Związek Ślązaków w Chicago od 29 lat kultywuje piękną tradycję Barbórki – dorocznego święta obchodzonego w Polsce przez górników wydobywających węgiel kamienny, a także wszystkie osoby wykonujące zawody związane z poszukiwaniem paliw kopalnych. Święto przypada 4 grudnia, w dniu wspomnienia św. Barbary z Nikomedii, patronki dobrej śmierci i trudnej pracy, ale tegoroczne obchody chicagowskich Ślązaków odbyły się już 27 listopada.
Uroczystość rozpoczęła się wprowadzeniem sztandaru organizacji. Sztandar wnieśli ubrani w galowe mundury górnicy zasłużeni dla górnictwa: Tadeusz Gaweł – górnik z Kopalni Węgla Kamiennego Halemba w Rudzie Śląskiej, Andrzej Jaromin z Kopalni Ziemowit w Lędzinach, Adam Godowski z Kopalni Siarki Grzybów w Grzybowie.
Odśpiewano hymny narodowe Rzeczypospolitej Polskiej i Stanów Zjednoczonych oraz hymn górników, powitano gości: wicekonsul Agatę Grochowską z Konsulatu Generalnego RP w Chicago, górali z 52 Koła Ratułów działającego przy Związku Podhalan w Północnej Ameryce, Marka Gruszeczkę z Klubu Auta PRL-u, Monicę Lebensztejn – Pierwszą Damę Dworu Parady 3 Maja oraz Miss Foto, byłych prezesów Związku Ślązaków w Chicago Józefa Więcka i Marka Niezgodę, członków związku, górników, Barbary, księdza Waldemara Stawiarskiego – kapelana Ślązaków i proboszcza parafii św. Cyryla i Metodego w Lemont oraz wszystkich, którym czarne złoto leży na sercu.
Wiceprezes Andrzej Matejczyk opowiedział o tradycji świętowania Barbórki w Polsce, starej ojczyźnie, która rozpoczynała się mszą świętą w kościele czy przy kopalni w cechowni pod figurą św. Barbary oraz o orkiestrach górniczych grających swój hymn, chodząc po familokach (red. osiedlach górniczych), gdzie pozdrawiały się wzajemnie rodziny górnicze.
O pierwszej Barbórce Związku Ślązaków w Chicago, która odbyła się 4 grudnia 1994 roku przypomniał prezes Piotr Brzęk, który następnie złożył górnikom serdeczne życzenia. – Oby robota była lżejsza, żeby było więcej pieniędzy, oby zdrowie dopisywało, życzymy Wam tyle samo zjazdów, co wjazdów i oby czuwała nad wami św. Barbara. Szczęść Boże wszystkim górnikom i ich rodzinom – z serca winszował górnikom w imieniu Ślązaków z Chicago, prezes związku Piotr Brzęk.
Wicekonsul Agata Grochowska – która celebrowała Barbórkę po raz pierwszy w życiu – życzyła górnikom zdrowia i sił do pracy z okazji ich święta.
Ksiądz Waldemar Stawiarski, kapelan chicagowskich Ślązaków, przypomniał księdza Leopolda Moczygembę, franciszkanina, który do Teksasu ściągnął kilkuset osadników ze Śląska, gdzie po 1854 roku została założona pierwsza, bardziej znana polska osada Panna Maria.
Ksiądz Leopold Moczygemba był również założycielem i proboszczem parafii św. Cyryla i Metodego w Lemont, dlatego ksiądz Waldemar Stawiarski czuje się jego następcą.
Ksiądz Waldemar Stawiarski podziękował górnikom w Polsce, jak i górnikom-seniorom obecnym na Barbórce w Chicago za trud ich ciężkiej pracy i serdeczne Bóg zapłać przekazał Ślązakom za ich ambitną działalność w Chicago. Po modlitwie przed posiłkiem i błogosławieństwem goście zostali zaproszeni na obiad.
Drugą część Barbórki miłym akcentem rozpoczęła Jadwiga Rup Marecki, prezes audycji radiowej „Na śląskiej fali”, realizowanej przez Związek Ślązaków i emitowanej przez rozgłośnię WPNA 1490 AM. Z okazji 25-lecia programu wręczyła ona Józefowi Więckowi, byłemu prezesowi Związku Ślązaków i współtwórcy radia statuetkę-mikrofon i podziękowała za ogromny wkład w budowaniu śląskiej kultury i tradycji.
Podczas wieczoru nie obyło się bez niespodzianek. Konsul Agata Grochowska uroczyście wręczyła górnikom kwaretkę, bez wurstu i cygaret. Barbary w imieninowym prezencie otrzymały szampana i różę, uhonorowano Andrzejów, listopadowych solenizantów, nie zapomniano też o jubilatach. Uczestników imprezy zaproszono do udziału w atrakcyjnej loterii fantowej.
Obok życzeń, gratulacji były wspomnienia i ciekawe górnicze pogadanki. Tadeusz Gaweł – górnik z 18-letnim stażem pracy, odznaczony medalami i za zasługi dla górnictwa mianowany szpadą górniczą podzielił się wspomnieniami o pracy w Kopalni Węgla Kamiennego Halemba w Rudzie Śląskiej – jednej z najgłębszych kopalni w Polsce, gdzie do pracy zjeżdżał na głębokość 1030 metrów.
Jak opowiadał nam, na początku bardzo się bał, bo przez rok pracował na powierzchni, ale kiedy się przełamał i zjechał na dół, nie robiło mu różnicy, gdzie pracuje, pomimo bardzo ciężkich warunków pod ziemią, wysokiego stężenia metanu, bardzo wysokiej temperatury.
We wspomnieniach nawiązał do licznych wypadków w kopalni, w tym jednej z najtragiczniejszych katastrof na Halembie wskutek wybuchu metanu, podczas której razem z kilkunastoma górnikami, zginął jego kuzyn, młody człowiek, ojciec trójki małych dzieci. Swoją wypowiedź zakończył optymistycznie. – Cenię sobie radość i atmosferę górniczych imprez, dlatego lubię celebrować Barbórkę wspólnie z rodziną i przyjaciółmi – podkreślił.
Redaktor Andrzej Baraniak, który przez 10 lat był technikiem górniczym drugiego stopnia w branży górnictwa brunatnego w Kopalni Konin, na chicagowską Barbórkę stawił się w mundurze górniczym i podzielił się wiedzą, co symbolizują poszczególne elementy galowego munduru górniczego.
Jak wyjaśnił, galowy mundur górniczy, składający się z marynarki i spodni, uszyty jest z czarnej wełny. Marynarka symbolizuje kilka wydarzeń w historii górnictwa. Duży kwadratowy kołnierz to symbol skóry, na której kopacze wyciągali z chodnika rudę srebra czy innych minerałów. Na rękawach marynarki znajdują się epolety na wzór polskich mundurów z okresu napoleońskiego. Czako to sztywne nakrycie głowy i na froncie ma godło górnicze, czyli perlik (młot) i żelazko (krótki kilof) – narzędzia, które górnicy wykorzystywali do rozbijania węgla i rud.
Z lewej strony na czako jest zamocowany pióropusz górniczy z piór kogucich, który ma również swoje znaczenie, wyraża funkcję, ale jest też symbolem miotełki, którą górnik wymiatał drobny gruz z otworów strzałkowych. – Aktualnie kolor pióropusza oznacza rangę górnika: czarny pióropusz noszą górnicy pracujący na przodku, biały to osoby dozoru górniczego, zielony generalicja górnicza, czerwony orkiestra, biało-czerwony kapelmistrz orkiestry – wyjaśnił Baraniak.
Prezes Związku Ślązaków w Chicago, Piotr Brzęk, był bardzo zadowolony z tegorocznych obchodów. – Barbórka jest częścią tradycji śląskiej, którą Związek Ślązaków od prawie dwudziestu dziewięciu lat pielęgnuje na ziemi Waszyngtona. Zawsze przyciąga dużo ludzi. Wszyscy się świetnie bawią ze Ślązakami, górnikami w mundurowej gali, którzy kiedyś w Polsce fedrowali na kopalniach. Od jakiegoś czasu zmodyfikowaliśmy chicagowską Barbórkę z uwagi na różne okoliczności i to jest już czwarta Barbórka robiona na pograniczu wieczoru andrzejkowego. Nie zapominamy o tradycyjnych wyróżnieniach dla hajerów. U nas też kwaretka gorzały była dla wszystkich górników w mundurach galowych. Święta Barbara to patronka górników. Tradycją na barbórkowej imprezie jest, że wszystkie obecne na niej Barbary dostały różę i szampana. Dla Andrzejów też przygotowaliśmy niespodziankę. Ten rok był zdecydowanie lepszy. Wypełniamy, jak możemy statutowe zadania związane z działalnością charytatywną. Związek się starzeje. Robimy, co możemy, żeby pamiętać, dlaczego prawie 30 lat temu ten związek powstał. No to pyrsk ludkowie – pozdrowił prezes Piotr Brzęk.
Część oficjalną chicagowskiej Barbórki prowadzili Piotr Brzęk prezes Związku Ślązaków i wiceprezes – Andrzej Matejczyk. Do tańca znane przeboje zagrał kapelmajster zabawy barbórkowej Marek Kalinowski. Atrakcją muzyczną był gościnny występ gościa bankietu Pawła Kobierskiego.
Tekst: Jola PlesiewiczZdjęcia: Dariusz Piłka[email protected]