Idąc za ciosem halloweenowych pomysłów postanowiłam zrobić paluchy wiedźmy. W zeszłym roku pozwoliłam sobie podać pomysł na ich słodką wersję. Tym razem czas na wytrawną odsłonę tego “przysmaku”.
Początkowo myślałam o zrobieniu wytrawnego ciasta kruchego z piwem, serem i ziołami. I nadal uważam, że to dobry pomysł. Jednak po pewnym namyśle stwierdziłam, że przyda się coś bardziej mięsistego. A co najbardziej przypomina palce? Oczywiście, że parówki! Zatem pozostało jedynie pomysłowe ich ozdobienie.
Żeby było coś jeszcze w tych palcach, to dodałam twardą mozzarellę, no i “skóra”, czyli ciasto kruche. Do tego oczywiście krwawa okolica paznokcia i sam pazur, ale tu już tradycyjnie posłużył migdał. Znakomicie pasuje do tego mocno krwawy sos pomidorowy i inne słone przekąski. Aż strach się bać, jakie to jest dobre. Eek!
Składniki:10 długich parówek10 grubych pasków mozzarelli mniej więcej na długość parówki (grubość paska to ok ¼ calaciasto francuskie (1 sheet)1 jajko2 łyżeczki pasty pomidorowej10 migdałów
Czas przygotowania: 30 minCzas pieczenia: 15 minPorcje: 10 paluchów
Piekarnik nagrzej do 356℉. Przygotuj blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Parówki nakrój wzdłuż na pół, ale tak, żeby ich nie rozciąć zupełnie. W każde przecięcie włóż pasek mozzarelli. Następnie parówkę przetnij wszerz na 3 części, tak żeby przypominało to podział palca. Ułóż na cieście francuskim i zawiń tak, żeby cała parówka była owinięta. Ułóż ciastko, złożeniem w dół na przygotowanej blasze. Jedną końcówkę zaciśnij, żeby przypominała końcówkę palca.
Każde ciastko lekko “zmarszcz” w miejscach, gdzie parówka jest przecięta, a następnie zrób nożem delikatne nacięcia na cieście. Każdego “palucha” posmaruj rozmąconym jajkiem. Na zawiniętym brzegu rozsmaruj nieco pasty pomidorowej i przyklej do niej migdał.
Ciastka włóż do nagrzanego piekarnika i piecz przez 15 minut, aż będą złote.Podawaj na gorąco z sosem pomidorowym i innymi wytrawnymi przystawkami. Idealnie pasują też do “krwawych” drinków.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.Fot. arch. Kasi Marks