżerewski, astrologiem, okultystą i bioenergoterapeutą)
- Jest pan niewątpliwie postacią oryginalną, co się okaże w dalszej części. Ponieważ jednak od czegoś zacząć trzeba, zacznijmy od narodowości. Sanżerewski to...
Produkt francusko-polsko-ukraińsko-rosyjski. Produkt pogranicza kultur i narodowości, jakie ścierały się w okolicach Ukrainy Zachodniej i miasta Lwowa.
Urodziłem się w Charkowie 45 lat temu. Ojciec był inżynierem chemikiem, a matka lekarzem-hematologiem. Babka ze strony mamy - znaną wróżbitką i chiromantką, żoną polskiego oficera. Ojciec pozostawał pod fascynacją ruchu różokrzyżowców i pasjonował się astrologią. Można powiedzieć, że od wczesnego dzieciństwa przesiąkłem klimatem wiedzy paranormalnej...
W Polsce czuję się jak w domu. Mam polski paszport od wielu lat. Jest we mnie coraz więcej Polaka. Jak pan słyszy, mówię nieźle po polsku. Mieszkam i pracuję w Warszawie.
Przyjmuję pacjentów w przychodni, piszę książki, robię programy dla telewizji. Tam są moi najbliżsi przyjaciele. Od pięciu lat bywam systematycznie w Stanach, w Nowym Jorku i Chicago, gdzie też nie narzekam na brak przyjaciół. Dzięki nim być może ukaże się po angielsku moja książka. Tłumaczanie jest gotowe, trwają rozmowy z potencjalnymi wydawcami.
- Jaka jest geneza nazwiska Sanżerewski?
Badania genealogiczne we Francji i na Ukrainie pokazują związek z hrabią de Saint Germain, który przybył do Rosji z Francji. Tu brał udział w spisku na życie cara Piotra I i musiał szybko ewakuować się z Petersburga. Ostatecznie osiadł na stałe pod Lwowem poślubiając piękną Polką. Nazwisko stopniowo ulegało zesłowiańszczeniu do postaci Sanżerewski. Dodam także, że hrabia de Saint Germain był znanym magiem i okultystą.
Ę- Skąd u pana zainteresowanie chiromancją?
Najpierw chirologią... Różnica wymaga objaśnienia. Chirologia to nauka o znakach obecnych na dłoni ludzkiej i ich znaczeniu. Chiromancja to nauka prognozowania i przewidywania na podstawie tych znaków. Ze mną było tak jak w wielu rodzinach artystycznych czy sportowych. Syn pianisty szybciej uczy się gry niż zwyczajne dziecko, szybciej czyta nuty, zapamiętuje dźwięki. Syn piłkarza szybciej umie kopać piłkę, a na boisku widzi więcej niż koledzy. Oni to wynoszą z domu i jego atmosfery.
Jako dziecko wiedziałem jak przebiegają podstawowe linie na dłoni i co z tego wynika. Pozostawałem pod ogromnym wpływem babci. Generalnie atmosfera sprzyjała poznawaniu zasad przewidywania przyszłości i dostrzegania więcej niż przeciętni ludzie.
- Od kiedy jest pan chiromantą?
Tak na dobre od 25 lat. Od powrotu z wojska i pójścia na studia.
- Podobno służył pan w wojsku?
ĘTak, służyłem na granicy chińskiej. Z walki podczas konfliktugranicznego w 1979 roku pozostała mi rana ręki.
- Co pan studiował?
Elektronikę. Jestem inżynierem elektronikiem.
- Jest to profesja raczej mało związana z przepowiadaniem przyszłości na podstawie liniiĘdłoni.
Tak, to prawda. Mając mózg elektronika, który para się magią, pozostaję w nieustannym konflikcie wewnętrznym między rozumem a intuicją i emocjami. Jak powiedział polski wieszcz, konflikt między "czuciem i wiarą" a "mędrca szkiełkiem i okiem".
- Jak to jest?Ę Skoro wszystko jest zapisane na naszej dłoni: nasze predyspozycje psychiczne, przyszłość, rodzaj kariery, jaka jest nam dostę-pna, to gdzie miejsce na wolną wolę i świadome wybory?
ĘDoświadczenie uczy, że człowiek może dokonywać własnych wyborów w przedziale 20 - 25 procent, reszta to kwestia przeznaczenia, co uwidocznione jest między innymi w zapisie linii.
Są to wartości średnie, od których bywają różnego rodzaju odchylenia. Niektórzy ludzie mają wyjątkowo silny wpływ na swój los, ale nigdy nie jest to więcej niż 50 procent.
- Nie przesadza pan?
Nie. Zwykle jest nawet inaczej. Spotykam ludzi o niesamowitym potencjale, ale bez mocy realizacyjnych. To zwykle wpływ warunków zewnętrznych, które niszczą ich strukturę psychiczną, blokując możliwości samorealizacji wytyczone planem ogólnym przeznaczenia.
- Czyli większość ludzi nie jest w stanie osiągnąć nawet tych marnych 20-25 procent?
Niestety, nie jest...
- To co trzeba robić?
Trzeba uzyskać maksimum poznania. Zrozumieć jaki plan jest zapisany dla nas i jakie mamy możliwości manewru w jego obrębie. To wydaje się podstawą do poczynań modyfikacyjnych.
-ĘDaruje pan, ale my tu oscylujemy w jakiejś enigmie. Może jakiś przykład?
ĘProszę bardzo. Wielki rosyjski poeta i demokrata, jakbyśmy to dziś powiedzieli, jest dobrym przykładem. Na podstawie linii jego dłoni przepowiedziano mu, że jeżeli nie zginie mając 37 lat, dożyje 82 lat. Gdy wybuchło powstanie dekabrystów Puszkin chciał koniecznie dołączyć do swoich przyjaciół i walczył. Jadąc już na koniu zobaczył czarnego kota, który przebiegł mu drogę. Puszkin zawrócił i nie trafił na Syberię. Na swojej drodze spotkał jednak Dantesa, który wyzwał go na pojedynek i... zastrzelił. Dokładnie w wieku 37 lat. Gdyby Puszkin zignorował czarnego kota i dołączył do dekabrystów, poszedłby na Sybir, aleĘ też... ocalił życie. Dożyłby tych zapisanych mu 82 lat...
- I o czym ma to świadczyć?
że wybieramy w obrębie i tak już zdeterminowanych możliwości, ale należy je poznać.
- Podobno przepowiadał pan Michaiłowowi Gorbaczowowi?
Tak, czytałem z jego dłoni. Nie mogę jednak zdradzić szczegółów. To kwestia etyki zawodowej i zwykłej przyzwoitości...
- Przepowiedział pan upadek ZSRR?
Tak.
- I wojnę w Zatoce Perskiej?
Tak.
- W oparciu o co?
To były prognozy astrologiczne.
- Z ilu rąk już pan "czytał"?
Z ponad stu tysięcy.
- I co?
Jestem porażony świadomością, że ludzie przychodzą do mnie jak do osoby "wiedzącej", a to nie jest tak, są ograniczenia. Przyszłość można dotknąć, ale nigdy odsłonić w całości. Interpretacja pozostaje zawsze sprawą ludzką, uzależnioną od wielu czynników. Takich chociażby jak światopogląd przepowiadającego, jego stan emocjonalny, bagaż życiowych doświadczeń, itd.
- Konkluzja?
ĘWierzę w przeznaczenie. Zapis linii dłoni jest planem takiego przeznaczenia, ale jedynie w ogólnym sensie. Niezwykle ważne są także inne czynniki determinujące realizacje tego planu przeznaczenia. Jeśli mam jakąś misję do wypełnienia, to jest to uświadamianie ludziom ich możliwości manewru w zakresie podlegającym ich wolnej woli. Taka jest moja forma modyfikacji przeznaczenia.
- Jak pan znosi to obcowanie z ludzkim przeznaczeniem?
Niedobrze. Czytanie losów ludzi jest bardzo obciążające i przygniatające. Ta empatia daje wielkie współcierpienie. Bo do mnie, na ogół, nie przychodzą ludzie szczęśliwi i życiowo zaspokojeni.
- To może jednak lepiej jest "nie wiedzieć"?
To, co "niewiadome", męczy nas najbardziej. Jeśli się "wie", można świadomie podążać na spotkanie swego losu i w ramach wolnej woli z nim się... układać, negocjować.
- Kim pan właściwie jest?
To dobre pytanie, sam bym chciał wiedzieć.
Dziękujemy za rozmowę.Ę
Rozmawiał:
Waldemar Piasecki, Nowy Jork
Inne stany rzeczywistości
- 06/10/2005 03:18 PM
Reklama