Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 03:47
Reklama KD Market

Mądra inwestycja babci zwieńczyła radości i smutki emigranckiego życia 

fot. Depositphotos.com

Anna przyjechała do Stanów na drugim roku studiów razem ze swoim narzeczonym. Mieli zostać tylko na lato, żeby zarobić pieniądze i zacząć odkładać na wspólne mieszkanie, ale Tomek nie chciał wracać do Polski. Tak bardzo spodobało mu się życie w Ameryce, że przekonał narzeczoną, aby zostali. Ania bardzo go kochała i nie chciała się z nim rozstawać. Oboje zostali więc w Stanach. 

Życie w Chicago było o wiele łatwiejsze niż w Polsce. Młodzi wynajęli mieszkanie, Anna zaczęła pracę przy sprzątaniu, a Tomek poszedł do fabryki. Jednak oboje marzyli o czymś innym. Ania w ciągu dnia pracowała, a wieczorami uczyła się w lokalnym college’u. W Polsce studiowała farmację i marzyła jej się praca w aptece. Po kilku latach została technikiem farmacji i nareszcie mogła zmienić pracę. W międzyczasie pobrali się z Tomkiem i urodziła się im córka. Kiedy tylko Ania skończyła naukę, oboje uznali, że teraz czas na Tomka i realizację jego marzeń. 

Zniszczone marzenia

Tomek chciał otworzyć własną firmę, zajmującą się wykończeniami wnętrz. Młodzi mieli odłożonych trochę pieniędzy i razem z kolegą Tomka rozpoczęli własną działalność biznesową. Na początku nie było łatwo, nie mieli wielu zleceń, ale pracowali szybko i solidnie, i z czasem jedni klienci zaczęli polecać ich drugim. Mogli zatrudnić kilku pracowników do pomocy, kupili więcej sprzętu, samochodów. Na rynku panował boom mieszkaniowy i firma taka jak ich mogła przebierać w klientach. Córeczka rosła zdrowo i chociaż wszyscy znajomi i rodzina coraz częściej pytali, kiedy będzie miała rodzeństwo, oboje nie kwapili się do powiększania rodziny. Uznali, że jedno dziecko łatwiej im będzie dobrze wykształcić, bo studia były bardzo drogie. 

Niestety sielanka nie trwała długo. Tomek zaczął popijać. Coraz częściej wracał z pracy nietrzeźwy. Jego wspólnik właśnie rozwiódł się z żoną i namawiał kolegę, żeby razem z nim opijał nieudane małżeństwo. Po kilku miesiącach obaj przestali pilnować firmy. Zlecenia się zmniejszały, klienci nie byli zadowoleni z pracy. Anna próbowała namawiać Tomka, aby poszedł na odwyk i ratował biznes, ale mąż uważał, że nie ma żadnego problemu. „Wcale nie jestem alkoholikiem, co ty opowiadasz, głupia” – krzyczał na nią w czasie pijackich awantur. Anna chciała od niego odejść, ale jej rodzice potępili ten pomysł. „Córeczko, co Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza” – powtarzała jej matka. Jednak to nie ona musiała żyć z mężem, który wracał pijany w środku nocy. Tomek zaczął też być chorobliwie zazdrosny i za każdym razem, kiedy był pod wpływem alkoholu, awanturował się o urojonych kochanków żony. Anna miała dosyć. Kiedy Tomek uderzył ją kolejny raz, spakowała siebie i córkę i przeniosła się do przyjaciół. W trakcie rozwodu Tomek wprawdzie płakał i obiecywał poprawę, ale kobieta była nieugięta. 

Już po rozprawie porozmawiali spokojnie. Tomek obiecywał, że pójdzie na odwyk. Anna nie wierzyła w to za bardzo, ale powiedziała, że jeśli odstawi alkohol, pójdzie się leczyć, to być może da mu kiedyś szansę. Jednak były mąż wytrwał w trzeźwości tylko kilka miesięcy. Któregoś dnia spotkał na ulicy dawnych kolegów od kieliszka i znowu się zaczęło. Anna zerwała z nim zupełnie kontakt i rozpoczęła życie na własny rachunek. Córka wyjechała na studia do Kalifornii, poznała chłopaka, zaręczyli się. Anna była spokojna o jej przyszłość. Ciągle była młoda i marzyła o tym, że ona też ułoży sobie w końcu życie. 

Wielka miłość, a po niej tragedia

Któregoś dnia na urodzinach koleżanki poznała Michała. Był rozwiedziony jak ona, bardzo sympatyczny i szybko okazało się, że mają dużo wspólnych zainteresowań. Rozmawiali tak, jakby znali się od dawna. Był kilka lat starszy od Anny, miał dobrą pracę w banku i ładny dom. Zaczęli się spotykać a po roku uznali, że chcą resztę życia spędzić razem. Pobrali się na skromnej uroczystości w towarzystwie rodziny i przyjaciół. Niedługo potem za mąż wyszła jej córka Agnieszka. Jako jedynaczka zawsze chciała mieć dużą rodzinę, więc szybko po ślubie zaszła w ciążę i urodziła ślicznego zdrowego chłopczyka Antosia. Po dwóch latach pojawiła się na świecie Zosia, a po kolejnych pięciu bliźnięta Milena i Leoś. Anna i Michał byli zakochani we wnukach. Mąż nie miał własnych dzieci, traktował więc rodzinę Anny jak swoją własną. Często latali do Kalifornii, żeby odwiedzać dzieci. Dużo z mężem podróżowali, tak jak zawsze marzyła. Co roku planowali, w jakie kolejne egzotyczne miejsce polecą. Anna myślała, że życie nie mogłoby być lepsze. Jednak po kilkunastu latach wspólnego życia wydarzyła się tragedia – Michał nieoczekiwanie dostał wylewu w pracy i zmarł. Anna była zdruzgotana. 

Z myślą o przyszłości

Bardzo przeżyła śmierć męża. Nie mogła odnaleźć się w dużym, pustym domu, sprzedała go więc i kupiła sobie mieszkanie, a resztę pieniędzy wpłaciła do banku. Jednak po latach małżeństwa z bankierem wiedziała, że nic na tym nie zarobi. Wtedy jej koleżanka doradziła jej, aby kupiła ubezpieczenie na życie w PNA. Słyszała reklamę w radio, że można nawet podwoić kwotę ubezpieczenia i zostawić jako prezent dla rodziny. Anna postanowiła zainwestować swoje pieniądze, aby ukochane wnuki miały coś na start, kiedy już rozpoczną życie na własnych rachunek. Anna miała 62 lata, przeznaczyła na każdego z wnuków po $10,000. Ta kwota zapewniła jej ubezpieczenie na życie na kwotę $100,000 a po jej śmierci dzieci miałyby dostać po $25,000 każde. Anna była bardzo zadowolona – wpłacona kwota w momencie wypłaty miała być powiększona 2,5 razy. Była szczęśliwa, że mogła zadbać o przyszłość swojej rodziny.

Po więcej informacji na temat tego planu i innych prosimy o kontakt z lokalnym przedstawicielem lub biurem głównym PNA w Chicago. Doradzimy i pomożemy wybrać plan ubezpieczenia na życie dostosowany do potrzeb i możliwości każdego klienta.

Zapraszamy do skorzystania z naszych usług PNA, organizacji, która chroni finansowo rodziny polskiego pochodzenia od 1880 roku. 

PNA: 1-773-286-0500 wew. 325 (Bart), 344 (Halina), 330 (Jolanta) 

www.pna-znp.org

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama