Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 18:24
Reklama KD Market
Reklama

Operacja Kondor

W roku 1992 w Paragwaju znaleziono dokumenty dotyczące tzw. Operacji Kondor. Ich treść była przerażająca. Wynikało z nich, że ludzie zaangażowani w tę akcję w sumie spowodowali śmierć ok. 50 tysięcy osób, a do więzień wtrącili prawie pół miliona ludzi. Do dziś nie wiadomo dokładnie, ile było ostatecznie ofiar tej operacji. Wiadomo jednak, że zrodziła się ona z inicjatywy doradcy ds. bezpieczeństwa USA, Henry’ego Kissingera...

Pucz Pinocheta

Kiedy przed wyborami prezydenckimi w Chile w 1970 roku sondaże zdecydowanie wskazywały na sukces kandydata socjalistów Salvadora Allende, Kissinger miał powiedzieć prezydentowi Nixonowi: – Nie rozumiem, dlaczego mielibyśmy stać z boku i przyglądać się, jak kraj ten staje się komunistyczny przez nieodpowiedzialność jego obywateli. Sprawa jest zbyt istotna, by pozwolić chilijskim wyborcom decydować o sobie. Początkowo Waszyngton usiłował destabilizować gospodarkę Chile, co miało spowodować odsunięcie Allende od władzy. Jednak działania te nie przyniosły spodziewanych rezultatów, za to spowodowały, iż Allende zacieśnił współpracę z Kubą i państwami komunistycznymi w Europie Wschodniej.

W związku z tym w Białym Domu zapadła decyzja o zmianie taktyki. We wrześniu 1973 roku rząd USA wsparł pucz wojskowy przeprowadzony przez generała Augusto Pinocheta. Allende został zamordowany, a władzę przejęli wojskowi, którzy osadzili ponad 100 tysięcy ludzi w naprędce organizowanych obozach koncentracyjnych. Dwa miesiące po zamachu stanu generał Pinochet powołał Narodową Dyrekcję Wywiadu (Dirección Nacional de Inteligencia, DINA), której głównym zadaniem były wykrywanie i likwidowanie lewicowej opozycji w kraju. O sile tej organizacji najlepiej świadczą słowa jednego z informatorów amerykańskiego Departamentu Obrony, który napisał w raporcie, że w Chile w tamtym czasie były trzy źródła władzy: „Pinochet, Bóg i DINA”.

Brutalne metody stosowane przez wywiad szybko okazały się bardzo skuteczne wewnątrz kraju, jednak wciąż problematyczne było ściganie „wywrotowców”, którym udało się zbiec za granicę. Junta wojskowa uważała, że nawet poza państwem są oni niezwykle niebezpieczni, ponieważ nie tylko mogą kontaktować się z sojusznikami przebywającymi w Chile, ale też organizować zewnętrzne wsparcie. Powoli rodził się w związku z tym plan nawiązania regionalnej współpracy, która pozwoliłaby na wymianę informacji i ściganie wrogów rządu, gdziekolwiek by się schronili.

Jak wykluł się Kondor

W listopadzie 1975 roku w Santiago de Chile odbyło się spotkanie przywódców tajnych policji krajów Ameryki Południowej, w czasie którego narodziła się Operacja Kondor. Jej oficjalnym celem było wyeliminowanie zagrożenia komunistycznego w regionie. W praktyce jednak stworzono system represji, który objął swoim działaniem ruchy opozycyjne wobec pozostających u władzy dyktatorów. W operację w różnym stopniu zaangażowane były niemal wszystkie państwa kontynentu, a przynajmniej te, które rządzone były przez ultraprawicowców. Najbardziej aktywnie działały: Argentyna, Boliwia, Brazylia, Chile, Paragwaj i Urugwaj, ale wywiadowczo kraje te wspierane były także przez Kolumbię, Peru i Wenezuelę.

Oficjalnie władze amerykańskie nic o tych poczynaniach nie wiedziały. Jednak nieoficjalnie agencja CIA udzielała szefom Operacji Kondor wszechstronnego wsparcia, zarówno strategicznego, jak i materialnego. CIA wyposażyła tajne policje w nieoznakowane samochody i niezarejestrowane nigdzie samoloty, a także w najbardziej zaawansowane technologicznie komputery i systemy łączności. To sprawiło, że służby bezpieczeństwa miały możliwość przechowywania tysięcy zdjęć, mikrofilmów, raportów, portretów psychologicznych, a nawet danych rodzin, przyjaciół i współpracowników osób podejrzewanych o działalność opozycyjną.

Całość operacji podzielono na kilka poziomów. Faza I polegała na współpracy wywiadowczej i wymianie informacji między CIA i tajnymi służbami w krajach latynoamerykańskich. Faza II dotyczyła współpracy transgranicznej, obejmującej aresztowania i transfer więźniów między krajami. Pozwalała skutecznie lokalizować podejrzanych po ich ucieczce z kraju, a następnie osadzać ich w tajnych więzieniach. Faza III była najbardziej brutalna, ponieważ obejmowała fizyczną likwidację podejrzanych. Na początku dotyczyło to osób znanych opinii publicznej bądź na tyle wpływowych i z rozległymi kontaktami, że mogły zagrozić stabilności dyktatur. Z czasem jednak bywało, że dokonywano zabójstw i egzekucji niezależnie od pozycji więźniów na arenie publicznej.

Niestety w ramach tej trzeciej fazy zaczęto organizować „szwadrony śmierci”, które parały się – mówiąc po prostu – likwidowaniem ludzi. Zabójstw dokonywano w taki sposób, że trudne było znalezienie lub rozpoznanie ciał. Na skutek tej działalności szybko powstała długa lista tzw. desaparecidos, czyli ludzi na zawsze zaginionych, których losu nie sposób było ustalić.

Kluczową rolę w Operacji Kondor odgrywały Chile i Panama. Ten pierwszy kraj przy pomocy organizacji DINA czuwał nad całością poczynań, natomiast w tym drugim mieściła się tzw. Szkoła Ameryk, czyli instytucja powołana przez Pentagon mająca w założeniu kształcić latynoamerykańskie armie w najnowszych technikach militarnych. Jednak w praktyce szkoliła ona wojskowych dowódców w procedurach tortur i przeprowadzania zamachów stanu. Jednym z elementów programu zajęć miała być np. nauka używania elektrowstrząsów, zadawania bólu, stosowania narkotyków, hipnozy, a także sposobów likwidacji przeciwników i zastraszania zatrzymanych.

Na czele DINA stał Manuel Contreras, który był bezpośrednio odpowiedzialny za liczne zbrodnie i który miał w swoim dorobku kilka spektakularnych akcji. Wydaje się niemal pewne, że nie mógłby bezkarnie działać przez wiele lat bez cichego wparcia ze strony amerykańskiego wywiadu. Dopiero w ostatnich latach odtajniono liczne dokumenty, z których wynika, iż powiązania agencji DINA z CIA sięgały dość głęboko i były wspierane przez Biały Dom, a szczególnie przez Kissingera.

Zamach w Waszyngtonie

21 września 1976 roku miało w Waszyngtonie niezwykłe wydarzenie. Na ulicy w centrum miasta eksplodowała bomba podłożona w samochodzie prowadzonym przez Orlando Leteliera, byłego ambasadora Chile w Stanach Zjednoczonych. W wyniku tej eksplozji Letelier oraz towarzysząca mu Ronni Karpen Moffitt zginęli. Ocalał tylko mąż Ronni, który znajdował się na tylnym siedzeniu pojazdu.

Zanim Letelier znalazł się w Waszyngtonie, był w rządzie Allende ministrem spraw zagranicznych, ministrem spraw wewnętrznych, a na koniec ministrem obrony. Kiedy do władzy doszedł generał Pinochet, aresztowano go i osadzono w więzieniu dla politycznych w Tierra del Fuego. Przez następny rok przebywał w różnych obozach koncentracyjnych, gdzie był okrutnie torturowany. Ostatecznie jednak pod narastającym naciskiem światowej opinii publicznej został zwolniony i wydalony do Wenezueli, skąd kazano mu nigdy nie wyjeżdżać. Jednak Letelier zignorował ten wymóg i w roku 1974 pojechał do Waszyngtonu, gdzie stał się jednym z najbardziej nieprzejednanych krytyków wojskowej junty generała Pinocheta i organizatorem wielu akcji wymierzonych w chilijską dyktaturę. Między innymi skutecznie odwiódł rząd Holandii od zamiaru udzielenia Chile pomocy finansowej.

Wywiad DINA uważnie śledził poczynania Leteliera i uważał go za człowieka niebezpiecznego. W roku 1976 generał Pinochet podpisał decyzję o pozbawieniu go obywatelstwa Chile. Niemal jednocześnie dyktator zlecił Contrerasowi zorganizowanie zamachu na życie byłego dyplomaty. Z kolei Contreras zaangażował do tego dzieła dwóch swoich agentów, Michaela Townleya oraz Armando Fernandeza Lariosa, którzy wjechali do USA posługując się fałszywymi paszportami. To oni przy pomocy pięciu kubańskich imigrantów umieścili pod samochodem Leteliera ładunek wybuchowy.

Śledztwo w sprawie zamachu bombowego prowadzone było przez FBI. Ponieważ jednak agenci Biura nic nie wiedzieli o Operacji Kondor, ani też o zaangażowaniu w nią CIA, ich poczynania były mocno utrudnione, a dotarcie do całej prawdy było praktycznie niemożliwe.

Drugie uderzenie

Zaledwie dwa tygodnie po zamachu na Leteliera ludzie zaangażowani w Operację Kondor dokonali zamachu terrorystycznego. Tym razem jednak nie chodziło o eliminację jakichkolwiek lewicowych wrogów, lecz o atak na Kubę rządzoną przez Fidela Castro. Kubański przywódca był dla dyktatorów w kilku krajach Ameryki Południowej wrogiem numer 1, w związku z czym często organizowano akcje sabotażowe przeciw temu krajowi. Niektóre z tych akcji wymierzone były przeciw konkretnym członkom kubańskich władz. Jednak atak w 1976 roku miał zupełnie inny charakter.

6 października 1976 roku z lotniska na Barbadosie wystartował samolot pasażerski kubańskich linii Cubana, który miał polecieć na Jamajkę. Jednak kilka minut po starcie na pokładzie wybuchły dwie bomby, co spowodowało, że maszyna DC-8 runęła do morza. Zginęły 73 osoby, w tym cała reprezentacja Kuby w szermierce. W czasie śledztwa ustalono, że zamach został zorganizowany przez „kubańskich wrogów Castro w USA”. Jednak w roku 2005 wyszło na jaw, iż CIA przypuszczalnie wiedziała z wyprzedzeniem o planowanym ataku i że była to akcja zorganizowana w ramach Operacji Kondor.

Ostatecznie czterej domniemani sprawcy ataku na samolot kubański stanęli przed sądem. Freddy Lugo i Hernán Ricardo Lozano zostali skazani na 20 lat więzienia. Orlando Bosch został uniewinniony i osiadł w Miami, gdzie zmarł w 2011 roku. Luis Posada Carriles znajdował się przez 8 lat w wenezuelskim areszcie, z którego zbiegł, a potem wjechał nielegalnie do USA, przez co do kwietnia 2007 roku przebywał w więzieniu. Nic więcej o nim nie wiadomo.

Powolna sprawiedliwość

Ściganie winnych przestępstw popełnianych w ramach Operacji Kondor okazało się procesem żmudnym i rzadko przynoszącym spodziewane rezultaty. W roku 1978 Townley został wydany w ręce amerykańskie i wyjawił tożsamość swoich pięciu kubańskich współpracowników. Byli to: José Dionisio Suárez Esquivel, Virgilio Paz Romero, Alvin Ross Díaz oraz bracia Guillermo i Ignacio Novo Sampoll. To oni ponosili bezpośrednią odpowiedzialność za śmierć Leteliera.

W roku 1979 przed sądem w Waszyngtonie stanęli bracia Novo Sampoll i Díaz, którzy zostali skazani na 8 lat więzienia. Jednak wyrok ten został po paru miesiącach unieważniony z powodu „problemów proceduralnych”. Dionisio Suarez i Virgilio Paz ukrywali się przez wiele lat i ostatecznie zostali aresztowani w latach 90., po czym odbyli krótkie kary pozbawienia wolności. Natomiast Townley siedział za kratkami przez 5 lat, a następnie został zwolniony i otoczony opieką w ramach tzw. programu ochrony świadków. Jeśli nadal żyje, ma zupełnie inną tożsamość i mieszka w nieznanym miejscu Ameryki.

Jeśli chodzi o najważniejszych oficjeli chilijskiej junty, zagwarantowali oni sobie prawo do bezkarności jeszcze w 1978 roku, wydając dekret nr 2191 zwany Ley de amnistía, który uniemożliwiał ściganie podejrzanych o zbrodnie popełnione za rządów Pinocheta. Ponadto generał Pinochet, oddając władzę, zapewnił sobie dożywotnie stanowisko senatora i immunitet dyplomatyczny. Dyktator nigdy nie stanął przed sądem i zmarł w roku 2006.

Były szef DINA Manuel Contreras stanął przed sądem dopiero w roku 1993 i został skazany w Chile na zaledwie siedem lat pozbawienia wolności za morderstwo Orlando Leteliera. Sąd zupełnie zignorował wszystkie inne popełnione przez niego przestępstwa. Jednak po odsiedzeniu wyroku Contreras nie wrócił na wolność, lecz pozostał w areszcie domowym z uwagi na toczące się kolejne procesy, w ramach których sukcesywnie wydawano wyroki skazujące. Nie odzyskał wolności aż do śmierci w 2015 roku.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama