Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 10:32
Reklama KD Market
Reklama

Tylko w październiku?

Jest październik, w kościołach katolickich zachęcają i zapraszają, żeby modlić się na różańcu. Nie tylko w polskich wspólnotach. Wszędzie. Popularny amerykański mówca katolicki koreańskiego pochodzenia, Paul J. Kim, napisał krótkie świadectwo: „Odmawianie różańca, kiedy byłem na studiach w college’u, pomogło mi zwyciężyć na dobre moje ponad dziesięcioletnie uzależnienie od pornografii. Różaniec jest jak proca, którą Dawid użył, aby zabić Goliata. Pięć tajemnic różańca jest jak pięć kamieni, których on użył w walce z olbrzymem. Co jest takim ‘olbrzymem’ w twoim życiu? Poświęcenie 20 minut na rozważanie życia Jezusa z Jego Matką zmieni twoje życie”. To nie jest bynajmniej jakaś reklama. To bardzo osobiste świadectwo mężczyzny, dzisiaj szczęśliwego męża i ojca rodziny, który bardzo wiele pomaga, zwłaszcza młodym ludziom, w odnalezieniu ich ścieżki wiary w Boga i swojego miejsca w Kościele. Będąc wiarygodnym, jest też przez nich chętnie słuchanym. Podobnych świadectw może być nieskończona liczba, a śmiem twierdzić, że każdy, kto modli się na różańcu, mógłby podzielić się swoim własnym.

Jedni praktykują tę modlitwę w ciszy i samotności. Inni zaś potrzebują wspólnoty, na przykład ks. prof. Andrzej Draguła, który pisze o tym wprost na swoim Facebooku: „Niewielu nas w kościele na różańcu. Nie ma się co dziwić. To nabożeństwo dzieli los Kościoła, w którym trzeba wszystko motywować na nowo. Jaka jest ta recepta na reaktywację różańca? Nie ma innej niż uczynić z niego broń i wielki egzorcyzm? To bowiem zdaje się być skuteczne. A inne motywy? Że skuteczniejszy niż co innego? Pomijam już to, że skuteczność modlitwy wcale nie należy do jej istoty, ale dziś ludzie znajdują – jak są przekonani – skuteczniejsze, że wspomnę tzw. pompejankę. Ale ja ani z jednego, ani z drugiego powodu. To oczywiste. Traktaty już napisano o różańcu, ale dla mnie to modlitewny współ-głos. Nie umiem samotnego różańca, tylko wspólnotowy. I nie przez gromkość głosów, ale przez ich współistnienie. Razem zanurzeni w tajemnicach zbawienia.” I ma to także swoje uzasadnienie. Modlić się razem, to i współ-głos i coś, co łączy, buduje wspólnotę. 

Ja sam, zwyczajnie, w ciągu roku, odmawiam różaniec najczęściej w czasie spaceru. Idąc w przyrodę lub chodząc ulicami miasta albo na cmentarzu. Przychodzi mi na myśl wspomnienie kardynała Josepha Ratzingera. Przez kilka lat aż do dnia wyboru na papieża Benedykta XVI, byliśmy sąsiadami w Rzymie. Późnymi popołudniami często widywałem go, spacerującego uliczkami Wiecznego Miasta niepozornie, z różańcem w dłoni. Później jako papież, często chodził z różańcem po ogrodach watykańskich. Taka praktyka. Czasami idę do kościoła się pomodlić. Kiedy jednak jest okazja i wiem, że ludzie modlą się razem, staram się uczestniczyć w tym „współ-głosie”, jakoś mi pomaga to, że modlimy się razem, że znaleźliśmy chwilę, by być wspólnotą. 

Nie traktuję różańca jako egzorcyzmu, talizmanu, amuletu, zjawiska magicznego, czegoś, z czego korzystam, kiedy jest ciężko. Najbliższym jest dla mnie obraz mocnego sznura lub łańcuchów górskich. W drodze do celu, czasami stromej i niebezpiecznej, trzymam się, aby nie stracić go sprzed oczu. Poza tym, trzymając się go, czuję się bezpiecznie. Ktoś mnie asekuruje. Tym Kimś jest Maryja, Matka. Ale to jeszcze nie wszystko. Ciągle uczę się, że różaniec jest medytacją nad życiem Jezusa Chrystusa. I tak jak rozmyślam nad różnymi aspektami własnego życia, nad moimi bliskimi, nad życiem ludzi, których znam, nad światem, w którym żyję, tak wplatam to wszystko jakoś w poszczególne tajemnice i paciorki. A one są radosne, świetliste, bolesne i chwalebne, podobnie jak codzienne życie. Zmieniając się z dnia na dzień. Dlatego staram się mieć zawsze różaniec w kieszeni, a od kilku lat noszę go także na palcu, jedna dziesiątka, którą zawsze mogę zdjąć i pomaga mi odmówić „dziesiątek”, nieważne nawet który. 

Przy okazji jednej z pielgrzymek pieszych, ktoś z młodych powiedział wprost, że „różaniec jest cool” i odmawia go codziennie. Raz ktoś dyskretnie uchwycił w warszawskim autobusie młodego człowieka, który trzymał w ręku różaniec i go sobie w milczeniu odmawiał. Zdjęcie w krótkim czasie obiegło światowe social-media. Czemu? Czy tylko, żeby pokazać odwagę owego młodego człowieka, który nie wstydzi się przyznać do wiary? A może dlatego, że dotyka pewnej potrzeby, która w wielu ludziach jest i nazywa się potrzebą, a nawet głodem modlitwy? 

Paul Kim ma rację, porównując dziesiątki różańca do biblijnych pięciu kamieni młodego Dawida, których użył, by zwyciężyć Goliata. Trzeba jednak pamiętać, że mając osobistą relację z Bogiem, można mieć pewność, że On nigdy człowieka nie zostawi samego, nawet jeśli mogłoby się wydawać, że tak jest. Zawsze zainterweniuje w czasie, który jest ku temu najlepszy. Człowiek, modląc się, wypowiada słowa, takie jak: „Pod Twoją obronę uciekamy się”. W objawieniach Maryjnych w Fatimie i w innych miejscach, ludzie są zapewniani o skuteczności modlitwy różańcowej jako modlitwie prośby i wstawiennictwa. Nie można jednak zapomnieć, że w modlitwie zawsze chodzi o Boga i relację z Nim. Gdyż także Jemu chodzi o nas i relację z człowiekiem. Żadna modlitwa nie powinna być traktowana jako coś magicznego. Byłoby to błędem u samego początku. Czyż dziecku nie daje najwięcej pokoju i ufności to, że kiedy zawoła: „Mamo!”, „Tato!”, usłyszy ich głos, przybiegnie i się przytuli? Wtedy wie, że jest bezpieczne, nawet, gdyby się wszystko waliło. 

Dobrze jest się modlić i na różańcu, i w każdy inny sposób, nie tylko w październiku. Dobrze jest modlić się indywidualnie i wspólnie z innymi. Modlitwa daje siłę, a ta wypływa z relacji, o którą dobrze jest zadbać codziennie.

ks. Łukasz Kleczka SDS

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.


Opening of 20th Literature Festival in Berlin, Germany - 09 Sep 2020

Opening of 20th Literature Festival in Berlin, Germany - 09 Sep 2020

Nobel Prize 2019 laureates in Stockholm, Sweden - 06 Dec 2019

Nobel Prize 2019 laureates in Stockholm, Sweden - 06 Dec 2019

matthew-henry-yETqkLnhsUI-unsplash

matthew-henry-yETqkLnhsUI-unsplash


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama