Jestem załamany wypadkiem, w którym zginęła operatorka filmowa Halyna Hutchins; jej mąż i rodzina mogą liczyć na moje wsparcie - przekazał w piątek aktor Alec Baldwin. Dodał, że współpracuje z policją w wyjaśnieniu wypadku. Według wstępnych ustaleń Baldwin przypadkowo postrzelił kobietę.
"Nie ma słów, by wyrazić mój szok i smutek w związku z tragicznym wypadkiem, w którym zginęła Halyna Hutchins, żona, matka i nasza podziwiana przez wszystkich koleżanka. W pełni współpracuję z policją w śledztwie wyjaśniającym tę tragedię. Jestem też w kontakcie z mężem (Hutchins); on i jego rodzina mogą liczyć na moje wsparcie" - przekazał aktor na Twitterze.
W czwartek po południu na planie zdjęciowym westernu "Rust" w okolicach Santa Fe w Nowym Meksyku Baldwin postrzelił ze służącego jako rekwizyt pistoletu 42-letnią operatorkę - relacjonuje agencja Reutera. Kobietę przetransportowano helikopterem do szpitala, w którym stwierdzono jej zgon. Ranny został również reżyser Joel Souza. Grająca w "Rust" aktorka Frances Fisher poinformowała w piątek na Twitterze, że Souza opuścił już szpital, do którego przewieziono go po wypadku.
Zajmujące się śledztwem w sprawie śmierci Hutchins biuro szeryfa podało w czwartek wieczorem, że dotąd nikomu nie postawiono żadnych zarzutów. Według lokalnych mediów Baldwin dobrowolnie złożył wyjaśnienia i był widziany przed biurem szeryfa "zrozpaczony i we łzach".
Kręcenie filmu zostało zawieszone na czas nieokreślony. Baldwin jest współproducentem i odtwórcą głównej roli w filmie.(PAP)