Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 09:35
Reklama KD Market

Felieton anty-antyintelektualny

Dożyliśmy czasów, gdy antyintelektualizm stał się powodem do dumy. Do tego postawą tą można się pochwalić wszystkim za pośrednictwem mediów społecznościowych i zyskać społecznych poklask. A znajdując podobnych do siebie można jeszcze utwierdzać się poczuciu wyższości nad innymi. 

Skąd ta refleksja? Ano po przeczytaniu informacji, o tym, że pojawiła się grupa ludzi negujących wybuch wulkanu Cumbre Vieja na wyspie La Palma na Wyspach Kanaryjskich. No może nie samą erupcję, bo przecież rzeczywiście miała miejsce, ale jej naturalną przyczynę. W mediach społecznościowych uaktywnili się zwolennicy spiskowej teorii twierdzący, że wybuch został celowo sprowokowany. Po co? Oczywiście, aby odwrócić uwagę od ,,niebezpiecznych” szczepionek. Albo od tego, że prąd jest coraz droższy (niepotrzebne skreślić).  Dowodem na nienaturalną przyczynę kataklizmu ma być rzekomo nietypowy wypływ lawy. 

U źródeł antyintelektualizmu leży zwykle ignorancja, połączona z psychologicznie zrozumiałą ludzką potrzebą zrozumienia, czy ,,ogarnięcia” otaczającego nas świata. A ponieważ ten ostatni robi się coraz bardziej skomplikowany, rośnie liczba ludzi szukających uproszczonych wyjaśnień, łatwo wierzących w różnego rodzaju spiski. Stąd nie brakuje przekonanych, że o losach świata decyduje tajemniczy rząd światowy, a nawet jaszczury – przybysze z innej planety. Członkowie anonimowej grupy QAnon wierzą, że działająca w skali globalnej tajna grupa przestępcza więzi i torturuje dzieci porwane, by uzyskać z ich krwi eliksir młodości. W istnienie spisku, tym razem koncernów farmaceutycznych, albo rządową zmowę, wierzy także wielu antyszczepionkowców. I tak dalej, i tym podobnie. 

Pandemia koronawirusa przyniosła prawdziwą, niemal wulkaniczną erupcję teorii spiskowych. Co więcej charakter mediów społecznościowych powoduje, że w propagowaniu i w utwierdzaniu się w przekonaniu o istnieniu jakichś tajnych mechanizmów uczestniczy coraz więcej osób. Następuje opisywany wielokrotnie przez psychologów mechanizm samonakręcania się i utwierdzania w poglądach przez litanię samoreferencyjnych źródeł, cytatów i teorii. Jeśli już uwierzymy w spisek, to wszystko da się nim wytłumaczyć. Nawet to, że wylew lawy na Kanarach wywołano przez przez satelity z kamerami wyposażonymi w lustrzane obiektywy teleskopu, zogniskowanymi na kratery wulkaniczne. I nie pomogą wyjaśnienia, że zjawisko zaobserwowane na Cumbre Vieja jest doskonale znane geologom jako erupcja szczelinowa, a nie centralna. Brak głównego krateru ma stanowić dowód na  ludzką ingerencję. A wpis jednego z negacjonistów szczepionkowych na Twitterze: “»Vacuna« (hiszp. szczepionka) i »volcan« (hiszp. wulkan), oba słowa zaczynają się na literę »V«, przypadek? Nie sądzę” – to już czysta magia, zabobon i kabała. 

Jako się rzekło – ten antyintelektualizm bierze się z ignorancji i niewiedzy. To sprzężenie zwrotne – im mniej wiemy, tym chętniej wierzymy w spiski, aby zrozumieć i ogarnąć mechanizmy rządzące światem. A jeśli w nie już uwierzymy, to po co rozszerzać wiedzę, skoro i tak ogarniamy świat? Przecież to mogłoby zburzyć już ułożoną i spójną konstrukcję, a tego podświadomie się obawiamy. 

A Amerykanie, podobnie jak i wielu Polaków, często nie posiadają nawet elementarnej wiedzy o otaczającym świecie. Z przeprowadzonych kilka lat temu badań wynikło, że 63 proc. Amerykanów w wieku 18–24 lat nie potrafiło znaleźć na mapie Iraku, 88 proc. Afganistanu, a 70 proc. Korei Północnej. Trzy czwarte nie wiedziało, gdzie leży Izrael ani Iran, a 63 proc. –  gdzie jest Arabia Saudyjska, chociaż te kraje znajdowały się w centrum zainteresowania polityki zagranicznej USA. Równie skromnie przedstawia się w USA znajomość historii. W Polsce z tą ostatnią pewnie by było lepiej, ale przeciętny krajan pewnie nie byłby w stanie podać, jakiego wyznania jest np. większość mieszkańców Indonezji, czwartym co do liczebności kraju świata. Amerykanie nie lepiej orientują się zresztą i we współczesnym świecie. 29 proc. studentów nie wiedziało, jak nazywa się obecny wiceprezydent, a przeważająca większość badanych była  przekonana, że USA przeznaczają 27 proc. budżetu na pomoc zagraniczną, podczas gdy w rzeczywistości idzie na ten cel niecały 1 proc.

Ze zwolenników teorii spiskowych można sobie żartować, ale na pewno nie wolno lekceważyć samego zjawiska. W końcu jeden z najbardziej zbrodniczych totalitaryzmów w historii miał swoje korzenie w wierze jego założyciela w istnienie światowego spisku. Historia pokazała, że propagowanie szalonych idei potrafi mieć tragiczne konsekwencje. Wysyp postaw zupełnie irracjonalnych, niezgodnych z obecnym stanem wiedzy naukowej może więc na dłuższą metę okazać się niebezpieczny. Wierzącymi w tajemnicze mechanizmy łatwo manipulować, aby ich poglądy ulegały dalszej radykalizacji. Co gorsza – stają się oni odporni na zdroworozsądkowe argumenty, a w obliczu rzeczywistych zagrożeń będą zachowywać się irracjonalnie. 

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”. Obecnie zastępca szefa Centrum Badań nad Bezpieczeństwem w Warszawie.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama