Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 03:28
Reklama KD Market

Z cyklu: historie z życia wzięte. Poczuć ulgę i wdzięczność…

fot. Depositphotos.com

Staszek i Ala poznali się jako dwudziestolatkowie. Ala była koleżanką siostry Staszka ze szkoły pielęgniarskiej. Piękna, czarnowłosa dziewczyna bardzo spodobała się chłopakowi, on też wpadł jej w oko. Spotykali się przez rok, kiedy Staszek postanowił się oświadczyć. W prezencie przedślubnym od jego rodziców otrzymali kawałek ziemi pod budowę domu.

Jednak młodych nie było na to stać, bo Ala dopiero zaczęła pracować jako pielęgniarka, a Staszek był kierowcą autobusu. Chłopak postanowił więc pojechać na kilka miesięcy do Stanów, gdzie kilka lat wcześniej zamieszkały jego obie siostry. „Popracuję trochę, zarobię na budowę domu i wrócę” – zapewniał smutną narzeczoną. Ala obawiała się puścić go samego, ale w końcu dała się przekonać.

Trudne początki

Na początku Staszek mieszkał u jednej z sióstr, Marioli, imając się najróżniejszych zajęć; pracował w warsztacie samochodowym, na budowach, sprzątając i stróżując nocami, żeby jak najwięcej i jak najszybciej zarobić. W końcu udało mu się znaleźć dobrze płatną pracę w fabryce. Zbieg okoliczności sprawił, że jego szefem był jeden z dawnych znajomych ojca. Pan Leszek zaopiekował się Staszkiem jak własnym synem. Przekonał właściciela fabryki, aby został jego sponsorem na stały pobyt w Stanach Zjednoczonych. 

Dzięki zielonej karcie Staszek mógł bez przeszkód latać do Polski. Ożenił się z Alą i wkrótce potem rozpoczęli budowę domu, marząc o powiększeniu rodziny. Ona pilnowała wszystkiego, on zarabiał na ich marzenie.

Staszek był cenionym pracownikiem, pewnego roku otrzymał od właściciela fabryki pokaźny bonus po zakończeniu pilnego i intratnego zamówienia. Za namową Pana Leszka, który był członkiem PNA, postanowił wykupić sobie ubezpieczenie na życie z jednorazowo opłaconą składką. Często podróżował, w Polsce czekała na niego żona, planowali założyć rodzinę. Przeznaczył na polisę ubezpieczeniową PNA cały bonus, czyli $10,000, za które został ubezpieczony na $58,107. Dla 33-letniego Staszka decyzja wydała się bardzo atrakcyjna finansowo. Czuł, że była ona dobra.

Po kilku latach dom był ukończony, a Ala zaczęła przebąkiwać, że chciałaby, aby mąż już na stałe wrócił do kraju. Nie była to łatwa decyzja, ale Staszek złożył wymówienie w pracy. Pan Leszek namawiał go, aby raczej sprowadzić do Stanów żonę i tutaj układać sobie życie, szczególnie że Staszek właśnie uzyskał obywatelstwo USA. Ala nie chciała jednak słyszeć o wyjeździe z Polski i opuszczeniu matki. Jej tata zmarł, gdy była dzieckiem, a rodzeństwo wyemigrowało – brat do Niemiec, a siostry do Stanów Zjednoczonych.

Staszek wrócił do rodzinnej wsi. Wkrótce potem para powitała na świecie pierwszą córkę, a niecałe dwa lata później drugą. Staszek co jakiś czas latał na kilka miesięcy do Stanów, żeby dorobić. Dziewczynki podrosły i poszły do szkoły, ale kiedy żona chciała wrócić do pracy w szpitalu, okazało się, że spodziewa się kolejnego dziecka. Niestety, ciąża była zagrożona i Ala musiała leżeć aż do jej rozwiązania. Konrad urodził się w siódmym miesiącu ciąży i miał częste u wcześniaków powikłania. Do tego doszły kłopoty zdrowotne mamy Ali, która zaczęła słabnąć i chudnąć. Okazało się, że cierpi na zaawansowaną chorobę nowotworową. Odeszła pół roku po tej smutnej diagnozie.

Choroba synka

Konrad był pupilkiem całej rodziny. Był słodkim, zawsze uśmiechniętym malcem, rozpieszczanym przez starsze siostry i rodziców. Zawsze był drobny i delikatny, co składano na karb tego, że był wcześniakiem. Kiedy miał pięć lat, lekarz w czasie wizyty kontrolnej bardzo się zaniepokoił tym, że chłopiec był zdecydowanie za mały jak na swój wiek. Pediatra zlecił szereg badań i okazało się, że niezwykle rzadka mutacja genu była odpowiedzialna za problem ze wzrostem. Konrada badało wielu lekarzy, ale żaden nie był w stanie powiedzieć, jak chłopiec będzie się dalej rozwijał. Rodzice byli zrozpaczeni, bo nikt nie był w stanie im pomóc. Nie wiedzieli, jaka przyszłość czeka ich ukochanego synka. 

Po długiej rodzinnej naradzie z rodzeństwem w Stanach, Ala i Staszek postanowili polecieć na kilka tygodni do Chicago. Chcieli skonsultować się ze specjalistami w dziedzinie genetyki. Amerykańscy lekarze potwierdzili diagnozę. Wada była rzadka i nieuleczalna, i w Polsce nikt nie umiałby pomóc chłopcu. Szpital w Stanach był w stanie zaoferować różne formy terapii. Specjalista, do którego trafili, leczył dzieci ze schorzeniami podobnymi do wady Konrada i chciał się nim zająć na stałe. Chłopiec był pod fachową opieką profesjonalisty, dlatego postanowili na stałe przeprowadzić się do Ameryki. Sprzedali dom w Polsce, spieniężyli i spakowali, co się dało i przylecieli do Chicago. 

Życie na emigracji

Staszek wrócił do pracy w fabryce, Ala postanowiła kontynuować zawód pielęgniarki. Nie było łatwo, ale po kilku latach udało jej się skończyć szkołę i zdać egzaminy. Kupili mały domek z ogrodem, który oboje kochali pielęgnować. Konrad, ku wielkiej uldze, dobrze reagował na terapię hormonalną, był spokojnym, trochę poważnym jak na swój wiek dzieckiem. Lata mijały. Niestety, w deszczowy jesienny wieczór, Staszek, wracając z pracy, zginął w wypadku samochodowym. 

Ala była zrozpaczona. Bała się, że nie będzie w stanie utrzymać domu. Dopiero po tygodniu, porządkując rzeczy męża, znalazła polisę ubezpieczeniową PNA. Rozpłakała się, ale poczuła ulgę i wdzięczność. Czuła się tak, jakby Staszek był z nią, chciał uspokoić, pocieszyć, dać znać, że czuwa nad nią i nad dziećmi. Dzięki pieniądzom z polisy PNA spłaciła pożyczkę na dom, co znacznie odciążyło jej budżet i pozwoliło przetrwać spokojnie do czasu, aż córki zaczęły pracować. 

Teraz jest już tylko z synem, który na jej szczęście preferuje mieszkanie z mamą. Córki mają swoje mieszkania i kariery, ale są w ciągłym kontakcie z domem. Ala postanowiła wziąć przykład z męża i ubezpieczyć życie w PNA. W wieku 54 lat kupiła trzy polisy, płacąc $10,000 za każdą. Każda z nich jest warta $31,213. Teraz jest spokojna o przyszłość swoich dzieci. Ma nadzieję, że kiedyś poczują ulgę i wdzięczność za starania obojga rodziców.


Po informacje na temat planu z jednorazowo opłaconą składką i inne plany ubezpieczenia na życie prosimy o kontakt z lokalnym przedstawicielem lub biurem głównym PNA w Chicago. 

Doradzimy i pomożemy wybrać plan ubezpieczenia na życie, dostosowany do potrzeb i możliwości każdego klienta.

PNA: 1-773-286-0500 wew. 325 (Bart), 344 (Halina), 330 (Jolanta) 

www.pna-znp.org

PNA zabezpiecza finansowo rodziny i służy Polonii od 1880 roku!

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama